When You're Gone
- Cześć! – krzyknęła na powitanie Gośka. – Coś się stało? Płakałaś?
- Cześć… Dobra. Powiem prosto z
mostu. Dzwonił do mnie Adam. Seba miał wypadek. Zginął. Nie wiem, co się
dokładnie stało. A teraz przepraszam, ale muszę pogadać z Piotrkiem –
powiedziałam, niemalże płacząc.
Widziałam, że w
oczach Gośki zbierają się łzy. Przytuliła się mocno do Huberta, po czym
wybuchła jeszcze większym płaczem.
- Chłopaki, zostawicie nas samych? – zwróciłam się do Zbyszka i Bartka,
kiedy wróciłam do pokoju Pita i Kurka.
Bez słowa opuścili
pomieszczenie. Usiadłam naprzeciwko Piotrka i nie wiedziałam od czego zacząć.
- Piotrek, ja… Musisz o czymś wiedzieć. Przepraszam, że wcześniej Ci o
tym nie powiedziałam, ale właściwie nikomu o tym nie mówiłam. To było dokładnie
rok temu. Pamiętasz mój przyjazd do Spały? – przytaknął. – Chodziłam cały czas
naćpana. Wszyscy o tym wiedzieli, ale nikt o tym nie mówił.
Opowiadałam przez
dobre półtorej godziny. Nie raz poleciała mi łza. Szczególnie wtedy, kiedy
mówiłam o tacie. Kiedy skończyłam, widziałam, że Piotrek był zszokowany. Z
resztą nie dziwię mu się.
- Ale nie rozumiem, czemu nie powiedziałaś mi wcześniej.
- Bo właściwie nikt nie wiedział. We wszystko wtajemniczeni byli tylko
rodzice i Łukasz. Zbyszek też dowiedział się niedawno. Nie mówię o tym, bo się
wstydzę. Cholernie się wstydzę, że nie umiałam sama poradzić sobie z tym
problemem. To właśnie dlatego tak często gadam z Łukaszem. Z resztą to działa w
dwie strony. On też mi o wszystkim mówi. Jako pierwsza dowiedziałam się o jego
rozwodzie, o tym, dlaczego wyjechał z Rosji i gra w Rzeszowie…
- Mimo to, dziękuję, że mi powiedziałaś.
Przytuliłam się
mocno do Piotrka, a po policzkach znów zaczęły płynąć mi łzy. Przeprosiłam go i
poszłam się przejść. W torbie znalazłam jeszcze zamkniętą paczkę papierosów.
Wzięłam ją ze sobą tak, by Piotrek nie zauważył i wyszłam z pokoju. W pobliskim
sklepie kupiłam zapalniczkę i siadając na ławce zapaliłam pierwszego papierosa.
- Myślałem, że z tym też skończyłaś – usłyszałam za plecami.
- Skończyłam. Ale teraz lepsze to, niż prochy. Czy się mylę?
- W sumie racja. Madzia, damy sobie radę – Zbyszek przytulił mnie z
całej siły. – Jeśli nie chcesz, nie wyjadę. Zostanę w Polsce, choćbym miał
przez cały sezon nie grać w żadnym klubie. Wystarczy jedno Twoje słowo.
- Nie Zibi. Nie będziesz przeze mnie z niczego rezygnował. Ja zostaję w
Rzeszowie. Mam tu Piotrka, Łukasza… Dam sobie radę. Nie przejmujcie się mną.
- Będziemy się Tobą przejmować – wtrąciła się do rozmowy Asia. – Nie
zrobimy niczego wbrew Tobie. Rozumiesz? Kochamy Cię i nie pozwolimy, byś była
sama.
- Ale ja nie jestem sama. Mam Pita, Łukasza, innych przyjaciół. Was
też. Z tym, że będziecie trochę dalej. Wiadomo, kiedy pogrzeb?
- Prawdopodobnie wtorek albo środa. Mama chce załatwić to wszystko jak
najszybciej.
Kiedy Asia ze
Zbyszkiem mieli już iść, znów poczułam ostry ból brzucha.
- Mała, wszystko ok.? - zapytał
zmartwiony brat.
- Zaraz mi przejdzie.
- Magda, nie wyglądasz najlepiej… Może wróć do środka. Prześpij się.
Jest już późno.
- Posiedzę tu jeszcze. Ale wy idźcie. Chcę pobyć trochę sama.
- I nie truj się… - dodała Asia zabierając mi papierosa z ust.
Kiedy znów
zostałam sama, zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak teraz będzie. Bez Taty.
Jak będą wyglądać moje relacje z matką. Czy w ogóle takowe będą… Kurwa…
Dlaczego wszyscy wokół mogą być szczęśliwi, a ja nie? Dlaczego zawsze musi się
coś spieprzyć? Nie wystarcza, że ja sama jestem dla wszystkich problemem?
Odpalając
kolejnego papierosa zaczęły do mnie wracać wspomnienia sprzed roku.
- Dlaczego to robisz? –
usłyszałam za plecami męski głos. – Dlaczego się niszczysz?
- Nagle zaczęłam Cię obchodzić? Daruj
sobie. Oboje wiemy, że nie pałasz do mnie sympatią.
- To tylko Twoje mylne wrażenie.
Myślisz, że gdybym Cię nie lubił, przyszedłbym tu? Nie sądzę.
- To po co przyszedłeś? Żeby pieprzyć
mi, jaką to jestem ćpunką? Wiem o tym, ale tak mi jest dobrze. Tylko czekać, aż
przedawkuję.
- Nie mów tak. Magda, ja naprawdę
chcę Ci pomóc.
- A może ja nie chcę pomocy? –
popatrzyłam w jego brązowe oczy, po czym szybko odwróciłam głowę.
- Ale jej potrzebujesz. Nie
widzisz, ile osób krzywdzisz? Zbyszek, Michał, Twoi rodzice… Oni Cię kochają.
Wiesz, jak ta sytuacja wpływa na Zibiego..? Na treningach tego nie pokazuje,
ale jak tylko zamyka się w pokoju jego świat się rozpada, bo nie wie, co ma
robić. Z resztą Michał ma tak samo.
- Co mnie obchodzi jakiś Michał?
Miał swoją szansę i ją spieprzył.
- Przecież jesteście
przyjaciółmi. Byliście razem, ale to chyba nie powód do tego, by od razu go
nienawidzić, co?
- To przez niego. Przez niego
zaczęłam ćpać – dodałam po chwili ciszy.
- Nie powiesz mi, że to on
wciągnął Cie w to gówno.
- Nie osobiście... Wiesz…? Możesz
pomyśleć, że jestem głupią, rozpieszczoną małolatą i gówno wiem o życiu, ale
nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile mam problemów i zmartwień. Moja
matka mnie nienawidzi. Nie wiem czemu. Po prostu mam wrażenie, że mnie nie chce
i nigdy nie chciała. Mój przyjaciel mnie zdradził. Dosłownie. Przyłapałam
Kubiaka jak pieprzył się z jakąś laską. W walentynki. A ja mu ufałam. Byłam
głupia. Z resztą nadal jestem. Po czterech latach bycia ze sobą.
- Przecież byliście ze sobą
niecałe półtora roku – wszedł mi w słowo.
- Oficjalnie. Od momentu, kiedy
Zibi nas zobaczył razem. Ukrywaliśmy się , bo dziwnie to wyglądało, że
trzynastolatka, prawie czternastolatka spotyka się z chłopakiem o sześć lat
starszym. Myślisz, że mój tata byłby zadowolony? Nie sądzę. Z resztą, Zibi nie
był szczęśliwy, że jesteśmy razem. Wiedział, że za bardzo się zaangażuję.
Wiedział, że to nie jest miłość na całe życie i prędzej, czy później Michał
będzie chciał się ustatkować… A ja byłam głupia myślałam, że to ja będę na całe
życie. Ja naprawdę go kochałam. Ja go nadal kocham. Nie potrafię o nim tak
zwyczajnie zapomnieć. Chciałam mu wtedy zrobić niespodziankę i przyjść do niego
wcześniej niż ustaliliśmy. Byłam pewna, że śpi po treningu. Kiedy otworzyłam
drzwi do sypialni zobaczyłam jak ją rżnie. Poczułam się wtedy jak śmieć. Jak
zabawka, którą można się pobawić i oddać. Biegł za mną, próbował jakoś to
wyjaśnić, ale ja się kurwa pytam, co tam było do wyjaśniania? Ślepa nie jestem.
Naćpana owszem, ale nie ślepa. Na początku nie wychodziłam z domu. Zaczęłam
ćpać po jakimś miesiącu. Dzięki prochom jest lepiej. Czuję się lepiej. Prochy
uspokajają mnie. Olewałam szkołę, znajomych, przyjaciół, których jeszcze wtedy
miałam. Teraz nie mam już nikogo.
- Masz. Zbyszka, rodziców.. Wbrew
pozorom masz Michała. On nadal się o Ciebie martwi.
- On martwi się o swoją dupę.
Żeby Zibi się nie dowiedział – powiedziałam dobitnie.
- Magda, zrobisz coś dla mnie?
- Nie, nie prześpię się z Tobą.
Może jestem ćpunką, ale nie jestem dziwką.
- Nie o to mi chodzi. Kiedy
wrócisz do domu, porozmawiasz ze swoim tatą i zgodzisz się na to, o co Cię
poprosi. Zgodzisz się na odwyk – odwrócił moją twarz tak, bym spojrzała mu w
oczy. – Zrobisz to dla taty, Zbyszka, a przede wszystkim dla siebie. Zgoda?
- Wiesz, nie sądziłam, że się tak
przed Tobą otworzę. Jesteś pierwszą osobą, której to powiedziałam. Mam
nadzieję, że mogę Ci zaufać.
- Nie odpowiedziałaś na pytanie.
Zgodzisz się?
- Potrzebuję czasu… Muszę się
zastanowić.
- Tu nie ma się nad czym
zastanawiać. Albo tak, albo nie.
Wstałam
z ławki i przeszłam kilka kroków. Zastanawiało mnie jedno. Dlaczego on tak
bardzo chce, żebym z tym skończyła.
- Dobrze – powiedziałam, siadając
z powrotem na ławce. – Łukasz… Dlaczego chcesz mi pomóc?
- Kiedyś Ci opowiem. Kiedy
spotkamy się tu za rok.
Nagle poczułam, jak ktoś kładzie mi na ramionach
bluzę. Od razu poznałam jej właściciela. Tych perfum nie trudno zapomnieć.
- Chodź. Przejdziemy się.
- Powiedziałam Piotrkowi – rzekłam po chwili.
- Jak zareagował?
- Na początku miał żal do mnie, że dowiedział się tak późno, ale potem
zrozumiał.
- Musisz dać mu czas, żeby się z tym oswoił.
- Oni są razem? Hubert i Gośka?
- Oświadczył się jej. Zgodziła się. Dobrze. Fajna z niej dziewczyna.
- A się zarzekała, że to tylko przyjacielski wypad.
- A Hubi mnie męczył, żeby pójść z nim do jubilera. Pytał, co i jak..
Chciał, żeby wszystko było idealnie.
- Chociaż oni są szczęśliwi.
- A Ty nie jesteś?
- Teraz? Kiedy mój przyjaciel i tata nie żyją?
- Przecież wiesz, że nie o to pytam.
- Jestem. Kocham go, ale nie wiem, ile on jeszcze jest w stanie ze mną
wytrzymać. Wiesz… Mam wrażenie, że przerasta go to, że przynoszę same problemy.
Przeze mnie jego była cały czas go nękała, przeze mnie traci kontakt ze swoją
mamą, która niezbyt mnie lubi… Boję się, że w końcu nie wytrzyma i mnie
zostawi.
- Nie zrobi tego. On Cię kocha. Widać, jak na Ciebie patrzy, jak się
zachowuje w Twoim towarzystwie. Wybacz, że to porównam, ale Pit nie był taki,
kiedy był z Sabiną. Teraz widać, że jest naprawdę szczęśliwy. Wracamy?
Po chwili
zmierzaliśmy już ku ośrodkowi. Odprowadził mnie pod same pitowe i kurkowe
drzwi, po czym pożegnał mocno przytulając. Kiedy weszłam do środka Piotrek
jeszcze nie spał. Weszłam do łazienki, wzięłam krótki prysznic i po 20 minutach
opuściłam pomieszczenie. Od razu wtuliłam się w Pita i zaczęłam cicho płakać.
- Będzie dobrze – wyszeptał mi do ucha, po czym ucałował we włosy.
- Już nic nie będzie dobrze – odpowiedziałam, po czym przytuliłam się
jeszcze bardziej.
Obudziłam się po
10.00. Na szafce obok łóżka leżał talerz z kilkoma kanapkami i herbata oraz
karteczka.
„Jestem na siłowni. Będę koło 11.00. Jeśli masz ochotę, to przyjdź.
Kocham.
Twój Pit.”
Nie mając na nic
ochoty zamknęłam oczy i znów udałam się do krainy Morfeusza.
_____________________________________________________________________
A teraz kto stawiał, że Magda kręciła z Łukaszem ręka do góry :D Od początku tego opowiadania miałam zamysł, żeby Łukasz był kimś ważnym dla naszej bohaterki. Mam nadzieję, że podoba Wam się taka wersja "co było przed rokiem".
Dzięki za wszystkie nominacje do Liebster Award. Obiecuję, że zajmę się tym, po niedzieli. Już na część Waszych pytań odpowiedziałam, ale pozostało tego jeszcze trochę i potrzebuję więcej czasu :) Odpowiedzi i moje nominacje pojawią się jako nowy post. Nie będę tworzyć zakładki :D
Nowy rozdział pojawi się pod koniec przyszłego tygodnia (jak mi się uda napisać) Od piątku do niedzieli mnie nie ma, ale mam net w telefonie, więc nie będę mieć zaległości u Was.
Pozdrawiam, no_princess ;*