niedziela, 13 kwietnia 2014

50. The moment of silence



- Piotrek, ale jak sobie to wyobrażasz? Jesteś kapitanem, jesteś jednym z fundamentów drużyny. Nie możesz tak nagle, w trakcie turnieju wziąć wolnego. Jesteś w meczowej dwunastce.
- Dobra, powiem wprost. Właśnie dzwoniła do mnie żona. Nasza córeczka zmarła. Bycie z moją rodziną jest teraz ważniejsze, niż jakiś turniej.

Po wybłaganiu u trenera kilku dni wolnego pojechałem do Warszawy. Nie zważałem na przepisy, radary. Magda mnie teraz potrzebuje. Ja potrzebuję jej.
                Wszedłem do szpitala i od razu ją zauważyłem. Siedziała skulona na szpitalnym krzesełku. Nie myśląc długo podbiegłem do niej i mocno przytuliłem.

Magda

Obudziłam się rano wtulona w Piotrka. Nie bardzo do mnie dochodziło, co się wczoraj stało. Miałam wrażenie, jakby wszystko było snem. Wstałam po cichu, by nie obudzić Piotrka i poszłam zrobić kawę. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam Sandrę i Mateusza oraz małą Patrycję. Wnioskując po ich minach, o niczym nie wiedzieli. Po chwili dołączył do nas Piotrek. Jego siostra była trochę zdziwiona, że Piotrek jest w domu w momencie, kiedy powinien być na zgrupowaniu.

- Skoczymy po śniadaniu na miasto? – zapytał Piotrek, kiedy na chwilę zostaliśmy sami.
- Jasne. Piotrek, proszę… W miarę możliwości nie rozmawiajmy o tym, ok.?
- Wiesz, że kiedyś będziemy musieli.
- Wiem Kochanie, ale na razie nie potrafię.
- Dobra.. A teraz gadać, co się dzieje – Sandra weszła do kuchni. – Coś z Zuzią, tak?

Gdzieś w Rzeszowie:

- Siadajcie – rozkazał Antiga. – Mam Wam coś ważnego do przekazania.
- Ale nie ma wszystkich. Znaczy Pita nie ma – krzyknął Zatorski.
- No on chyba nie przyjdzie – powiedział pod nosem Kurek.
- Cisza! No właśnie chodzi tu o Piotrka. Prosił mnie, bym przekazał Wam to delikatnie, ale nie potrafię. Piotrek nie zagra ani w dzisiejszym meczu, ani w jutrzejszym. Winiarski, jesteś kapitanem. Wczoraj wieczorem córeczka Piotrka zmarła i pojechał do domu być teraz przy żonie.

                Po chwili na sali nie było już Zbyszka. Pobiegł za nim Kubiak, a trener popatrzył trochę ze zdziwieniem na tą sytuację.

- Co mu się stało?
- Żona Nowakowskiego jest siostrą Bartmana – wyjaśnił Możdżonek.

                Kiedy wszyscy się rozeszli po pokoju trenera przyszedł Winiarski.

- Mogę zająć Ci chwilę?
- Jasne. O co chodzi?
- Rozmawiałem z chłopakami…

Magda:

- Magda? Boże! Nie wierzę! – usłyszałam, jak ktoś mnie woła. Obróciłam się i zobaczyłam znajomą z czasów, gdy uczyłam się jeszcze w Warszawie. – Magda… Co się z Tobą działo?
- Piotrek, zostawisz nas na sekundę? Zaraz do Ciebie dołączę – zwróciłam się do środkowego.
- Jasne. Będę czekać w tamtej kawiarni – wskazał ręką na pobliski budynek.
- Co się ze mną działo? Wszystko. Wyprowadziłam się z Warszawy, mieszkałam z Zibim.
- I teraz wróciłaś w rodzinne strony. I to nie z byle kim..
- Jestem tu w sprawach rodzinnych. Nie planuję powrotu do Warszawy na stałe.
- Wszyscy spisali Cię na straty. Wiele osób się o Ciebie martwiło.
- Po tym, jak ćpałam? – przytaknęła. – Dzięki pewnym osobom wyszłam na prostą, zaczęłam nowe życie. Słuchaj, nie mam za bardzo czasu. Zgadamy się kiedyś, ok.?
- Pewnie. Trzymaj się i do zobaczenia.
- Pa.

                Szybko dołączyłam do Piotrka i poszliśmy załatwiać wszystkie sprawy związane z pogrzebem Zuzi. W ciągu trzech godzin udało nam się wszystko ogarnąć.

- Piotrek, chcę pojechać jutro z Tobą do Rzeszowa.
- Na pewno?
- Tak. Ty musisz jechać, a ja chcę pojechać razem z Tobą. Po prostu jak tu zostanę, to dostanę szału. Weźmiemy Damianka i odwiedzimy przy okazji Ignaczaków. Piotrek..
- Tak?
- Póki jesteśmy jeszcze w Warszawie, chciałabym gdzieś pojechać.
- Jasne. Zadzwonię tylko do mamy, że trochę później wrócimy.

                Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod właściwy adres. Przez jakieś 10 minut nie wychodziłam z auta. Wzięłam kilka głębszych wdechów i otworzyłam drzwi.

- Na pewno chcesz iść sama?
- Chyba tak. Ale przyjdź później.
- Ok. Za 15 minut? – przytaknęłam.

                Otworzyłam bramkę i weszłam na podwórko. Usłyszałam głosy dochodzące zza budynku. Od razu udałam się w tamtą stronę. Zobaczyłam wujka Bartka z rodziną i od razu do oczu napłynęły mi łzy. Wujek był tak podobny do taty…
                Przywitałam się z nimi i podeszłam do mamy. Mimo początkowych obiekcji nie zastanawiałam się długo i też ją przytuliłam.

- Przepraszam – wyszeptałam ze łzami w oczach.
- To ja przepraszam. Zniszczyłam Ci życie, a Ty po prostu potrzebowałaś matki, którą nie potrafiłam dla Ciebie być.
- Mamo… To ja przepraszam. Za wszystko co powiedziałam… Za to, że nie chciałam Cię słuchać, kiedy mówiłaś o Marysi… Teraz wiem, co przeżywałaś.
- O czym mówisz, dziecko? – zapytał wujek.
- Ja… Przez ten czas… Po śmierci taty tak wiele się wydarzyło… Wzięłam ślub, urodziłam dwójkę dzieci. Damianek ma miesiąc… Zuzia… Ona… Miała chore serduszko. Zmarła wczoraj wieczorem.

                Mama natychmiast mnie przytuliła. Doskonale mnie rozumiała. Mimo wielu lat nieporozumień, sprzeczek, ucieczek z domu, była jedyną osobą, która mogła mnie zrozumieć.
                Chwilę później usłyszałam ciche dzień dobry wypowiedziane z ust Piotrka. Przedstawiłam go oficjalnie jako mojego męża po czym usiedliśmy wspólnie przy kawie. Po blisko godzinie musieliśmy wracać. Zbliżała się pora karmienia Damianka. Obiecałam, że będę częściej odwiedzać mamę. Chciałabym nadrobić ten stracony czas.
                Wieczorem spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i z samego rana wyjechaliśmy do Rzeszowa. Jechaliśmy na dwa samochody, bo Piotrek pożyczył samochód Igły, a potem musimy czymś wrócić do Warszawy na pogrzeb.
                Po kilku godzinach jazdy byliśmy już na miejscu. Przywitaliśmy się z Ignaczakami. Rozpakowałam rzeczy i pojechaliśmy na Podpromie, gdzie za pół godziny miał zacząć się mecz z Argentyną.

Podpromie, korytarz:

- Co się dzieje? – Conte zaczepił Zatorskiego, gdy ten wychodził z szatni.
- A co ma się dziać?
- No to – Argentyńczyk wskazał na czarną opaskę na ramieniu Libero.

                Gdy Paweł wytłumaczył o co chodzi, Conte od razu wrócił do szatni.

- Tylko Facu! Jakby dziennikarze o coś pytali, to nie mówcie, o co chodzi.
- Nie ma problemu.

Magda:

Weszliśmy na halę usiedliśmy na trybunach. Damiankowi bardzo spodobały się słuchawki, które tłumiły dźwięk, bo kiedy chciałam je zdjąć, by poprawić mu czapeczkę, to buntował się i krzyczał.
Zaczął się mecz. Ostatni w tym Memoriale. Odegrano hymny obu krajów i na zagrywce stanął Uriarte. Piłka trafiła wprost na dłonie Zatiego. Rozegranie Fabiana i krótka przesunięta Wrony zaskutkowały pierwszym punktem dla Biało-Czerwonych.
Po wygranej 3 – 2 z Argentyną nadszedł czas na wręczenie medali. Na trzecim miejscu podium stanęli Holendrzy, na drugim Argentyńczycy, a na pierwszym Nasza drużyna.
                Po wręczeniu nagród indywidualnych nadszedł czas na wręczenie medali. Kiedy krążki zawisły na szyjach siatkarzy Winiar wziął od Marka Magiery mikrofon.

- Zanim odśpiewamy hymn, chciałbym prosić Was o jedną rzecz. W piątek pewna mała osóbka, która była nam bardzo bliska powiększyła grono aniołków. Dlatego mam do Was prośbę, uczcijcie razem z nami jej pamięć chwilą ciszy.

                Zaczęłam płakać. Iwona siedząca obok mnie wzięła Damianka na ręce, a Krzysiek mnie przytulił. Na hali zrobiło się tak cicho, że można było usłyszeć szepty z drugiego końca. Dopiero teraz zauważyłam, że zawodnicy naszej drużyny i drużyny Argentyny mieli na ramionach czarne opaski.

- Dziękuję – powiedział i oddał mikrofon w ręce Marka.

                Po chwili poleciały pierwsze takty Mazurka Dąbrowskiego, a całe Podpromie odpłynęło. Po jakichś pięciu minutach, kiedy atmosfera zaczęła się trochę uspokajać, zaczęły się wywiady. Widziałam, jak Swędrowski zaczepia Piotrka.

Piotrek:

- Muszę zadać to pytanie. Cały sztab i drużyna milczy, a kibice i dziennikarze zastanawiają się co było powodem Twojej absencji na dwóch ostatnich meczach? Czyżby dopadła Cię kontuzja?
- Nie. Z moim zdrowiem wszystko w porządku. Proszę się nie martwić. Po prostu problemu rodzinne wykluczyły mnie z gry.
- Jak oceniasz grę swoich kolegów? Trzeba przyznać, że mieli ciężki orzech do zgryzienia. Wczoraj wyczerpujący mecz z Niemcami, dzisiaj z Argentyną.
- Wczorajszego meczu nie widziałem, ale obejrzę go na powtórkach, gdy będziemy analizować grę przeciwnika. Podczas dzisiejszego meczu na trybunach było chyba więcej emocji niż na boisku.
- Gratulacje i dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję. 

_______________________________________________________
Cześć! 
Jestem. Dawno nie było mnie tu z rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba, a jak się nie podoba, to trudno. Musiałam zrobić to co zrobiłam, bo mam już plan na dalsze losy opowiadania. Mam nadzieję, że wypalą :)
Dziś rozdział z wielu perspektyw. Mam nadzieję, że się nie pogubicie :)

Pozdrawiam, no_princess ;**

18 komentarzy:

  1. Jesteś okropna, wiesz? Rozumiem, że tak musiało być, ale i tak jesteś okropna.... Ryczałam przez cały rozdział... Bo smutny Pit, bo załamana Madzia... W sumie dzięki temu pogodziła się z mamą....
    Jednak najbardziej rozczulająca i piękna scena, to ta w której Misiek prosi o chwilę ciszy aby upamiętnić Zuzię......
    Nie ciągnę tego dalej, bo już nie wiem co mam napisać...
    Buuuuziaki i weeny ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób mi to mówiło :D
      Nie płacz!

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Tak strasznie smutno się zrobiło. Trochę jestem zdziwiona, że ich najbliższa rodzina nie wiedziała o śmierci Zuzi (takie przynajmniej odniosłam wrażnie). Pozdrawiam i zapraszam do siebie kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwiło Cię? Nie powinno, bo przecież Magda nie utrzymywała kontaktu z matką... Z resztą powiedziałą następnego dnia po śmierci Zuzy :))
      Dziękuję )

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. No to mnie zaszokowałaś, że nie wiem co powiedzieć. Szkoda, że musiałaś tak zrobić :) Smutno patrzeć na załamanych Magdę i Piotrka. Podobał mi się moment gdy Misiek prosił o chwilę ciszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział, a zakończenie, w którym Misiek poprosił o chwilę ciszy, cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi sie ten rozdział (jak i cale opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogólnie całe opowiadanie super , ale trochę dziwi mnie to,że dziecko umarło a ona jak gdyby nigdy nic poszła sobie na mecz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło.
      Chyba czytasz bez zrozumienia. W rozdziale jest dokładnie powiedziane, czemuy Magda jedzie z Piotrkiem do Rzeszowa :) Zachęcam przeczytać dokładniej :)

      Usuń
  7. ej normalnie ryczę czytając twoje opowiadania raz ze szczęścia bądź ze smutku jak teraz na prawdę masz talent dziewczyno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie płacz! :D Dziękuję. Nie mam talentu. Po prostu to chora wyobraźnia :*

      Usuń
  8. Ten rozdział był niesamowity aż w niektórych mmentach miałam łzy w oczach , mam nadzieje, że niedługo pojawi się coś nowego. Oprócz tego zapraszam na mojego bloga. Na razie dopiero zaczynam, ale i tak zapraszam na http://ona-on-i-ten-trzeci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojjj.. Słodko <3
    Ja też mam nadzieję, że niedługo się coś pojawi :)
    Dzięki, zajrzę na pewno :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy pojawi się kolejny rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak go napiszę :) Póki co mam jedno zdanie, a że teraz mam trochę zawirowań, a do tego jeszcze Bayern przegrywa, także nie wiem, kiedy się zbiorę :)

      Usuń
  11. Ta piosenka (Elton John) jest zdecydowanie za smutna, ale za to świetnie pasuje do tej historii. Kurcze popłakałam się szczerze, a to tak często się nie zdarza przy blogach. Ona jest piękna. Tak samo jak mała kruszynka Nowakowskich, która odeszła do Aniołków. Z resztą obie są piękne.
    Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale nie było mnie w ogóle.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybrałam tą piosenkę, jako pierwszą na mojej playliście, bo jej tytuł jest także tytułem mojego bloga. Zawsze możesz włączyć inną piosenkę :)
      Nie przepraszaj, mnie nie ma zdecydowanie częściej :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń