piątek, 31 maja 2013

22. I hate you!


 MUZYKA


                Kiedy kolejna moja zagrywka poszła się jebać, chłopaki poprosili Kowala o chwilę przerwy.

- Madzia, co jest? – zaczepił mnie Zibi.
- Zostaw mnie.
- O co znowu się pokłóciliście - westchnął.
- Daj mi kurwa spokój! Wszyscy jesteście tacy sami! – wstałam z krzesełka i skierowałam się w stronę parkietu.
- Magda!

                Wkurwiona usiadłam na parkiecie obok Łukasza. Po chwili na salę weszły dziewczyny z drużyny i trener Kamuda. Chyba przyszli zobaczyć, jak sobie radzę na boisku z kilkoma facetami.

- Masz później czas? – zapytałam Łukasza.
- Dla Ciebie zawsze.
- Potrzebuję się komuś wygadać, a Piotrowi nie mam zamiaru.
- Co się stało?
- Nie chcę tu mówić, bo się rozkleję.
- Ok.

                Przerwał nam Kowal, który poprosił nas, żebyśmy wznowili grę. Tym razem szło mi lepiej. Nawet parę razy udało mi się obić blok przeciwnej drużyny. Po zakończonej grze poszłam szybko pod prysznic. Po 20 minutach czekałam już przed halą na Łukasza, który zjawił się zaraz po mnie.

- Chodź do środka jeszcze. Musimy poczekać na Huberta, bo zabrał mi samochód.

                Już Łukasz otwierał drzwi, kiedy usłyszeliśmy dźwięk klaksonu. Obróciliśmy głowy, po czym skierowaliśmy się do samochodu.

- Młody, zmieniamy się.
- Ale tato…
- Nie ma tato.. Ja prowadzę. W ogóle, poznajcie się. Magda, to jest właśnie Hubert. A to jest Magda. Moja przyjaciółka.
- Cześć, Hubert jestem.
- Miło mi – przywitałam się z chłopakiem.

                Po chwili kierowaliśmy się już w stronę mieszkania Ziomka. Przez całą drogę rozmawiałam z chłopakami i dopiero wtedy skojarzyłam fakty. Mojej Gośce wpadł w oko młody Żygadło! No to ładnie.. Wszystko by się zgadzało. Hubert, 21 lat, przystojny, studiuje anglistykę, mieszkał we Włoszech… 
                Kiedy weszliśmy do mieszkania Łukasza, od razu zostałam zapoznana z Kacprem. Jezuu.. Ile ten dzieciak ma w sobie energii. Wszędzie go pełno. Chwilę później zostaliśmy z Łukaszem sami. Ziomek zrobił nam herbaty i zaczęłam mu wszystko opowiadać. Słuchał mnie bardzo uważnie. Nie raz poleciała mi łza.

- Ciii… Spokojnie. Ułoży się między wami. Będzie dobrze. Pogodzicie się.
- Który już raz? Jesteśmy ze sobą trzy tygodnie, a zdążyliśmy już się pokłócić kilka razy. Kolejne ciche dni? Łukasz, ja… Ja nie wiem, czy dam radę.
- Magda. Kochasz go?
- Michała też kochałam i co?
- Pytam, czy kochasz Piotrka. Nie Michała.
- Kocham, ale… Jeśli mamy się co chwilę kłócić, to ja rezygnuję. Nie chcę po raz kolejny cierpieć przez faceta. Teraz ukrywał przede mną, że jego była go nachodzi, a potem będzie ukrywał, że mnie zdradził?
- Powinnaś z nim pogadać. Mówię Ci to ja. Facet, który przez prawie 11 lat był żonaty.
- Powinnam to zrobić teraz prawda?

                Przytaknął głową. Skorzystałam z łazienki, żeby się trochę ogarnąć i postanowiłam udać się do Piotrka.

Piotrek

                Znowu wszystko spieprzyłem. Zamiast spędzić ten wieczór z Magdą, siedzę w fotelu i popijam puszkowane Tyskie. Słyszę głośne pukanie do drzwi i w nadziei, że to Madzia otwieram. Jednak to nie Madzia…

- Witaj skarbie.
- Czego chcesz? – zapytałem brunetki.
- Porozmawiać. Ostatnio chciałam, ale Ty mnie olałeś. Teraz Ci na to nie pozwolę.
- Sabina, ja nie mam ochoty na rozmowy z Tobą.
- Ale ja mam. Wpuścisz mnie, czy będziemy tak stać?

                Bez słowa weszła do mieszkania i rozsiadła się na kanapie.

- Może zaproponujesz mi coś do picia?
- Nie. Streszczaj się.
- Spokojnie kochanie. Widzę, że trochę pozmieniałeś tutaj – zaczęła rozglądać się po salonie.
- Masz pięć minut. Albo powiesz to, co chciałaś powiedzieć, albo wyjdź. Bo ja nie mam zamiaru słuchać pierdolenia na temat wyglądu MOJEGO mieszkania.

                Po piętnastu minutach słuchania, jakie to Sabinka miała problemy, znów siedziałem sam w salonie popijając piwo.

Magda

                Na odwagę zostałam przytulona przez Łukasza i, idącego do kuchni, Kacperka. Niepewnym krokiem ruszyłam korytarzem w stronę mieszkania Piotra. Zapukałam dwukrotnie i po chwili zostałam wpuszczona do środka.

- Magda, przepraszam. Wiem, że powinienem Ci powiedzieć o wszystkim od razu. Po prostu bałem się Twojej reakcji – zaczął od razu.
- Jesteśmy razem, prawda?
- Oczywiście, że tak.
- I ufamy sobie. A Ty dałeś mi kolejny powód, żebym zaczęła się zastanawiać, czy To ma sens. Czy MY mamy sens.
- Magda, o czym Ty mówisz? Chcesz nas skreślić? Tak po prostu?
- Nie Piotrek. Nie chcę. Ale musisz mi mówić o wszystkim. To, że byłam w szpitalu nie jest żadną wymówką.
- Dobrze. Przepraszam. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

                Przytulił mnie do siebie, po czym namiętnie pocałował. Opowiedział mi wszystko, o czym nie wiedziałam do tej pory. Nawet o tym, że dziś była tu jego ex.

- Musisz mnie puścić – odezwałam się po chwili.
- Nic nie muszę – uśmiechnął się.
- Musisz. Chyba, że chcesz mieć mój pęcherz na sumieniu.

                Niechętnie wypuścił mnie z rąk, jakby bał się, że ucieknę. Weszłam do łazienki i załatwiłam swoje potrzeby. Już miałam wychodzić, kiedy dostrzegłam kawałek czerwonego, koronkowego materiału. Jak się domyśliłam, nie należało to do Piotrka. Wyszłam z łazienki powstrzymując płacz.

- To nie należy do mnie. Do Ciebie tym bardziej – rzuciłam w niego znalezioną bielizną. – Długo się mną bawiłeś? Zaufałam Ci. Jesteś taki sam, jak Michał. Wszyscy jesteście kurwa tacy sami! – wybuchłam.

                Wybiegłam z jego mieszkania. Nie zastanawiając się nad tym co robię biegłam ku wyjściu z budynku. Kiedy byłam na samym dole usłyszałam Piotra wołającego moje imię.

***

                Siedział przy komputerze, kiedy usłyszał krzyk sąsiada. Wybiegł z mieszkania i zobaczył Nowakowskiego. Kiedy środkowy opowiedział o tym, co zaszło przed chwilą, Żygadło wrócił na chwilę do mieszkania po kurtkę.

- Hubert!
- Tak?
- Muszę wyjść. Nie wiem, o której wrócę. Dopilnuj, żeby Kacper zaraz poszedł spać.
- Coś się stało?
- Potem Ci powiem.

                Razem ze środkowym pobiegł szukać Magdy.

- Siema Ziomek – w słuchawce usłyszał głos Bartmana.
- Stary, Magda uciekła. Z Piotrkiem już jej szukamy.
- CO? To niech Pit wraca do mieszkania w razie, gdyby wróciła, a ja idę wam pomóc.
- Zibi… - już miał coś mówić, kiedy Piotr wyrwał mu telefon z ręki.
- To moja wina. Pokłóciliśmy się. To przeze mnie. Zibi przepraszam… Nie chciałem jej skrzywdzić.
- Czekaj, bo ja nic nie rozumiem.
- Ona myśli, że ją zdradziłem.

                W ramach odpowiedzi usłyszał dźwięk zakończonego połączenia. Oddał telefon właścicielowi. Po 20 minutach poszukiwań natknęli się na Ignaczaka. Po ustaleniu wszystkich szczegółów wyruszyli w dalsze poszukiwania.

3 godziny później

Próby dodzwonienia się do Magdy nie dawały rezultatu. Na początku nie odbierała połączeń, a potem wyłączyła telefon całkowicie. Przeszukując okolice Wisłoka, Łukasz zauważył dziewczynę posturą podobną do Magdy. Kiedy krzyknął jej imię, dziewczyna zaczęła uciekać. Niestety nie udało jej się za daleko pobiec.

Magda

                Stałam nad Wisłokiem i zastanawiałam się, co teraz będzie. Nagle usłyszałam znajomy głos, który krzyczał moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Łukasza. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej zaczęłam biec. Nie obchodziło mnie dokąd. Po prostu chciałam uciec.

- Zostaw mnie! – wykrzyczałam przez łzy, kiedy mnie dogonił.

                Przytulił mnie i mimo, że zaczęłam się szamotać, by wyrwać się z uścisku, nie puszczał. Jedną ręką wyjął swój telefon i do kogoś zadzwonił.

-Znalazłem ją. Jest cała. Będzie u mnie.

                Po pół godzinie siedziałam u Łukasza. Nagle do mieszkania wpadł Zibi. Chwilę porozmawiał z Łukaszem po czym mnie przytulił.

- Nigdy więcej nie rób czegoś takiego. Nawet nie wiesz, jak się o Ciebie bałem.
- Przepraszam – wydusiłam przez łzy.

____________________________________________________________________
Chyba nie spodziewałyście sie takiego obrotu akcji... Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie za to, co jest na górze... :D

no_princess ;*

PS. W zakładce Bohaterowie możecie sprawdzić, jak wg mnie wygląda Hubert :D

środa, 29 maja 2013

21. Why?



MUZYKA


- Nie cieszysz się – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
- Cieszę się. Bardzo się cieszę.
- To o co chodzi?
- O nic.
- Aha. Czyli mam rozumieć, że temat zamknięty, tak?

                Cisza. Nic nie odpowiedział, tylko tępo patrzył się przed siebie.

- Zawieź mnie do domu – odezwałam się po chwili.

                Pięć minut później wchodziłam już po schodach do mieszkania. Kompletnie nie rozumiałam reakcji Piotra. Weszłam po cichu do salonu.

- Myśleliśmy, że u Cichego zostaniesz.
- To źle myśleliście. Idę do siebie.
- Magda, poczekaj – zatrzymała mnie Asia. – Co się dzieje? Dopiero co się pogodziliście, a teraz znowu się kłócicie?
- Nie pokłóciliśmy się.
- To o co chodzi?

                Opowiedziałam im o reakcji Pita. Próbowali wytłumaczyć mi, że on musi się z tym oswoić.

- Tylko czemu ostatnio, jak mówiłam mu, że taka propozycja wyszła od trenera, to dziwił się, że nie chcę się zgodzić. Próbował mnie przekonać, że powinnam  grać. A teraz? Nawet nie próbuje mnie wspierać.

                Lekko zdenerwowana poszłam pod prysznic. Kiedy wyszłam od razu poszłam do siebie. Włączyłam komputer i zalogowałam się na Facebooka. Po chwili dostałam wiadomość od Gośki.

- Cześć mała!
- Hej.
- Mam takiego niusa, że masakra! Zapisałam się na włoski, bo jak pamiętasz, po maturze chcę wyjechać do Mediolanu. Mam takiego boskiego nauczyciela.. Jest studentem filologii angielskiej, ale włoski ma opanowany do perfekcji. Wymieniliśmy się numerami.
- Wiedziałam, że Ty nie będziesz długo czekać.
- Na co?
- Żeby faceta nowego sobie znaleźć! : )
- Aaaa.. No przecież.. Ale mówię Ci Bartman.. On jest boski.. Po prostu Ciacho! Będziesz jutro w szkole?
- No będę.
- To wszystko Ci o nim opowiem. Kurwa… Muszę lecieć. Ciotka z kuzynką przyjechała. Jakbym mogła, to posiekałabym tego bachora. Do jutra. Paaa! :*
- Pa :D

                 Cała Gośka… Zamknęłam czat i sprawdziłam powiadomienia i aktualności. Trochę tego było… Wylogowałam się, zajrzałam jeszcze na Twittera i kilka portali plotkarskich i sportowych i wyłączyłam komputer.
                Obudził mnie Zibi. Wparował do pokoju w samym ręczniku i szczoteczką w zębach. Kiedy go zobaczyłam popatrzyłam na niego z politowaniem i niechętnie wstałam z łóżka. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i szybko udałam się do łazienki. Kiedy wyszłam na stole leżał talerz z kanapkami i gorące kakao. Jedząc śniadanie doszłam do wniosku, że rzeczy na trening wezmę od razu. Nie będzie chciało mi się na pięć minut wracać do domu. 15 minut później byłam już gotowa do wyjścia i tylko czekałam na Zibiego.

- Rusz tą dupę! Bo się spóźnisz na trening!
- No idę, no! A poza tym, wyrażaj się. Dziewczyną jesteś i…
- I mam na nazwisko Bartman. A to się wzajemnie wyklucza – weszłam mu w słowo.
- Co się wyklucza? Że Bartman jesteś i jesteś dziewczyną?
- Ty jesteś taki głupi, czy tylko udajesz?

                Nie odpowiedział, tylko popatrzył na mnie spod byka. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. 1 nieodczytana wiadomość.

„ Czekaj na mnie pod szkołą o 13.”

                Nie odpowiedziałam. Zablokowałam telefon i włożyłam go do kieszeni. Chwilę później wychodziliśmy ze Zbyszkiem z mieszkania.

- Enyfing kuld hapen, enyfing kuld hapen, enyfing kuld… I I I iiii I I I iiii…
- Zibi.. Proszę.. Ellie robi to lepiej..
- Nie znasz się.

                Udał obrażonego po tym, jak nie spodobała mi się jego wersja „Anything Could Happen”. Jednak po chwili rozchmurzył się, kiedy w radio leciało „Nie płacz, Ewka” Perfectu, którą także zaśpiewał. Na szczęście ta piosenka wyszła mu zdecydowanie lepiej. Gdy tylko znaleźliśmy się pod szkołą pożegnałam się z nim i szybkim krokiem skierowałam się w stronę budynku. Kogoś musiało nieźle popierdolić, żeby trzeciego stycznia o godzinie 7.56, na dworze było -18 stopni. Gratuluję kreatywności…
                Kiedy tylko przekroczyłam próg szkoły rzuciła się na mnie Gośka. Od razu zaczęła opowiadać o nowo poznanym chłopaku. Po pierwszej lekcji wiedziałam już o nim chyba wszystko. Że ma na imię Hubert, że ma 21 lat, że przez  kilka lat mieszkał z rodzicami we Włoszech, że studiował w Mediolanie filologię angielską… I że podobno jest przystojny.

- A co najważniejsze.. Nie ma dziewczyny.
- I Ty masz zamiar, że tak się wyrażę, kandydować na to stanowisko? – zaśmiałam się.
- No a jak.. Jak chcesz, to Cię z nim poznam.
- Ja nie potrzebuję chłopaka.
- A no taaak. Zapomniałam, że masz Piotrka.

                Uśmiechnęłam się. No właśnie Piotrek. Mam nadzieję, że jak dzisiaj się spotkamy, to dowiem się wreszcie, o co mu chodzi.

- Co robisz po szkole? – wyrwała mnie z zamyślenia Gośka.
- Umówiłam się z Piotrkiem.
- Jakbyś wcześniej skończyła, to daj znać. Musisz poznać Huberta.
- Noo. Zobaczę, czy dam radę.

                Nie chciałam na razie nic mówić o treningach. Dowie się w swoim czasie. Z resztą sama nie wiem, jak to będzie wyglądać.
                Po skończonych lekcjach czekałam przed szkołą na Piotra. Szybko zlokalizowałam jego auto i kiedy tylko do niego doszłam wsiadłam do środka. Przez całą drogę się nie odezwał. Nie wiedziałam nawet dokąd mnie wiezie. Jechaliśmy cały czas przed siebie.

- Dokąd jedziemy? – zapytałam, kiedy stwierdziłam, że kierujemy się w nieznanym mi kierunku.
- Gdzieś, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.
- Piotrek. O 16 masz trening. Z resztą ja też.
- Spokojnie. Zdążymy.

                Po chwili skręcaliśmy do jakiegoś niewielkiego moteliku pod Rzeszowem.

- Dzień dobry. Miałem tu rezerwację na nazwisko Nowakowski – zwrócił się do recepcjonistki.
- Tak, tak. Pokój numer 17. Proszę, to jest klucz. Życzę miłego pobytu.
- Dziękujemy.

                W ciszy udaliśmy się do wskazanego pokoju.

- Dlaczego mnie tu przywiozłeś? – odezwałam się w końcu.
- Przepraszam… Przepraszam, że tak zareagowałem wczoraj. Wiem, że spodziewałaś się innej reakcji z mojej strony. To nie jest tak, że się nie cieszę. Okropnie się cieszę. Po prostu chodzi o to, że będziemy mieć dla siebie jeszcze mniej czasu, niż mamy go teraz.
- Tylko tyle? To dlaczego…
- Bo w tym klubie gra moja była – wydusił wreszcie.
- I co w związku z tym? Bo nie za bardzo rozumiem.
- Ona już od dłuższego czasu próbuje mnie odzyskać. Dzwoni, nachodzi mnie…
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś? – zapytałam z lekkim wyrzutem.
- Bo byłaś w szpitalu. Wtedy to się zaczęło. Nie chciałem Cię martwić, bo wiedziałem, że potrzebujesz spokoju. Że nie możesz się, denerwować.
- A teraz mogę!? – uniosłam się.

                Wstałam z fotela i podeszłam do okna. Po pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu. Jednak gdy tylko spojrzałam na ekran odrzuciłam połączenie.

- Myślałam, że sobie ufamy. Ty mi, a ja Tobie – powiedziałam, kiedy się trochę uspokoiłam.
- Bo tak jest.
- To dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Bo myślałem, że się nie spotkacie. Że nie będę musiał się nią przejmować. Ale teraz kiedy będziecie razem grać, Sabina będzie próbowała Ciebie podpuszczać, żebyś mnie zostawiła. Będzie udawać przyjaciółkę, a tak naprawdę będzie knuła plan, żeby rozpieprzyć nasz związek.
- I dlatego robiłeś z tego taką tajemnicę? Rozumiem, że wiedzieli wszyscy, tylko nie ja.

                Nie odezwał się. Wiedziałam, co oznacza ta cisza.

- Długo miałeś zamiar to przede mną  ukrywać?

                Milczał.

- Mówię coś do Ciebie!
- Magda…
- Rozumiem. Nie miałeś zamiaru mi w ogóle powiedzieć. Świetnie. Po prostu kurwa świetnie!

                Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę parkingu. Chwilę później dołączył do mnie Piotrek. W ciszy wróciliśmy do Rzeszowa. Zbliżała się 16.00, więc nawet nie jechaliśmy do mieszkania.

- O czymś jeszcze nie wiem? – zapytałam, kiedy mieliśmy wysiadać z samochodu. – Nie wiem, może masz żonę i dziecko? Teraz to się już wszystkiego spodziewam. Śmiało. Nie krępuj się!

                Wysiadłam z samochodu i z impetem trzasnęłam drzwiami. Pobiegłam na halę, by po chwili zmierzać już korytarzem w stronę szatni. Po drodze minęłam trenerów Kowala i Kamudę. Chwilę z nimi porozmawiałam i poszłam się przebrać.
                Wychodząc z szatni natknęłam się na Piotrka i Kosę. Rzuciłam krótkie „cześć” i poszłam na salę, w której trenowały już dziewczyny. Zrobiłam 20 okrążeń wokół boiska i dołączyłam do siatkarek. Trener przedstawił mnie i zaczął się normalny trening. Nagle do sali wpadł Ziomek.

- Magda! Chodź.
- Po co? – zapytałam z lekkim zdziwieniem.
- Chłopaki potrzebują kogoś do ataku, bo… - zaciął się trener.
- Schöps jest u fizjoterapeuty. Ma coś z barkiem –dokończył za niego Łukasz.
- Ale czemu ja?
- Bo znasz nas i się dogadamy na boisku.
- Ale ja też mam trening – próbowałam się wymigać.
- Idź. To będzie dla Ciebie lepszy trening.
- To przyjdź za jakieś pół godziny, bo my się jeszcze rozgrzewamy.
- Ok – powiedziałam zrezygnowana.

                Dziewczyny patrzyły na mnie trochę dziwnie, ale nie przejmowałam się tym. Zaczęłam się rozciągać. Po pół godzinie, tak jako obiecałam, stawiłam się na sali, gdzie trenują Resoviacy.

- Z kim mam grać? – zapytałam od niechcenia.
- Here!

                Jak się okazało jestem w drużynie z Wosiem, Grzybem, Kosą, Achremem, Buszkiem i Tichackiem. W sumie odpowiadało mi to, bo nie musiałam rozmawiać z Pitem, a to jest ostatnia rzecz, na jaką mam w tym momencie ochotę. 

_____________________________________________________________________
Niespodzianka! Udało mi się napisać szybciej dzięki, wspomnianej kilka postów temu,  Dżaście. To jej należą się wszystkie podziękowania :) Co do rozdziału, spodziewałyście się takiego obrotu spraw? 

no_princess :*

poniedziałek, 27 maja 2013

20. Cool...



MUZYKA


***

- Tak słucham? – odezwała się kobieta po drugiej stronie słuchawki.
- To koniec. Rozumiesz? Jak chcesz sobie go odzyskiwać, mnie w to nie mieszaj.
- Ale przecież sama chciałaś, żeby Twój facet się od niej odwrócił.
- Nie rozumiesz, że ten artykuł spieprzył mi życie?
- Monika, ale doskonale wiedziałaś, na co się piszesz. Wiedziałaś, jakie jest ryzyko.
- I dlatego teraz się wycofuję. Chcę naprawić to, co przez Ciebie i Twoje intrygi się zniszczyło.
- Jak chcesz. Ale wiedz, że to się będzie za Tobą ciągnęło. Nie uwolnisz się od tego. Michał nie zaufa Ci z powrotem i będzie chciał odzyskać zaufanie swojej byłej. W sumie, to wasze rozstanie mi bardzo pomogło. Dzięki Tobie to, że wrócę do Piotra jest tylko kwestią czasu…

Magda

                Usiadłam w salonie i otworzyłam pakunek od Aśki. Kiedy zobaczyłam zawartość wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.

- Co jest? – zapytał Piotrek.
- Zobacz.

                Podałam mu pudełeczko, po czym też się zaśmiał.

- No wiesz.. Martwią się.

                Wyjęłam „prezent” z kartoniku i zauważyłam jeszcze niewielki liścik.

„Madziu, siostrzyczko. To tak na wszelki wypadek. Wiesz, ciocią i wujkiem to my możemy być, ale sądzę, że tata nie będzie zadowolony, jak zostanie dziadkiem : )

Joasia i Zbyszek”

- Kocham ich. Po prostu ich kocham.
- A mnie, to już nie?
- Ciebie inaczej – poruszałam brwiami.

***

- Ja wiedziałem, że się pogodzą – odparł uśmiechnięty Zbyszek.
- Ale wiesz, co tu się musiało dziać? Jak weszliśmy, to stolik był przewrócony, kwiaty leżały na ziemi…
- AŚKA! Przecież.. A co jeśli…
- Kochanie, spokojnie. Są dorośli. Na pewno wiedzą o takich rzeczach – uśmiechnęła się Michalska.
- No ale wiesz, że ja się o nią boję. To znaczy, wiem, że z Pitem jej się nic nie stanie, bo ona jest dla niego najważniejsza, ale.. Kurde, to moja siostra…

Magda

                Odłożyłam pigułki na szafkę i poszliśmy do kuchni zrobić popcorn.

- To co? Przerwali nam na „Kilerze”. To teraz dwójka?
- No a jak inaczej. Oglądamy!

                Siedziałam wtulona w Piotrka. Co chwilę śmialiśmy się z tekstów i sytuacji w filmie. Później oglądaliśmy „E=mc²”, a na sam koniec postawiliśmy na kilka odcinków „13 Posterunku”. Śmialiśmy się tak głośno, że któryś z sąsiadów Pita przychodził nasz uciszać. Poszliśmy spać koło 23.00, bo rano musiałam wstać dużo wcześniej. Niestety znów zaczyna się szkoła.
                O 7.00 rano zadzwonił budzik Piotrka. Wstaliśmy i zjedliśmy szybkie śniadanie. Kiedy zmywałam talerzyki Piotrek udał się do łazienki. Po dziesięciu minutach zamieniliśmy się. Ja brałam szybki prysznic, a Pit przygotowywał się na trening. O 7.40 wyszliśmy z jego mieszkania.

- Na pewno dasz radę? – zapytał, kiedy byliśmy już pod szkołą.
- Zobaczymy.. W każdym razie widzę Gośkę i Iwonę.
- O której kończysz?
- Chyba o drugiej.
- To wpadnę i zabieram Cię na trening.
- Ok. Pa.

                Dostałam buziaka na pożegnanie i wysiadłam z samochodu. Szybkim krokiem ruszyłam do przyjaciółki i wychowawczyni.

- Magda!! – Gośka od razu rzuciła mi się w ramiona.
- Cześć. Spokojnie – uśmiechnęłam się do niej. – Dzień dobry.
- Cześć Madziu. Wchodźcie do szkoły, bo zimno jest.

                Pierwsza lekcja minęła bardzo szybko. W sumie nigdy nie byłam osobą wierzącą, więc całą religię spędziłam na rozmowie z Gośką. Cieszyłam się, że prawie cała klasa ciepło mnie przyjęła. Cieszyli się, że wróciłam, że wszystko ok. Kolejne lekcje minęły równie szybko.

- A jak się układa między wami? – zapytałam Gośkę, kiedy wchodziłyśmy do szatni po kurtki.
- Rozstaliśmy się.
- CO?
- Ustaliliśmy, że tak będzie lepiej. Wiesz.. To już nie było to, co przed rozstaniem.
- Ale gadacie ze sobą normalnie?
- Tak. To, że nie jesteśmy już razem, nie znaczy, że mamy się unikać. Prawda?
- Słusznie. Gośka, ja Cię przepraszam, ale umówiłam się i musze lecieć.
- Jasne. Do jutra.
- Pa!

                Kiedy wyszłam z budynku od razu dostrzegłam auto Zbyszka. Szybkim krokiem udałam się do samochodu, by po chwili siedzieć obok brata.

- Piotrek miał przyjechać – stwierdziłam.
- Wiem, że nie cieszysz się, że widzisz swojego prywatnego brata, ale mogłabyś być milsza – uśmiechnął się.
- Cześć braciszku! – krzyknęłam z udawanym entuzjazmem.
- Wolałem Twoje wcześniejsze powitanie. Piotrek musiał dłużej zostać na Podpromiu, dlatego zabieram Cię ja. Możemy jechać?
- Oczywiście.

                Po 10 minutach zatrzymaliśmy się na parkingu przed halą. Szybko weszliśmy do budynku.

- Kurde. Jak zimno na tym dworze..
- Trzeba było się jeszcze dalej zatrzymać. Poza tym, Zibi. Jest zima. Nie wystarczy bluza.

                Poszłam na salę, a Zbyszek do szatni, gdzie przebywała większość Resovii. Kiedy weszłam do pomieszczenia dostrzegłam trenerów. Tak byli pochłonięci rozmową, że nawet mnie nie zauważyli. Po cichu usiadłam na trybunach. Po chwili na salę weszli siatkarze. Kiedy mnie zobaczyli rzucili się na mnie jak na słodycze. Na szczęście po chwili trener Kowal przywołał ich do porządku. Po chwili na salę przyszedł jeszcze jeden mężczyzna, którego w żaden sposób nie mogłam skojarzyć.

- Magdo, to jest właśnie Tomasz Kamuda. Trener, któremu chciałem Ciebie przedstawić ostatnio.
- Dzień dobry. Magdalena.
- Cieszę się, że w końcu mogę Ciebie poznać. Bardzo bym chciał, żebyś dołączyła do naszego zespołu. Andrzej opowiadał mi o Twojej grze i pokazywał nagrane filmiki. Jeśli zdecydowałabyś się do nas dołączyć, moglibyśmy jako zespół osiągnąć  wiele.
- Dziękuję za propozycję, ale w tym momencie nie jestem w stanie Panu odpowiedzieć. Musiałabym skonsultować to z bratem.
- Nie ma problemu. Poczekam – uśmiechnął się Kamuda.
- Dziękuję.

                Trener dziewczyn został jeszcze na treningu. Usiadł obok mnie i obserwowaliśmy trening chłopaków.

- Magda! Ty play with us? Please! – Paul mnie namawiał.
- Muszę?
- Tak! I you can’t powiedzieć nie!

                Popatrzyłam na resztę chłopaków. Mieli miny typu: „Ile mamy jeszcze czekać?”. Przeprosiłam Kamudę, wyjęłam z torby adidasy i dres. Szybko pobiegłam do łazienki się przebrać i pognałam na boisko. Igła ustawił mnie w bloku i zaczęliśmy grać.

- Aaa.. Zapomniałbym – przerwał nam jeszcze na chwilę Kowal. – Tak łagodniej na tym bloku. Naprzeciwko macie dziewczynę. I Zibi! Nie tak mocne zagrywki i ataki!
- Trenerze! Ale czemu Magda gra razem z Schöpsem i Igłą i Paulem i w ogóle z nimi? A nie z nami?
- To wy już się dogadajcie między sobą, kto z kim gra. Ja nie będę się wtrącać.

                Zgodnie ustaliliśmy, że jednego seta zagram z jedną drużyną, a drugiego z drugą. Po chwili zaczęliśmy. Chłopaki do serca wzięli sobie słowa trenera i nie wyżywali się na mnie! Po pierwszym secie zrobiliśmy sobie krótką przerwę.

- Zibi… - zaczęłam trochę nieśmiało.
- Tak?
- Chyba się zdecyduję.
- Na co?
- No na propozycję Kowala i Kamudy. Chcę grać.
- A czujesz się na siłach?
- Tak. Dziś na wuefie dziewczyny dały mi jasno do zrozumienia, że nie potrzebują mnie w drużynie. A wiesz, że ja bez grania nie umiem funkcjonować. Częściowo to mnie nakręca.
- Jeśli jesteś gotowa, to śmiało.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do niego i dałam buziaka w policzek.

                Po kilku minutach postanowiliśmy dokończyć mecz. Wyniku nie dało się ustalić, bo Krzysiu, który bardzo lubi liczyć punkty, cały czas się mylił. Po skończonej grze poszliśmy się przebrać. Kiedy wyszłam z łazienki spotkałam jeszcze trenera Kamudę.

- Panie Tomaszu, zgadzam się. Z chęcią dołączę do drużyny – oznajmiłam na wstępie.
- Tak szybko? Przecież mówiłaś, że chcesz jeszcze z bratem porozmawiać.
- Rozmawiałam. Przed chwilą. Właściwie go bardziej poinformowałam, niż poprosiłam o radę.
- Świetnie. Nawet nie wiesz, jak się cieszę. W takim razie zapraszam na jutrzejszy trening na 16.00.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Do jutra.

                Zadowolona dołączyłam do chłopaków, którzy najwyraźniej nie mieli ochoty jechać do domów. Chyba uważali, że rozmowa jest ciekawsza, a żony i dziewczyny już mniej.

- Paul…
- Tak?
- Chciałam Ci podziękować.
- Oh.. Please.. 
- Muszę. Gdyby nie Ty.. Dziękuję – przytuliłam przyjmującego.
- Z kim wracasz? – wtrącił się Zibi.
- No wiesz.. Mam taki wybór. To będzie bardzo trudna decyzja... Albo i nie… Sorry Zibi.
- Wiedziałem! – ucieszył się Piotrek.

                 Po jakichś 20 minutach pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w stronę mieszkania Piotrka. Po drodze opowiedziałam mu o mojej dzisiejszej decyzji.

- To fajnie – odparł bez jakichkolwiek emocji.

_____________________________________________________________________
Witajcie! Rozdział jest.. I nawet chyba trochę dłuższy mi się udał. Ja nie specjalnie jestem z niego zadowolona, ale oceńcie same. 

no_princess ;*