Dzień dobry, kocham Cię
Pierwsze grudniowe dni dawały do zrozumienia, że
zbliża się mroźna zima. Już na początku miesiąca rozpoczęłam poszukiwania za
prezentami świątecznymi dla bliskich i prezentem urodzinowym dla mojego
Piotrka.
- Ta będzie odpowiednia – usłyszałam głos za sobą.
- Cześć Grzesiek. Skąd wiesz, czego szukam i dla kogo?
- Nie wiem. Ale trafiłem, że dla Pita?
- Noo.. kompletnie nie wiem, co kupić mu na święta i urodziny.
Przejrzałam jego wszystkie płyty i kurwa nic! Polski rap! Ja się na tym w
ogóle nie znam. Nie słucham polskiego
rapu.
- Myślę, że VNM mu wpadnie w ucho.. Ostatnio coś o nim nawijał.
- Ok. To urodziny z głowy. Dzięki Kosinka – uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co. Zawsze do usług.
Pożegnałam się z
nim, po czym wyruszyłam na poszukiwanie kolejnych prezentów. Zostali mi tylko
Zibi z Aśką, Łukasz, Gośka z Hubertem i Państwo Nowakowscy, do których zostałam
zaproszona na święta.
- Zibi i Aśka przyjeżdżają? – zapytał Pit, kiedy wybraliśmy się na
spacer w przeddzień naszych urodzin.
- Tak. Ale tylko na dwa dni. Brakuje mi ich tutaj. Nie mam się z kim
pokłócić, podroczyć.
- Ze mną możesz – odparł uśmiechnięty.
- Nie lubię się z Tobą kłócić.
- Ale kiedyś będziesz musiała. Na przykład, kiedy będziemy wybierać
kolor ścian w pokojach naszych dzieci. Albo kiedy będziemy wybierać im imiona…
- Ej, ej, ej… nie zapędzasz się? Dzieci? To nie dla mnie… - zrobił
smutną minę. – Przynajmniej nie teraz.
- Idziemy do kina? – od razu zmienił temat. – Może jest coś ciekawego…
Piotrek:
Obudziłem się
przed 7.00. Mimo, że była sobota nie miałem treningu. Postanowiłem więc przygotować
urodzinowe śniadanie dla Magdy. Szybkie zakupy w markecie kilka ulic dalej i
mogłem coś działać. Naleśniki z czekoladą i owocami wydały mi się najlepszym
pomysłem. Do tego świeżo wyciśnięty sok z cytrusów, które Madzia tak lubi.
Włożyłem dłoń do
kieszeni spodni chwytając małe pudełeczko. Wyjąłem je, po czym otworzyłem.
Wbiłem swój wzrok w delikatny pierścionek, po czym pudełeczko znów wylądowało w
moich dżinsach.
Magda:
Po imprezie
urodzinowej, zorganizowanej przez Ignaczak
Company, chłopaki dostali tydzień wolnego. Kowal uznał, że może pozwolić
chłopakom się trochę zapuścić na święta, bo jak to mówi połowa siatkarzy –
najpierw masa, potem rzeźba… Ja również dostałam u siebie w klubie tydzień
wolnego, co pozwoliło nam wyjechać wcześniej na święta. Kiedy przyjechaliśmy do
Żyrardowa, zobaczyliśmy dom pełen ludzi. Przyjechała dalsza rodzina Piotrka, na
co siatkarz się tylko skrzywił.
- Połowy z nich nie kojarzę, więc się tylko uśmiechamy i przytakujemy.
Ewentualnie zaprzeczamy. Ach. Byłbym zapomniał. Uważaj na Wiktorię. Jest strasznie
wścibska i jej nie lubię. To ta wysoka blondyna. Wszędzie za wszystkimi chodzi.
Ma 17 lat, jest jedynaczką i myśli, że wszystko jej wolno. Dlatego na noc,
zamykamy drzwi od pokoju na klucz. Chcę mieć trochę prywatności.
- Ok. Ale chyba oni wszyscy nie pomieszczą się w tym domu? – zapytałam.
- Nie.. Połowa mieszka w Międzyborowie i wpadli, żeby pomóc. Ale ta
Wiktoria to niestety będzie spać w naszym domu, bo na co dzień mieszka w
Poznaniu.
- Ok. Jakoś to przetrwamy.
- Ahaa.. Jeszcze jedno. Nie przejmuj się pytaniami babci Steni o
zaręczyny, ślub, dzieci.. Ona nawet pyta o to moich rodziców..
Weszliśmy w głąb
domu, po czym przywitaliśmy się ze wszystkimi. Kiedy witałam się z Sandrą ta od
razu dostrzegła łańcuszek z wisiorkiem , który dostałam od Piotrka na urodziny.
Wieczorem, po
kolacji udaliśmy się z Piotrkiem do jego pokoju. Oczywiście miał rację, co do
Wiktorii. Nie odstępowała nas na krok. Nie wiem, jakim cudem Pit pozbył się jej
z pomieszczenia, ale wreszcie mieliśmy chwilę dla siebie. Ale tylko chwilę…
- Cześć Zbysiu! – krzyknęłam do telefonu.
- No hejka siostra…
- Dzwonisz po coś konkretnego? – przerwałam ciszę, która panowała po
drugiej stronie słuchawki.
- Święta spędzasz u rodziców Pita? – zapytał niepewnie.
- Tak.
- Mhm.. Myślałem, że przyj..
- Zibi – przerwałam mu. – Doskonale wiesz, że ja do Warszawy już nie
mam po co jeździć. Tata zmarł Nic mnie tam już nie ciągnie.
- A mama?
- Ona dla mnie nie istnieje i Ty doskonale o tym wiesz. I mam do Ciebie
prośbę.
- Słucham.
- Mógłbyś spakować resztę moich rzeczy, które zostały w Warszawie?
Zostaw je u cioci, czy coś… Po świętach je odbiorę.
- To przyjedziemy do Was. Chciałbym Cię wreszcie zobaczyć.
Święta minęły w świetnej atmosferze. Nawet Wiktoria się
zrobiła w miarę spokojna i nikomu zbytnio nie przeszkadzała. 26 grudnia
wróciliśmy do Rzeszowa, by następnego dnia pójść na trening.
Kiedy weszłam na salę, część dziewczyn już się
rozgrzewała. Przywitałam się z nimi, po czym także dołączyłam do rozgrzewki.
- Sabiny nie ma? – zapytałam jednej z dziewczyn.
- To Ty nie wiesz? Dziewczyno! Gdzieś Ty się uchowała przed takimi
newsami?!
- Możesz mi powiedzieć, o co chodzi?
Po dwugodzinnym
treningu wróciłam wyczerpana do swojego mieszkania. Po drodze zajrzałam jeszcze
do skrzynki pocztowej, w której znajdował się tak zwany spam. Kiedy położyłam
się na łóżko, oczy od razu zaczęły mi się zamykać.
Kiedy otworzyłam
oczy, zobaczyłam siedzącego obok Piotrka.
- Dzień dobry, Kochanie – uśmiechnął się do mnie.
- Dzień dobry – odwzajemniłam uśmiech, po czym delikatnie pocałowałam
siatkarza.
Kiedy siedzieliśmy
tak w błogiej ciszy, do mieszkania wpadła jak tornado Michalska.
- Asia? Co tu robisz? Nie powinnaś być we Włoszech, ze Zbyszkiem?
- Pieprzę Włochy i Twojego braciszka – powiedziała, pakując swoje
rzeczy.
- Aśka, możesz jaśniej? Bo nie za bardzo rozumiem o co chodzi.
- Wszyscy wokół mnie mieli rację. Tylko jak byłam ślepo zapatrzona w
tego dupka. Wszyscy mi mówili. Pobawi się tobą, a jak się znudzi znajdzie sobie
inną. A ja głupia go pokochałam… Możesz go sobie bronić. I wiem, że będziesz,
bo przecież to Twój braciszek. Ale powiem Ci jedno. Jesteście siebie warci.. On
zdradza, Ty jesteś zdradzana…
Wybiegła z
mieszkania z trzema walizkami swoich rzeczy. Nie za bardzo docierało do mnie,
to co powiedziała mi Aśka. Zibi ją zdradził? Przecież to niemożliwe. Nie
zastanawiając się długo wybrałam numer do Zbyszka i czekałam, aż odbierze.
- Co?
- Mógłbyś być milszy.
- Sorry, ale nie mam nastroju na pogaduchy. Dzwonisz po coś
konkretnego?
- Co zrobiłeś Michalskiej? Wpadła do mieszkania, zaczęła coś pieprzyć o
tym, jakim jesteś dupkiem i była głupia, że Cię pokochała…
- Aaa.. Jaką wersję wydarzeń Ci przedstawiła? Swoją, czy może jednak
prawdziwą?
Po rozmowie ze
Zbyszkiem wyszłam z Piotrkiem na spacer. Chciałam przestać myśleć o tym
wydarzeniu. Jak najszybciej.
- W ogóle, wiesz, o czym się dzisiaj dowiedziałam?
- Że nie musisz chodzić na treningi i będziemy mieć więcej czasu dla
siebie? – zapytał z zaciekawieniem.
- Nie.. Niestety nie. Ale Sabinka nie będzie grać. Przynajmniej przez
najbliższe dziewięć miesięcy..
- Coo..? Już współczuję temu dziecku.
Spojrzałam na
niego z lekkim przerażeniem, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać. Przez dłuższą
chwilę zastanawialiśmy się, kogo wrobiła w dzieciaka. Kiedy nie mieliśmy
żadnego pomysłu, postanowiliśmy udać się na niezdrowe żarcie do Mc’a.
- A może frytki do tego? – zapytała kasjerka, natarczywie wgapiając się
w Pita.
- Nie. Sam McWrap wystarczy – powiedziałam dosadnie sprawiając, że
dziewczyna oderwała wzrok od mojego faceta. – Nie lubię, kiedy ktoś inny niż ja,
patrzy na Ciebie w TAKI sposób – wyjaśniłam, kiedy spojrzał na mnie ciut
zdziwionym wzrokiem.
- No przeziez nic nie mówię. Lubię, kiedy jesteś o mnie zazdrosna –
uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
Kiedy dostaliśmy
swoje zamówienia ruszyliśmy w drogę powrotną do mojego mieszkania.
- Magda, to jest bez sensu…
- Co jest znowu bez sensu?
- Takie mieszkanie na dwa domy… Nie uważasz, że by…
- Piotrek, rozmawialiśmy już o tym. Nie drążmy tego tematu – wtrąciłam mu
się w pół słowa.
- Właśnie, że będziemy drążyć ten temat. Jesteśmy dorośli, planujemy
wspólną przyszłość.
- Ty planujesz Piotrek.
- A Ty nie?
- Nie chcę myśleć, co będzie za miesiąc, dwa, rok. Nigdy nie wiesz, co
się stanie. Może wyjedziesz grać za granicę. Może nasze uczucie wygaśnie… Nie
mów hop, póki nie przeskoczysz.
- Nie wierzysz, że może nam się udać – bardziej stwierdził, niż
zapytał.
- To nie jest tak, że nie wierzę. Po prostu… Nie chcę się potem zawieść…
Jakby coś nie wyszło..
___________________________________________________________________
Witajcie... Na wstępie chcę Was bardzo przeprosić za moją absencję. Żeby nie było, mam wytłumaczenie. Ciągła praca i multum gości w domu nie pozwala mi na spokojne napisanie rozdziału. To, co możecie przeczytać powyżej pisałam ponad dwa tygodnie. Nie wiem, kiedy pojawi się nowy rozdział. Możliwe, że dopiero we wrześniu. Mam nadzieję, że chociaż Wam spodoba się ten rozdział, który chciałam skończyć dzisiaj.
Dziękuję Wam serdecznie za ponad 70 tys. wyświetleń, co jest dla mnie nie małą gratką. Dzięki temu wiem, że mam dla kogo pisać.
Jeśli kogoś zawiodłam tym, że rozdziały pojawiają się tak rzadko - PRZEPRASZAM. Mam nadzieję, jeszcze mnie nie skreśliłyście...
Pozdrawiam, przepracowana no_princess ;*