czwartek, 28 marca 2013

8. Untitled



MUZYKA


- Chodź szybko. Musisz iść bocznymi schodami chyba, że chcesz być staranowana przez pół szkoły.  Cała szkoła wie – tak jak myślałam.  – I najgorsze jest to, że wygadał ktoś od nas – poinformowała mnie Gośka.
- Zajebiście. Wiedziałam, że tak będzie. Gadałaś z Sebą?
- Gadałam… Może inaczej. Próbowałam. Ale on nie chce mnie słuchać, bo stwierdził, że nie ma odwrotu i nie będziemy już razem.
- Rozumiem, mam z nim pogadać? – powiedziałam niechętnie.
- A mogłabyś? Ciebie posłucha…
- Robię to tylko dla Ciebie – westchnęłam.

                Chwilę później rozległ się dzwonek na lekcję. Polonistka weszła do klasy, a zaraz za nią pani Iwona.

- Ja zajmę tylko chwilę – powiedziała wychowawczyni. – Chciałabym aby to, co wydarzyło się wczoraj na sali, pozostało tylko między wami. Tak, wiem co się stało, bo rozmawiałam później z chłopakami z Resovii. To tyle.
- Do widzenia – odparliśmy chórem.

                Cały polski byłam nieobecna. Zastanawiałam się, jak potoczy się moja rozmowa z Sebą. Po polskim była jeszcze matematyka i religia. Po religii mieliśmy trening z Resovią. Kiedy wchodziłam na salę, podszedł do mnie Woś.

- Magda, przepraszam… - odezwał się pierwszy.
- Lepiej zejdź mi z oczu, bo nie ręczę za siebie.

                Wyminęłam go i podeszłam po cichaczu do Igły.

- Magda! – zawołał Krzysiek.
- No kurde! Wystraszyć Cię chciałam.. Musiałeś się odwrócić?
- Przepraszam.. Następnym razem udam, że Cię nie widzę. Ok.?
- Zgoda.
- AAAA….. Zapomniałbym. Pokaż koszulkę – poprosił Libero.

                Posłusznie wykonałam polecenie, na co Krzysiu się uśmiechnął.

- Masz szczęście, że dotrzymałaś obietnicy. Już się bałem, że zapomnisz.
- Ależ skądże. Ja obietnicy zawsze dotrzymuję.
- Tak? – do naszej rozmowy dołączył Piotrek.
- Tak.
- No to czekam i Ty wiesz na co.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Wieczorem u mnie? – szepnął.
- Oczywiście Piotrusiu – uśmiechnęłam się najsztuczniej jak tylko potrafiłam.

                Igła cały czas przypatrywał się nam. Nie wiem, co sobie myślał, ale oczy miał wielkie, jak trzy złote.

- C-c-co to miało być? Wy ten tego ten? – zapytał zaskoczony.
- Co? Nie.. Chodzę do Pita się wygadać. Wiesz, pracuje na pół etatu jako mój prywatny psycholog. Spokojnie Krzysiu. Mi nie w głowie romanse.
- A szkoda… - popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Dobra. Dość tego gadania. Bierzmy się do roboty.

                Po godzinnej rozgrzewce i różnych ćwiczeniach postanowiliśmy zagrać mały sparing. Drużyny były mieszane, żeby każdy miał równe szanse. Podzieliliśmy się na cztery grupy. Sala jest bardzo duża, więc nie było problemu przy rozstawieniu dwóch siatek. Ja byłam  w drużynie z Paulem, Zbyszkiem, Gośką, Jochenem, Martą, Kubą i Anką (z klasy), natomiast po przeciwnej stronie siatki był Krzysiek, Dobrowolski, Sebastian, Partycja, Kovacević, Achrem i Kosa. Zagraliśmy trzy sety, które były bardzo wyrównane. Po dwóch setach był remis 1:1. W trzecim Krzysiu, który liczył punkty trochę się zagapił i stwierdziliśmy, że wyjątkowo niech pozostanie remis. Od razu po wuefie postanowiłam pogadać z Sebą.

- Cześć. Możemy pogadać? – zapytałam.
- Jasne – odpowiedział z nadzieją.
- Pogadaj z Gośką.
- Ale ja nie mam o czym z nią gadać. Liczysz się tylko ty. Nie chcę z nią być.
- Co Ty pierdolisz? Nie dotarło do Ciebie, że ja nie chcę być z Tobą? Jesteś spoko kumplem, ale tylko kumplem. Nie łudź się, że może być coś więcej.
- Have you any problem? – poczułam jak Paul obejmuje mnie w pasie.
- Nie.. wszystko ok. To cześć – odpowiedział zmieszany Seba, po czym odszedł.
- Dzięki.
- No problem. I saw, że on się narzuca. And I must pomagać Ci – uśmiechnął się do mnie.

                Kiedy otwierałam drzwi do szatni, panował w niej zgiełk. Po wejściu do niej wszystkie rozmowy nagle ucichły. Wzięłam tylko swoje rzeczy i poszłam do łazienki.

- Nie przeszkadzajcie sobie – rzuciłam wychodząc.

                Przebrana i odświeżona wyszłam ze szkoły. Podrzuciłam tylko Zibiemu moje rzeczy i jeszcze raz podziękowałam Lotkowi. Kiedy wróciłam do szkoły zaczepiła mnie Gosia, Patrycja, Monika, Anka i Hania.

- Magda, masz dziś czas po szkole?
- Chyba tak. A czemu? – zapytałam.
- Zabieramy Cię na kebab i nie możesz się wymigać. Poza tym, musimy Ci coś powiedzieć.
- No ok. O 16.00 może być?
- Jasne. Jesteśmy umówione.

                Kiedy szłam do klasy czułam na sobie wzrok wielu osób. No cóż Magda. Kiedyś będzie trzeba przywyknąć.
                Usiadłam w ostatniej ławce, jak to mam w zwyczaju. Dobrze, że na historii siedzę z Gośką, bo inaczej chyba umarłabym z nudów. Zdecydowanie pierwsza wojna światowa nie jest dla mnie. Dlatego też te 45 minut mijało mi dość długo. Była to na szczęście ostatnia lekcja. Ileż można siedzieć w szkole ja się pytam. Siedem lekcji to zdecydowanie za dużo…

- Wróciłam! – krzyknęłam na pół mieszkania, czekając na jakąkolwiek reakcję.
- Nooo… Chcesz obiad? – odezwał się Zbyszek.
- Nie. Jestem umówiona ze znajomymi na mieście. Za godzinkę spadam.
- No ok. Ejj. Mała, za co Ty Lotkowi dziękowałaś? – zapytał zaciekawiony.
- Bo gadałam z jednym gościem z mojej klasy, do którego nie dociera, że „nie” naprawdę oznacza „nie”, a on, że tak powiem, uratował mnie przed nim.
- Dobra.. Więcej nie wnikam. Tak w ogóle, to mam dla ciebie dwie wiadomości. Pierwsza jest taka, że za tydzień przyjeżdża tata. Sam. Powiedział, że wiesz, o co chodzi.
- Ok. A druga wiadomość?
- W ten weekend jedziesz z nami do Jastrzębia na mecz.

                Super. Po prostu świetnie.

- Muszę? 
- Tak. Magda, ja wiem, że nie chcesz widzieć się z Miśkiem. Ale posłuchaj. Jeśli on zobaczy, że wcale go nie potrzebujesz, odczepi się od Ciebie.. Przy okazji możemy trochę przyaktorzyć… To znaczy Ty i któryś z naszych. Wiesz, ważne tylko, żeby był wolny. I w miarę młody.
- Co Ty sugerujesz? Że mam udawać, że z kimś jestem? Niedoczekanie Twoje. Jak chcesz, to pojadę z wami. Ale nie mam zamiaru niczego udawać.

                Nie czekałam na odpowiedź. Wyszłam z mieszkania i udałam się w umówione miejsce. Dziewczyny już na mnie czekały. Zamówiłam coś do jedzenia i usiadłam do nich.

- Fajnie, że już jesteś – zaczęła Monika.
- Wątpiłyście, że przyjdę? Nieładnie… - pokręciłam głową. – To o czym chciałyście pogadać?
- Wiem, że może to dziwnie wyglądać, że mówimy Ci to dopiero teraz, po tym wszystkim. Ale wiemy też, że teraz potrzebujesz wsparcia.
- Chcemy, żebyś po prostu wiedziała, że na nas możesz liczyć bez względu na wszystko. I nieważne, czy jesteś siostrą siatkarza, czy aktora, czy prezydenta, czy jeszcze kimś innym. Dla nas ważne jest to, jaka jesteś teraz – dodała Hania.
- Dzięki. To dużo dla mnie znaczy – uśmiechnęłam się.

                W knajpce siedziałyśmy jeszcze jakieś trzy godziny. Pożegnałam się z dziewczynami, po czym skierowałam swoje kroki w stronę mieszkania Piotrka.

- Przyszłaś. Już myślałem, że zapomniałaś – powitał mnie uradowany Nowakowski.
- Oj.. Piotrusiu.. Pamięć, to ja jeszcze mam dobrą. Ale chciałeś pogadać. Więc słucham.

                Weszliśmy w głąb mieszkania, po czym Piotrek zniknął w kuchni, by po chwili pojawić się z gorącym kakao…

- Powiedziałaś Zibiemu?
- O czym? – udałam niewinną.
- Madzia.. – już mi nie przeszkadzało, że on tak do mnie mówi. –  Wiesz o czym. A raczej o kim. Zibi musi się dowiedzieć.
- Piotrek, ja nie mogę. Nie mogę zniszczyć ich przyjaźni. Nie chcę. Proszę… Nie rozmawiajmy już o tym. Ok.?
- No dobra. Za co dziękowałaś Paulowi?
- Następny… Chodzi o to, że chciałam pogadać z Sebastianem. Jego była mnie o to prosiła. Jednak on nie chce o niej słyszeć i nalega, byśmy jednak spróbowali…
- To czemu nie spróbujesz? – przerwał mi Pit.
- Piotrek! Nie chcę się wiązać, bo boję się, że znowu ktoś mnie skrzywdzi! Nie licząc Zbyszka i Taty, to chyba tylko Tobie mogę zaufać. Tak na poważnie – zobaczyłam iskierki w jego oczach. – Wracając do rzeczy. Paul zauważył, że chyba coś jest nie tak, podszedł do nas i objął mnie w pasie. Coś tam powiedział do Seby, żeby sobie poszedł. Dlatego mu podziękowałam.
- Spoko. Zastanawiałem się właśnie, o co chodziło – uśmiechnął się.

                Rozmawialiśmy jeszcze długo. Opowiedziałam mu też o propozycji Kowala. Nawet nie zorientowałam się, kiedy minęła 23.00. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk swojego telefonu.

- Słucham? – odebrałam.
- Gdzie Ty się podziewasz? – pytał zdenerwowany Zbyszek.
- Zbysiu. Spokojnie. Zasiedziałam się u Pita. Zaraz wracam do domu. Za jakieś pół godzinki będę. Jak wrócę, to Ci coś powiem.
- No ok. To czekam.

                Zakończyłam rozmowę, po czym ubrałam się i pożegnałam się z Nowakowskim. W mieszkaniu byłam pół godziny później.

- Jesteś wreszcie. Mogłaś chociaż dać znać, że idziesz potem do Cichego.
- Przepraszam. A teraz siadaj, bo miałam Ci coś powiedzieć.
- To zamieniam się w słuch.
- Rozmawiałam z Kowalem. Zaproponował mi, że przedstawi mnie trenerowi żeńskiej drużyny. Widzi we mnie potencjał. Był na turnieju międzyszkolnym i tam mnie wyłapał. Kowal uważa, że mam bardzo duże szanse, żeby zacząć grać zawodowo. I miałam się zastanowić nad tym. Jutro mam mu dać znać.
- I podjęłaś już decyzję?
- Tak. Odmówię – powiedziałam ze spokojem.
- Madzia, to jest wielka szansa.
- Może i tak. Ale nie chcę zawalić przez to szkoły. Już jeden rok mam prawie w plecy. Teraz nie chcę mieć drugiego przez siatkówkę. Rozumiesz?
- Tak.. Tak.
- Zibi.. Ja wiem, że chciałbyś, żebym też grała. Ale boję się, że przerośnie mnie to, że nie poradzę sobie ze wszystkim. Ok.?
- Ok. Czyli jutro jedziesz ze mną na popołudniowy trening? Bo nie mamy z wami zajęć w szkole jutro.
- Tak. Dobranoc.
               
                Po półgodzinnym prysznicu położyłam się do łóżka. Jednak mój spokój nie trwał długo.

- Jeszcze jedno Madzia. Sprawa jest. Masz jakieś plany na weekend, po Twoich urodzinach?
- Nie jeszcze.
- To dobrze. Nic nie planuj.
- Zibi… Nie róbcie żadnej imprezy. Ok.?
- Mała.. Osiemnastkę ma się raz w życiu.
- Tak? Eminem co rok osiemnastkę obchodzi.
- Dobranoc – zaśmiał się.

                Chwilę po tym, jak wyszedł zasnęłam.

                Weszłam do mieszkania Michała. Po cichu zmierzam w stronę sypialni, w której zapewne śpi po wyczerpującym treningu. Będąc jakiś metr od drzwi usłyszałam jęki. „Wydaje Ci się Magda.” Pewnym ruchem nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Wybiegłam z mieszkania. Za sobą słyszałam, jak mnie woła. Wybiegł za mną. Tylko po co?

- Życzę szczęścia! – powiedziałam zapłakana, kiedy mnie zatrzymał.
- Lenuś… Poczekaj! Daj mi się wytłumaczyć.
- KURWA! Nie mów tak do mnie! Co tu jest do tłumaczenia!? Wydaje mi się, że „Michał mocniej” wyjaśnia wszystko! Wracaj sobie do niej i dokończ to, co zacząłeś! A o mnie zapomnij!

_______________________________________________________________________
Witajcie! Jak wam minął ten tydzień? Rozdział miał być jutro, ale napisałam go już przedwczoraj. Mam nadzieję, że się cieszycie. 

Zostałam nominowana do The Versatile Blogger przez in my head


ZASADY:
1. Podziękować nominującemu na jego blogu.
2. Ujawnić 7 faktów o sobie.
3. Pokazać nagrodę na swoim blogu.
4.Nominować 5 blogów, które na to zasługują.
5. Poinformować nominowanego o tym fakcie.
1. Gotowe.
2. 1) Uwielbiam słodycze!
    2) Jestem zapaloną fanką Eminema, Blue, Ellie Goulding, Afromental, a od jakiegos czasu również Glee!
    3) Mam na imię Joanna
    4) Mój kot nazywa się... Bonifacy
    5) Kocham siatkówkę.
    6) Jestem uzależniona od herbaty.
    7) Mój kuzyn jest znanym siatkarzem :D

3. Gotowe.
4. Nominuję:
5. Gotowe :)

Pozdrawiam, no_princess :*


PS. Zapomniałabym! Wesołych, spokojnych świąt wielkanocnych. Smacznego jajka, mokrego dyngusa, bogarego zająca, szczęśliwego nowego roku, grubego Mikołaja, bla bla bla bla....  :D

piątek, 22 marca 2013

7. Everything will be ok



MUZYKA


- Magdaleno, to jest Pan Andrzej Kowal. Ma dla Ciebie propozycję. Zostawię Was samych.
- Witaj. Chciałbym z Tobą porozmawiać…

                Słuchałam Pana Andrzeja bardzo uważnie. Nie powiem. Oferta była bardzo kusząca, ale nie wiedziałam jeszcze, czy się zgodzę. Kowal dał mi czas do piątku, czyli mam  jeszcze trzy dni na zastanowienie.

- A czy Zbyszek już o tym wie? – zapytałam.
- Nie. To jest sprawa pomiędzy mną, a Tobą. Zibi nie ma tu nic do rzeczy.
- Bo wie Pan. Jeśli to dlatego, że on jest moim bratem, to ja nie mogę przyjąć tej propozycji.
- Ale nie robię tego ze względu na niego, Magda. Widziałem Cię w akcji parę razy i jestem pod wielkim wrażeniem. Mam nadzieję, że przemyślisz to jeszcze i wybierzesz dobrze.
- Obiecuję, że się zastanowię – uśmiechnęłam się.
- W takim razie ja już będę wracać, a Ty mi tam Ignaczaka nie zamęcz, bo kto mi piłki będzie bronić? – uśmiechnął się Pan Andrzej.

                Pożegnałam się z trenerem Resoviaków i wróciłam na salę i usiadłam koło Krzyśka. Wzrok wszystkich nadal był utkwiony w mnie.

- Ty serio Bartman się nazywasz? – zapytał z niedowierzaniem.
- No niestety – odparłam.
- Czemu niestety? Możesz udawać siostrę Zbyszka! – mówił z takim przejęciem, jak by odkrył Amerykę co najmniej…
- Kto może mnie udawać? – do naszej konwersacji przyłączył się Zibi. – Aaaaa… To Ty jesteś Bartman. Miło mi Zbigniew.

                Zibi włączył się do rozmowy, po czym zawołał osobę, z którą był w parze. Na moje nieszczęście wylosował Sebastiana. Jednak kiedy pozostali siatkarze zobaczyli, że siedzimy w grupie postanowili do nas dołączyć. Uratowało mnie o trochę. Usiadłam jak najdalej Sebastiana, by ten, nie mógł nawiązać ze mną kontaktu. Po chwili „poznałam” już wszystkich Resoviaków. Muszę przyznać, że byli świetnymi aktorami.. Do teatru z nimi!... Albo do reklamy Monte, czy jakiegoś innego jogurciku…

- I mówisz, że serio nie jesteście rodziną? – pytał każdy po kolei.
- Wiedziałabym o tym – uśmiechnęłam się do nich.
- Magda, mogę Cię na chwilę prosić?

Pierwszy raz odezwała się do mnie Gośka. Byłam ciekawa, o co jej chodzi tym razem. Wyszłyśmy na korytarz. Przez chwilę się nie odzywała. Kiedy miałam już wracać na salę, przerwała tą ciszę.

- Przepraszam. Nie powinnam wczoraj tak Cię nazwać. Jesteś moją przyjaciółką. Przepraszam, że podejrzewałam… Że byłam wręcz przekonana, że Seba rzucił mnie dla Ciebie. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
- Gośka. Ja się nie gniewam. Ja wiem, że to mogło tak wyglądać, bo Przebywaliśmy ze sobą często. Za często. Ale chcę, żebyś znała prawdę. Rozmawiałam z nim i powiedział mi, dlaczego Cię zostawił. Fakt, zostawił Ciebie dla mnie.

                Gosia już miała zamiar odejść, kiedy chwyciłam ją za rękę.

- Poczekaj. Daj mi dokończyć. Dowiedziałam się wczoraj, że on coś do mnie czuje. Dla mnie jest tylko gościem, z którym można pojeździć na desce. Nie chcę się z Sebą wiązać. W ogóle nie chcę się z nikim wiązać. Zbyt dużo przeszłam i teraz mam nauczkę. Kiedy powiedział mi wszystko od razu zaczęłam go unikać. Żeby przestał o mnie myśleć i zaczął znów myśleć o Tobie, o Was. Nie jestem najlepszą osobą do swatania, bo sama mam pecha i się już sparzyłam. Ale proszę. Pogódźcie się. Nie mogę patrzyć, jak udajecie, że się nie znacie.
- Dobrze. Spróbuję z nim porozmawiać. Ale nie wiem, czy to coś da.
- Dzięki. Zgoda?
- Zgoda – przytuliła mnie.

                W dobrym humorze wróciłyśmy na salę. Usiadłam między Krzyśkiem a Paulem i wsłuchałam się w rozmowę.

- Ejj.. Magda. To Ty w sumie możesz udawać, że jesteś siostrą ZB9! – zagaił Kosa.
- Bardzo śmieszne… I co, może autografy będę rozdawać? – zironizowałam.
- No a czemu nie? Przecież nikt nie wie, że wy nie jesteście rodziną…
- Jak nie. Przecież Zibi sam nam ją przedstawiał… - jak zawsze niewyparzony język Wosia…
- COOOO?! – na sali wybuchła wrzawa.

Przeprosiłam całe towarzystwo i wyszłam na korytarz. Ten to zawsze musi coś kurwa powiedzieć nie tak! Teraz nie będę mieć życia w tej szkole. Chwilę później zjawił się koło mnie Krzysiek z Zibim.

- KURWA! Zajebię go! On zawsze musi coś spieprzyć!? – byłam wściekła.
- Nie przeklinaj. Spokojnie… Chłopaki próbują wszystko jakoś załagodzić – uspokajał mnie Krzysiek.
- Nie rozumiesz, że wszystko, co robiłam, żeby jak najmniej rzucać się w oczy poszło się je… w inną stronę?
- Madzia, na pewno nie będzie tak źle. Jak chcesz, to idź się przebierz. I tak zaraz koniec – zaproponował Zibi.

                Przystałam na to. Kiedy wróciłam już ogarnięta, usiadłam na ławce na sali. Pozostali też już powoli się zbierali. Kiedy przechodzili obok mnie słyszałam szepty. Wiedziałam, że mówią o mnie. Bo o kim innym mogliby teraz mówić. Wszystkie plany legły w gruzach. A miałam nie rzucać się w oczy…

- Don’t worry! – zanucił siadający obok mnie, już ubrany w normalne ciuchy, Lotman.
- Be happy? No way… - odpowiedziałam mu zamyślona.
- Ale why? Będzie good. – próbował mówić po polsku.
- Nie będzie. Już nic nie będzie… good.
- C’mon. We idziemy with guys na pizza. Go with us..
- Nie wiem..
- Proszę… Please…  Bitte... – umiał nawet po niemiecku.
- Ok.. Niech Ci będzie. Jeszcze nikt nie prosił mnie o nic po niemiecku więc się zgadzam.
- She said yes!

                Chwilę później słyszałam, jak Paul oznajmia wszystkim siatkarzom, że idę z nimi na pizzę.

- Co od Ciebie chciał tamten wuefista?
- Opowiem Ci wszystko w domu. Teraz jedziemy na pizzę z chłopakami.
- Ok.!  To jedziemy.

                15 minut później byliśmy już w Da Grasso. Złożyliśmy zamówienie, po czym usiedliśmy razem z Paulem, Krzyśkiem i Pitem. Popołudnie minęło nam więc we wspaniałej atmosferze. Choć na chwilę zapomniałam, że od jutra w szkole nie będę miała lekko. Rozmawialiśmy na różne tematy. Szczególnie fajnie gadało się z obcokrajowcami. Uwielbiam ich polski, szczególnie, że nie wszyscy umieją coś po polsku powiedzieć.

- Joasia? Jesteś już? – zapytaliśmy, kiedy weszliśmy do domu.

Odpowiedziała nam głucha cisza. Pięć minut później drzwi wejściowe ponownie się otworzyły, a naszym oczom ukazała się Asia.

- Miałam takie urwanie głowy… Jakaś totalna masakra. Jedyne, czego pragnę to kąpiel.
- Też się cieszę, że Cię widzę. – powitał ją Zbyszek.
- No cześć, cześć. Wy też dopiero wróciliście? – zapytała Asia.
- To Ty idź się ogarnij, a ja kolację zrobię. – zaproponowałam.

                Aśka poszła wziąć kąpiel, a Zibi zadeklarował mi pomóc. Nie sprzeciwiałam się zbytnio. Postanowiliśmy zrobić racuchy z jabłkami i bananami, do wyboru. Kiedy skończyliśmy je smażyć, szybko zanieśliśmy najpotrzebniejsze rzeczy do salonu i zamknęliśmy kuchnię na cztery spusty.

- Myślisz, że zauważy, że trochę nabałaganiliśmy? – zapytał Zibi.
- Wydaje mi się, że tak. Ale ciii….
- Ok.

                Chwilę później dołączyła do nas Asia. Zachwalała nasze dzieło w każdy możliwy sposób. Po piętnastu minutach talerze były już puste.

- Wy robiliście kolację, to ja sprzątam. – zakomunikowała Michalska.
- NIE!! – krzyknął Zbyszek – Ty odpocznij.. Zmęczona jesteś. A my właściwie i tak nic dziś nie robiliśmy.

                Ufff… Łyknęła. Po chwili byliśmy już w kuchni i sprzątaliśmy ją. Mąka była dosłownie wszędzie. Pół godziny później kuchnia błyszczała, a my wróciliśmy do Asi.

- Magda, miałaś powiedzieć, o czym gadałaś z tym waszym wuefistą. – zaczął Zibi.
- Jak to przemyślę i przetrawię, to Ci powiem.

                Zibi próbował od mnie coś jeszcze wyciągnąć, ale ja byłam uparta.

- Magda, a Ty za miesiąc studniówkę masz. Prawda? – zmieniła temat Aśka.
- Mam, ale nie idę.
- Jak to?
- Tak to. Po pierwsze, nie mam zamiaru paradować z jakiejś kiecce i szpilkach, w których prawdopodobieństwo, że się zabiję wynosi 500%, a po drugie przepraszam, ale z kim miałabym pójść?
- Ale Madzia. Studniówka, to najważniejsza impreza w życiu licealisty i licealistki. – próbowała przekonać mnie Asia.
- Z imprezami skończyłam w czerwcu. Dziękuję, dobranoc.

                Takim oto sposobem zakończyłam konwersację, której temat i tak jeszcze nieraz powróci. Po szybkim prysznicu weszłam pod cieplutką kołderkę, założyłam na uszy słuchawki i włączyłam na cały regulator muzykę. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam.
               
- BARTMAN! WSTAWAJ! – Zibi darł się na całe mieszkanie. Ba, na całą klatkę!
- Kurwa, pół godziny mi daj!
- Za pół godziny, to ty lekcje zaczynasz – wpadł do mojego pokoju.

                Niechętnie wstała z łóżka i poszłam do łazienki. Potem szybkie śniadanie i SZKOŁO NADCHODZĘ! Już się zastanawiam, jak będzie teraz wyglądać moje życie w szkole. Albo się nie rozniesie, albo się rozniesie po całej budzie info.

- Zobaczymy się na ćwiczeniach. Pa – rzekł Zibi, kiedy wysiadałam z samochodu.

                Właściwie nie wiem, dlaczego on specjalnie wstawał rano, żeby mnie zawieźć. Tak, jakbym miejskim nie mogła jechać. No ale cóż. To jest Zibi. A Zibiego, to nawet ja czasem rozgryźć nie mogę.

- MAGDA! 

________________________________________________________________
Dziś nie będę pisać tu o rozdziale, tylko o tym, że postanowiłam wziąć przykład z Vesper i wykorzystałam mojego juz dwuletniego Twittera do tego, by informować Was o nowych rozdziałach. Musze Wam przyznać, że męczące jest trochę wchodzić na każdy blog i informować. Gdybym miała na to więcej czasu z pewnością bym to robiła, ale niestety doba ma za mało godzin. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie z tego powodu. Poza tym, jeśli ktoś z Was chce przeczytać rozdział i tak tu zazjrzy...

Pozdrawiam, no_princess :* 

PS. Na pewno słyszałyście, że zbierane są podpisy. Dlatego ja też udostępniam link. Klikajcie i podpisujcie. Sprawmy, by w naszych  miastach były Siatkarskie Strefy Kibica!  ---> PETYCJA<---

niedziela, 17 marca 2013

6. It's impossible..



MUZYKA


                 Przez następne dni ze Zbyszkiem i Asią znów się zbliżyliśmy do siebie. Nawet zaczęłam się uśmiechać. Bardzo dużo czasu spędzałam też z Sebastianem, przez co trochę pogorszyły się moje stosunki z Gośką. Właśnie wchodziłam do szkoły, kiedy zauważyłam płaczącą przyjaciółkę.


- Gocha, co się stało? – zapytałam troskliwie.

                Popatrzyła na mnie, jakby chciała mnie zabić. Wstała z ławki, rzuciła w moją stronę „Suka” i poszła. Nie wiedziałam, o co jej chodzi. Próbowałam ją zatrzymać, jednak na darmo. Udałam się na drugie piętro, pod klasę, w której miałam mieć teraz lekcję.

- Magda, możemy pogadać? – zapytał Seba.
- Chodzi o Gośkę? Bo jeśli tak, to chyba powinniśmy.
- Po szkole w parku? Wolałbym nie przy świadkach.
- Ok. Będę.

                Zadzwonił dzwonek. Wychowawczyni weszła do klasy z uśmiechem na ustach i zaczęła sprawdzać obecność.

- Ja nadal nie wierzę, że nic nie łączy jej z ZB9. – usłyszałam głos z ławki przede mną.

- Spokój czwarta ławka. – zaczęła Pani Iwona, a po chwili rozległo się pukanie do drzwi. – Proszę!
- Dzień dobry. – mężczyzna wszedł do klasy.
- Dzień dobry! – odpowiedzieliśmy chórem jak w podstawówce.
- Nazywam się Kowal i mam dla was niespodziankę…

                Po lekcji cała klasa nie rozmawiała o niczym innym jak o wizycie pana Andrzeja. Ja osobiście byłam trochę wkurzona tą wizytą oraz tym, co powiedział. Na szczęście nie miałam już więcej lekcji, więc szybkim krokiem opuściłam szkołę i udałam się do parku.

- Jesteś – zaczął nieśmiało Seba.
- A czemu miałoby mnie nie być? – zapytałam z ironią w głosie.
- Rzuciłem Gośkę. – wypalił prosto z mostu.
- Wiem. I chyba się domyślam, że ma to coś wspólnego ze mną. Bo jak ją spotkałam to nie była zbyt miła.
- Tak. Tylko proszę, wysłuchaj mnie do końca.

                Słuchałam Sebastiana bardzo uważnie. Wszystko opowiadał ze smutkiem w oczach. Nie za bardzo wiedział, jak zareaguję na jego słowa. Był zmieszany, ale zarazem pewny siebie.

- I dlatego ją zostawiłem. Teraz mnie rozumiesz?
- NIE. Nie rozumiem. Nie rozumiem, czemu ją okłamałeś mówiąc, że męczy Cię to wszystko. Kurwa Seba, weź się ogarnij! – wstałam gwałtownie z ławki.
- Magda, ja mówiłem serio.. Proszę. Spróbujmy.
- Nie. Sorry, ale nie. Nie chcę się z nikim wiązać. Jedyne, co może nas łączyć, to przyjaźń.
- Zrobię wszystko, byś się do mnie przekonała.

                Już nic nie powiedziałam. Szybkim krokiem wróciłam do mieszkania. Zibi jeszcze nie wrócił, a Asia właśnie gotowała obiad.

- Hej. O której będzie mój kochany Braciszek? – zapytałam z nutką ironii.
- A co. Już się stęskniłaś? Za jakieś 15 minut. – odpowiedziała.
- Ok. To dobrze. Co na obiad?
- Rosół.
- Mmmm.. Mój ulubiony! Idę do siebie. Jak coś, to mnie wołaj.
- Ok.

                Zamknęłam drzwi do swojego pokoju i od razu wybrałam numer Gośki. Nie odbierała. Zadzwoniłam po raz kolejny, także nic. Po piątym razie dałam sobie spokój. Poszłam do salonu, gdzie czekał już Zibi.

- O.. Magda. Już jesteś. – stwierdził z entuzjazmem.

                Już za chwilę stracisz ten swój entuzjazm, Braciszku.

- Tak. Jestem – powiedziałam najbardziej słodko, jak tylko potrafiłam.. W sumie, to nawet nie wiedziałam, że tak potrafię.
- Coś się stało, ze Ty taka dziwna jesteś?
- Ja dziwna? Wydaje Ci się. – znów ten mój słodziutki głosik.
- Asia? Co ona zrobiła? Nie mów tylko, że coś w szkole…
- Ja nic nie wiem. Od kiedy wróciła, taka jest. Nawet kochanym braciszkiem Cię nazwała. – wytłumaczyła Michalska.
- No dobra. Dość tego gadania. Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć, że Sovia będzie u mnie w szkole jakieś warsztaty czy coś w ten deseń prowadzić?
- A nie powiedziałem Ci?
- No tak jakby nie. I gdyby nie przyszedł dzisiaj do mnie do klasy Kowal, to dowiedziałabym się chyba dopiero jutro.
- Mam plan… - zamyślił się Zibi.

                Mówił z takim przejęciem, jakby odkrywał Amerykę. Kiedy opowiedział mi o swoim pomyśle, omal nie padłam ze śmiechu.

- I ja… mam… udawać kolejną napaloną hotkę? – nie mogłam powstrzymać się ze śmiechu.
- Nie od razu tam hotkę, ale fankę owszem.
- Mhm.. I powiedz mi, że ktoś uwierzy jeszcze w to, że dwie osoby o nazwisku Bartman się spotykają ze sobą w szkole i nic ich poza nazwiskiem nie łączy. – trochę się uspokoiłam.
- No dokładnie tak.
- Dobra.. Idę coś wymyślić. Nie czekajcie na mnie z kolacją. Nie wiem, o której wrócę.
- Dokąd idziesz? – zapytał automatycznie Zbyszek.
- Do parku. Muszę coś przemyśleć.

                Wyszłam z domu i skierowałam swoje kroki w znanym mi kierunku. Kiedy byłam już na miejscu dostrzegłam Sebę i jego kumpli. Zawzięcie o czymś dyskutowali. Sądząc po gestach, chyba mówili o deskach. Jest prawie grudzień, a oni nadal jeżdżą. Dla mnie sezon skończył się na początku listopada. Że nie było im zimno…
                Przez prawie cały czas mój wzrok skupiał się na Sebastianie. Zastanawiałam się, czy mówił prawdę odnośnie swoich uczuć do mnie. Jest spoko kumplem, ale tylko kumplem. Wiedząc, że mnie nie zauważył, czmychnęłam stamtąd.
                Szłam. Szłam przed siebie. Nie musiałam specjalnie patrzyć na drogę, bo to nogi mnie niosły. Zatrzymałam się przed wysokim budynkiem. Weszłam do środka i od razu udałam się na właściwe piętro. Stanęłam pod drzwiami i zapukałam dwukrotnie.

- Magda? Wejdź. Co tu robisz? – otworzył mi drzwi Piotrek.
- Potrzebuję pogadać.
- Siadaj. Zrobię herbatę.
- Ok.

                Po 10 minutach zjawił się z powrotem z herbatą i ciastkami. Zaczęłam opowiadać mu o sytuacji z Sebą.

- A może właśnie powinnaś spróbować. Może to pozwoli Ci zapomnieć o Michale.
- Piotrek, nie rozumiesz, że nie chcę. Boję się, że znów będę cierpieć. Nie ufam facetom.
- Ale mi ufasz. Gdyby było inaczej nie przychodziłabyś się wygadać, pomilczeć..
- Nie wiem, czemu Ci ufam. Ale cieszę się z tego. Bo Zibiemu nie mogę o wszystkim powiedzieć.
- A propos. Powiedziałaś mu prawdę o Michale?
- Nie. I nie zanosi się na to, bym to zrobiła.

                Rozmawialiśmy do pierwszej. Tyle, że na inne tematy. Neutralne. Odwiózł mnie do domu, bo nie chciał, żebym wracała sama, a ja się upierałam, żeby wrócić do mieszkania.
                Kiedy weszłam Zibi jeszcze nie spał. Chyba czekał na mnie. Jednak nic nie powiedział, tylko przytulił mnie i życzył dobrej nocy. Po szybkim prysznicu otuliłam się ciepłą kołdrą i znów zaczęłam myśleć o wyznaniu Sebastiana.
                Obudziłam się po 7.00. Szybki prysznic, kawa, jakaś kanapka i byłam gotowa do szkoły. Postanowiłam się przejść, bo jak by to wyglądało, że wysiadam z samochodu, którym potem przyjedzie Zibi. Podejrzane…

- Magda! Przebieraj się i zacznij rozgrzewkę. – krzyknął trener, kiedy pojawiłam się na sali.

                Posłusznie wykonałam jego polecenie, po czym dołączyłam do dziewczyn, które już się rozgrzewały. Siatkarze siedzieli na trybunach i obserwowali nas. I tak miało być do świąt.

- Dobrze, teraz zapraszam Resoviaków do siebie, a wy weźcie po koszulce.

                Kiedy każdy już miał T-shirt zaczęło się losowanie par. W tych parach mieliśmy trenować przez te trzy tygodnie.

- Gotowi? – wszyscy przytaknęliśmy – w takim razie ja zostawiam Was pod opieką siatkarzy. Przyjemnego treningu.

                Nasz szkolny coach poszedł, a na sali zaczęła się akcja „Zamień się koszulką”... Zabrzmiało prawie jak „Podziel się posiłkiem”…
               

- Mogę? – zapytał, a bardziej to krzyknął, Achrem. – Dziękuję. Dostaliście koszulki, w których będziecie dziś ćwiczyć. Zapamiętajcie swoje numery, bo za każdym razem będziecie trenować z tym samym zawodnikiem. Teraz dobierzmy się w pary, a później ustalimy co i jak.

Założyłam swoją koszulkę i wybuchnę łam śmiechem. Coś mi się wydaje, że nie będę mieć normalnego treningu, a jego parodię. Momentalnie wyłapałam wzrokiem mojego partnera, po czym zjawiłam się w mgnieniu oka obok niego. Oczywiście był wtajemniczony w cały plan, by mnie nie wydać.


- Cześć jestem Magda. – uśmiechnęłam się do Krzyśka, puszczając mu oczko.
- Krzysiek, Igła… Jak wolisz. – odwzajemnił uśmiech. – Widziałem Cię jak wchodziłaś. Musisz być fanką Bartmana.
- No trochę… Mam takich koszulek mnóstwo. Dziś traf padł na dziewiątkę : ) – muszę powiedzieć, że świetnie z Igłą udawaliśmy. 
- A czemu nie 16? Mam się obrazić?
- Przepraszam. Jutro będzie szesnastka.

                Dzisiejszy dzień był takim dniem zapoznawczym z siatkarzami, by nikt nie świrował na następnym treningu. Mi świetnie rozmawiało się z Krzysiem. Tak jakbyśmy znali się dłużej… No bo przecież znamy się dłużej… Ze wspaniałej konwersacji wyrwał mnie trener szkolny.

- MAGDA BARTMAN? – krzyknął , by mnie znaleźć.

                 W tym momencie wzrok wszystkich był utkwiony we mnie. Przeprosiłam Krzyśka, który udawał, jak reszta siatkarzy, zdziwienie moim nazwiskiem i udałam się w stronę Pyrzaka. 

_____________________________________________________________________
Witam Was! Od teraz rozdziały pojawiać się będą tylko tutaj. Mam nadzieję, że to opowiadanie zyska tylu fanów ilu miało poprzednie.Tym samym chcę poinformować, że wszelki kontakt możecie mieć ze mną na tym jak i na tamtym blogu :)
Wracając do sedna. Jest kolejny rozdział. Trochę wcześniej niż planowałam. Następny myślę, że pojawi się pod koniec tygodnia. Mam nadzieję, że to, co jest u góry Wam się spodoba. Postanowiłam teraz trochę umilić życie Magdzie. Jak na razie zbyt wiele złego ją spotkało. Prawda? 
W zakładce "Bohaterowie" nowa osoba, czyli oznacza to, że będzie się pojawiać często w opowiadaniu. 
Jak myślicie, co szkolny trener będzie chciał od Magdy? Piszcie, jakie są Wasze typy C:

Pozdrawiam, no_princess :*