- Mamusiu…. Nie płacz – usłyszałam głos małego Damianka. Otarłam łzy i
przytuliłam synka. – Kiedy przyjedzie tata?
- Na pewno niedługo.
Co miałam mu powiedzieć? Że nie wiem, czy Piotrek w
ogóle wróci na parę dni przed Euro? Od śmierci Zuzi tak rzadko wracał do domu.
Czasem mam wrażenie, że jemu już nie zależy.
- Pojedziemy do babci? Na pewno się ucieszy – szybko zmieniłam temat.
- Taaaaaak! – Damian krzyknął z radości.
Poszłam do jego
pokoju, spakowałam kilka rzeczy, po czym zaszłam jeszcze do swojej sypialni po
kilka ciuchów.
Jechaliśmy dobrą
godzinę. Korków na drodze nie było, jednak pogoda nie sprzyjała. Kiedy tylko
zajechaliśmy pod mój rodzinny dom Damian nie mógł usiedzieć w siedzeniu.
Wysiadłam z samochodu, odpięłam jego i zabrałam nasze torby. Nim się obejrzałam
Damianek biegł już do mojej mamy.
- Cześć mamo. Nie zwalamy Ci się na głowę?
- Przecież wiesz, że nie. Miło mieć wszystkie dzieci przy sobie.
- Zibi też jest?
- Oczywiście. Chodź.
Weszłam do domu i
nawet nie zdążyłam usiąść, bo Zbyszek porwał mnie na górę.
- A teraz gadaj, co się dzieje. Rozmawialiście?
- Jak? Zbyszek, on nawet już nie przyjeżdża… Czasem mam ochotę to
wszystko zostawić i wyjechać stąd.
- Może takie dłuższe wakacje wyszłyby Wam na dobre.
- Wyjechać sama, Zibi.
- Chcesz go zostawić? Jak on się poczuje?
- Tak samo jak ja się czuję. Ostatnio rozmawiałam z Dagą Winiarską.
Pytała się, gdzie pojechaliśmy na ten tydzień, kiedy chłopaki mieli wolne… Co
ja jej miałam powiedzieć? Że mój łaskawy mąż nie raczył pojawić się w domu? Ja
już nie wiem, co mam mówić Damianowi. Co chwilę pyta o Piotrka. Dlatego
przyjechałam. Chcę podrzucić mamie na parę dni małego i jechać do Spały.
- Chcesz, możemy się zająć nim z Natką. Maja i Kuba się ucieszą. Przy
okazji odciążymy trochę mamę. Też ma już swoje lata.
- Jesteś kochany.
- Wiem.
Wieczorem
pożegnałam się ze wszystkimi, a w szczególności z Damiankiem obiecując, że
wrócę za kilka dni. Wsiadłam do samochodu i pojechałam w kierunku Spały.
- Cześć Kaśka. Chciałam się zapytać, czy chłopaki już wrócili do
ośrodka?
- Cześć, 213 – powiedziała podając mi zapasowy klucz.
- Dzięki.
Weszłam na drugie
piętro i szybko odnalazłam pokój Piotrka. Zapukałam dwa razy, ale nie
usłyszałam odpowiedzi. Włożyłam klucz do zamka i o dziwo udało mi się otworzyć.
Zapaliłam światło i zastałam pustkę. Nie było tu nic, prócz porozwalanych
rzeczy, które na 100% należały do Bartka i Piotrka. Wyszłam z pokoju, zamknęłam
go na klucz i wyszłam na poszukiwanie swojego męża.
Nie musiałam długo
szukać. Kilka pokoi dalej słychać było donośny śmiech co oznaczało, że Winiar
nadal jest w formie. Głośno zapukałam i
nie czekając na odpowiedź weszłam do środka. Przywitałam się ze wszystkimi i
znacząco popatrzyłam na Piotrka. Wiedziałam, że był zaskoczony moją wizytą.
- Myślę, że powinniśmy pogadać – powiedziałam dobitnie, a wokół siebie
usłyszałam przeciągłe „uuuuuu”.
Wyszliśmy z pokoju
i poszliśmy do Piotrka. Usiedliśmy na łóżku i milczeliśmy patrząc sobie w oczy.
- Dlaczego nam to robisz? – zapytałam w końcu. – Dlaczego nas
zostawiasz?
- Magda..
- Co Magda?! Jeśli tak bardzo Ci przeszkadzamy, śmiało. Powiedz, a
odejdę. Zabiorę naszego synka i wyjedziemy. Nie zobaczysz już nas więcej.
- Nie chcę, byś gdziekolwiek wyjechała i nie pozwolę Ci na to.
- Piotrek, minęły już cztery lata. Ja się pogodziłam ze śmiercią Zuzi,
ale nadal Cię potrzebuję. Oboje Cię potrzebujemy.
- Przepraszam. Wiem, że popełniłem błąd… Obiecuję, że naprawię to
wszystko, że będziemy szczęśliwi. Ja, Ty i nasz syn.
- Nie obiecuj. Po prostu to zrób Piotrek, bo ja mam dość obiecywania.
- Dobrze. Na jak długo przyjechałaś?
- Trzy, może cztery dni. Muszę wracać do pracy i obiecałam Damiankowi,
że nie będę długo.
- Czemu go ze sobą nie zabrałaś?
- Bo byłam przygotowana na kłótnię, zresztą nie pierwszą. Nie chciałam,
żeby mały widział, jak się kłócimy.
- Jasne.
Po tych kilku
dniach musiałam wracać do Damianka. Miło spędziłam czas z chłopakami, ale to
już nie to samo, kiedy przyjeżdżałam do Spały kilka lat temu.
Gdy tylko wróciłam
z Damianem do Bełchatowa, zadecydowaliśmy, że idziemy do kina. Akurat grali
jakiś film dla dzieci. Powinnam mu wynagrodzić to, co przechodzę teraz z
Piotrkiem. To wszystko się na nim odbija, więc i jemu trochę rozrywki się
przyda.
- Idziesz ze mną jutro do pracy?
- TAK!
- A nie będziesz się nudził?
- Nie mamo… Bo ja nie chcę zostawać z panią Basią. Ona mnie nie lubi.
- Jak to Cię nie lubi. Powiedziała Ci tak? – zapytałam lekko
zmartwiona.
- Bo jak niosłem kubek z piciem i wylałem soczek, to ona powiedziała,
że jestem głupim dzieciakiem i zaczęła na mnie krzyczeć.
- Jutro porozmawiam z nią, tak? – na moje pytanie pokiwał głową i
położył głowę na poduszkę.
- Mamusiu…
- Tak? – zapytałam, kiedy wychodziłam już z jego pokoju.
- Kocham Cię – uśmiechnął się promiennie.
- Ja Ciebie też synku kocham.
W ciągu kilku
następnych dni szukałam nowej opiekunki dla Damiana. Kiedy usłyszałam dzwonek
do drzwi wstałam z sofy. Nie zdążyłam otworzyć, bo Damianek przybiegł do mnie z
informacją, że jakaś pani do mnie przyszła.
- Kochanie, ile razy mówiłam, że nie wolno otwierać samemu drzwi?
- Przepraszam mamusiu. Więcej nie będę – powiedział ze skruchą,
spuszczając w dół głowę.
- Malwina? – zapytałam zdziwiona widząc znajomą ze studiów w progu.
- Magda? No nieźle.
Zaprosiłam Malwinę
do środka i zrobiłam nam mrożonej kawy. Chwilę porozmawiałyśmy o pracy, po czym
pokazałam jej dom.
- Tak, słucham? – zapytałam odbierając dzwoniący telefon.
- Ja dzwonię w sprawie pracy.
- Przykro mi, ogłoszenie jest już nieaktualne. Spóźniła się pani o
dosłownie pół godziny.
- Ach.. Szkoda. W takim razie do widzenia.
- Miłego dnia.
Wieczorem, po
długiej rozmowie z Piotrkiem, a potem jeszcze ze Zbyszkiem, poszliśmy spać. Leżąc
już w łóżku zaczęłam rozmyślać. Po chwili zobaczyłam, jak drzwi do pokoju się
otwierają. Damianek wszedł do łóżka i mocno się we mnie wtulił.
- Mamo, a czy tata jeszcze mnie kocha? – zapytał smutnym głosem.
- Damian, skąd w ogóle to pytanie? Oczywiście, że tata Cię kocha.
- No bo.. Bo tata nie przyjeżdża do domu. Tęsknię za nim.
- Ja też za nim tęsknię. Ale tata ma taką pracę. Musi wyjechać, żebyśmy
mogli być z niego dumni. A teraz proszę spać. Jest już późno.
Totalnie
osłupiałam, kiedy Damian wyszedł z mojego pokoju i poszedł spać do siebie.
Zamykając drzwi usłyszałam jeszcze dobranoc, mamusiu. Pierwszy raz jego
zachowanie mnie zszokowało. Byłam pewna, że zostanie na noc, jak to miał w
zwyczaju. Nie zastanawiając się długo wzięłam przykład z Damianka i
przykładając głowę do poduszki zasnęłam.
_____________________________________________________________
Jak obiecałam, dodaję kolejny rozdział. Mimo, że pomysłu mi nie brakuje na zakończenie tej opowieści, to totalnie nie wiem, jak się do tego zabrać.
Jak widzicie, akcja przyspieszyła. Mamy już 2021 rok. A to oznacza, że koniec zbliża się nieubłagalnie. Nie chcę Was zanudzać, opisując dzień po dniu całą historię, dlatego już wkrótce pożegnamy się na tym blogu.
Na dzisiaj to tyle. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał. Swoje opinie możecie wyrażać przez komentarze, które są dla mnie bardzo ważne.
Pozdrawiam, no_princess :**
PS. Zachęcam do zajrzenia na Love Letters..., gdzie nie mam zamiaru jeszcze kończyć historii Jo :)