Hollywood
Obudziła mnie
głośna rozmowa dochodząca z kuchni lub salonu. Wyraźnie
słyszałam, że głosy należały do Pani Beaty i Piotrka.
- Przykro mi to
mówić synku, ale jej po prostu nie ufam.
- Bo co? Bo
kiedyś brała narkotyki?
- Tak. I nie
wierzę, że już nigdy nie weźmie. Piotrek, jestem psychologiem.
Pracuję na co dzień z takimi ludźmi. Nawet nie zdajesz sobie
sprawy, ile razy ludzie wracali na odwyk, bo znów zaczęli ćpać.
Nie wmówisz mi, że po wyjściu z kliniki Magda nigdy nie wzięła,
nigdy nie wypiła… Tego się nie da uniknąć. Narkoman zawsze
pozostanie narkomanem.
- Wiesz…
Świetnie dogadałabyś się z Panią Bartman.
Czułam, jak moje
oczy stają się wilgotne. Po chwili do pokoju wszedł Piotrek. Kiedy
zobaczył, że zaraz wybuchnę płaczem, przytulił mnie z całej
siły.
- Ciii.. Cichutko
kochanie. Już dobrze. Chodź na śniadanie.
- Nie jestem głodna.
Z resztą lepiej, jak zostanę w pokoju.
- Ja się Ciebie nie
pytałem, czy jesteś głodna. Idziesz ze mną. Poza tym, nie możesz
jej pokazać, że rusza Cię to, co mówi moja mama. Jasne? Wiem, że
jesteś silna. Już nie raz to udowodniłaś.
- Nie jestem silna
Piotrek. Gdybym była, nie zaczęłabym ćpać po tym, jak Michał
mnie zdradził. Nie chciałabym się zabić, jak ukazał się tamten
artykuł oraz jak pokłóciłam się z matką, z resztą nie pierwszy
raz. Nie dałabym się zmanipulować gierkom Sabiny, kiedy chciała
nas rozdzielić. Jestem słaba. Ja tylko sprawiam wrażenie silnej,
bo życie nauczyło mnie, że nie mam matki. Że w wielu sytuacjach
muszę sobie radzić sama, bo grono osób, którym całkowicie ufam
jest bardzo wąskie. Nie jestem silna, Piotrek.
- Jesteś. Wierzę w
Ciebie. Ty też musisz w siebie uwierzyć. Ok.? A teraz chodź na to
śniadanie. Chyba, że na lotnisko chcesz pojechać głodna.
Uśmiechnęłam się
nikle i przytuliłam do Pita.
- Dzień dobry –
przywitałam się z domownikami, kiedy zeszliśmy na śniadanie.
- Cześć. Siadaj,
bo Mati zaraz Ci wszystko zje – wyszczerzyła się Sandra.
Po skończonym
śniadaniu wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zrobiłam lekki
makijaż, a Piotrek w tym czasie zapakował do samochodu nasze
bagaże. Kiedy byliśmy gotowi do wyjazdu pożegnaliśmy się z
rodziną Piotrka, a Mateusz odwiózł nas na lotnisko.
Po kilku godzinach
lotu wylądowaliśmy na Majorce. Wyspa przywitała nas niesamowitą
pogodą. Jakieś pół godziny później wysiadaliśmy z taksówki
przed hotelem, w którym mieliśmy się zatrzymać.
- Nie mogę
uwierzyć, że mam Cię przez tydzień tylko dla siebie – mówi,
kiedy zamyka drzwi pokoju.
- I pomyśleć, że
byłam taka głupia i Ci nie wierzyłam.
- Przez grzeczność
nie zaprzeczę – zaśmiał się.
Po szybkim
prysznicu postanowiliśmy ogarnąć jakieś fajne miejsca. Do plaży
mieliśmy zaledwie 100 metrów, co mnie bardzo ucieszyło, bo nie
miałam zamiaru za bardzo się ruszać.
- To co? Wracamy do
hotelu, przebieramy się. To znaczy Ty się przebierasz w strój,
bierzemy jakieś napoje i idziemy się opierdalać? – zapytał w
końcu Piotrek.
- Jak musimy…
Po godzinie
leżeliśmy na plaży i korzystaliśmy z niesamowitej pogody.
- Co powiesz na to,
żebym wrzucił Cię do wody?
- Chyba śnisz,
kochanie – odparłam i obróciłam się tak, by leżeć na brzuchu.
Po chwili poczułam,
jak góra mojego stroju staje się bardzo luźna. Nim się
spostrzegłam, sznureczek był całkowicie rozwiązany.
- Piter! Zawiąż go
z powrotem!
- Nie.
- No weź!
- Jak pójdziesz ze
mną popływać.
- No ale najpierw
musisz mi zawiązać sznureczek!
- Ale pójdziesz?
Pójdź! Proszę, proszę, proszę, proszę! - zapytał z
entuzjazmem.
- Jak dziecko –
westchnęłam. – Tak, pójdę.
Po chwili
wchodziliśmy do ciepłej wody.
- I co? Aż tak źle?
– zapytał Piotrek, kiedy byłam już po pas w wodzie.
- Ujdzie.
- Ja Ci dam ujdzie…
Po chwili poczułam,
jak się unoszę. Popatrzyłam na Pita przerażonym wzrokiem, po czym
oboje byliśmy pod wodą.
- Piotrek! Już nie
żyjesz! Przez cały tydzień śpisz na podłodze! – zaczęłam
krzyczeć, kiedy udało mi się wynurzyć.
- Ciiichoo… Nie
musisz krzyczeć. Słyszę. Ale wiesz co? Będzie Ci smutno samej na
łóżku. Ogroooomnym łóżku. I bardzo wygodnym. Nie uważasz, że
wypadałoby wypróbować go we dwoje? – uśmiechnął się
zadziornie. – Z resztą, coś mi obiecałaś, jak byliśmy u moich
rodziców.
- Tak? Nie
przypominam sobie.
- To ja Ci zaraz
przypomnę – odrzekł, po czym zaczął mnie całować.
- No dobra. Coś tam
sobie przypominam. Ale najpierw chcę coś zjeść.
W hotelu
znaleźliśmy się pół godziny później. Zamówiliśmy jedzenie do
pokoju, bo byliśmy zbyt leniwi, by zejść do restauracji. W czasie,
kiedy czekaliśmy na kolację postanowiłam włączyć komputer i
sprawdzić, co dzieje się w świecie. Przeglądając Facebooka na
ekranie pojawił się skype’owy komunikat „Zibi dzwoni”. Bez
namysłu odebrałam.
- Cześć Braciszku!
– wykrzyczałam do ekranu.
- Cześć. Ja w
sumie tylko na chwilę, bo nie chcemy Wam przeszkadzać. Chciałaś
dowiedzieć się pierwsza, to się dowiadujesz.
W tym momencie do
Zbyszka dołączyła Asia, która z dumą uniosła dłoń z
pierścionkiem zaręczynowym.
- Piter! Zgodziła
się! – krzyknęłam uradowana do Piotrka. – Spróbowałabyś się
nie zgodzić… - uśmiechnęłam się do Michalskiej.
- Tak ładnie
prosił, że aż żal było odmówić – odwzajemniła uśmiech.
- Kurde.. Nawet nie
wiecie, jak się cieszę. Jezuu… Mój brat dorasta…
- A Co tam u Was? –
zapytała Asia.
- A nic..
Dwadzieścia minut temu wróciliśmy z plaży i teraz czekamy na
kolację.
Porozmawialiśmy
jeszcze jakieś pół godziny, po czym zabraliśmy się za jedzenie.
- Piotruuuś…
- Tak?
- Będziesz mi robić
codziennie takie jedzenie? To jest przepyszne – wskazałam na danie
przede mną.
- Codziennie? To Ty
masz zamiar się do mnie wprowadzić?
- Ojj. Zaraz
wprowadzić. Na kolację chyba mogę wpaść…
Po skończonym
posiłku po kolei poszliśmy pod prysznic. Kiedy Piotrek zwolnił
łazienkę szybko do niej wskoczyłam. W międzyczasie Nowakowski
poprosił służbę hotelową o zabranie naczyń.
- Cholera… -
powiedziałam do siebie.
- Wszystko ok.?
- Nie wzięłam
piżamy z walizki – odrzekłam.
Wyszłam w samym
ręczniku, co nie umknęło uwadze Pita, który, swoją drogą,
siedział w samych bokserkach. W mgnieniu oka znalazł się przy
mnie. Czułam jego ręce na moich biodrach i oddech na karku.
- Jak dla mnie nie
musisz się wcale ubierać – wyszeptał mi do ucha.
Po chwili zaczął
całować moje ramiona. Obrócił mnie w swoją stronę, by wpić się
w moje usta.
- Wcale nie miałam
zamiaru się ubierać – wyszeptałam między pocałunkami.
Po chwili
zmierzaliśmy już ku łóżku, by w jednej chwili pozbyć się
mojego ręcznika i bokserek Piotrka. Pewnym, acz delikatnym ruchem
wszedł we mnie. Przez moje ciało przeszła fala gorąca. Nasze
ruchy stawały się coraz szybsze, coraz bardziej siebie pożądaliśmy.
Wkrótce namiętny seks przeobraził się w dziki taniec naszych
ciał, które wydawały się tańczyć w rytm naszych przyspieszonych
oddechów i jęków.
Kiedy się
obudziłam, Piotrek jeszcze spał. Postanowiłam, nie budząc go,
umyć się i zejść do restauracji zamówić śniadanie. Wybrałam
gofry oraz naleśniki z owocami i czekoladą (pieprzyć dietę!), a
do tego sok pomarańczowy. Kiedy wróciłam do pokoju zobaczyłam
Piotrka z telefonem przy uchu i chyba był lekko zdenerwowany.
_________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM!
Rozdział pisany baaardzo długo. W nagrodę na końcu troszkę pikanterii :) Mam teraz kiepski dostęp do Internetu, dlatego komentować zacznę dopiero od 10 lipca (wtedy będę mieć już Net w domu). Jednak czytam wasze opowiadania w miarę na bieżąco (raczej większość, aczkolwiek wszystkie zaległości nadrobię dopiero po 10 lipca). Nie wiem, kiedy pojawi się nowy rozdział, bo praktycznie codziennie pracuję, a w wolnym czasie załatwiam sprawy związane z przyszłymi studiami. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie i nie zlinczujecie mnie za dwa tygodnie bez rozdziału :)
Pozdrawiam, no_princess ;*
Bardzo się za Tobą stęskniłam i za Twoim opowiadaniem również :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, robi się coraz ciekawiej :D Warto było czekać.
Mam nadzieję, że ich pobyt na Majorce będzie mega romantyczny i...aż mi słów zabrakło ;P
Pozdrawiam, blueberrysmile :*
Dzięki!
UsuńPozdrawiam :*
rozumiemy i również pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba ale końcówka jakaś taka niepokojąca, jestem ciekawa co się wydarzy, ale jakoś wytrzymam do tego 10 lipca :D
Dziękuję. Wszstko okaże się już w następnym rozdziale.
UsuńPozdrawiam :D
Yeah! Nadrobiłam! Warto było, naprawdę. Świetne opowiadanie! Powiem tylko jedno, czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam na siódemkę na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com, czyli co się stanie z małą Amelkę? Dziękuję za miły komentarz ;*
Całuję, camilla.♥
Cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńPozdrawiam, no_princess ;*
rozumiemyy :) fajny rozdział, ciekawe kto na końcu zadzwonił :>
OdpowiedzUsuńczekam na nowy ;)
pozdrawiam!
siatkarskielovestory.blogspot.com
fajny rozdziął oby mama Pita przekonała sie do Madzi. ciekawe co tak zdenerwowało troche Pita hmm. to czekam jak wrucisz:D Kinga
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Wszystko w swoim czasie.
UsuńPozdrawiam :)
Ahh jaka pikantna końcóweczka. Mam nadzieję, że mama środkowego przekona się do Magdy. Nie każdy ćpun jeszcze raz sięgnie po narkotyk.
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie lekko końcówka, bo ciekawa jestem kto zadzwonił do Piotrka i czemu ten też się tak zdenerwował.
Zapraszam do siebie na NOWE ROZDZIAŁY
kissmeslowley.blogspot.com oraz
niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
Zobaczymy, zobaczymy.
UsuńDzięki.
Pozdrawiam :D
No nie lubię tej matki Pita jak cholera -.- Że też takiej babie udał się taki cudowny syn ;D Wybaczam te dwa tygodnie bez rozdziału za tą końcóweczkę ^^ Jestem ciekawa kto zadzwonił do Piotrka. Mam nadzieję, że to nic poważnego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
:) może...
Usuńpozdrawiam :*
Wredny babsztyl z matki Piotrka. -,- Podniosła mi ciśnienie kobieta . ;o Ważne, że gołąbeczki świetnie się bawią. :)
OdpowiedzUsuńTak poza tym to ja Cassidy, czytałaś moje opowiadanie my-opportunities-in-volleyball.blogspot.com Długo nie dodawałam tam rozdziałów, blogger się zbuntowała, dlatego jeśli chcesz przeczytać losy Andżi i Zbyszka to są one tutaj http://with-you-my-love.blogspot.com Przekształciłam fabułe, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam. :)
dzięki!
Usuńpozdrawiam
Jestem pod wrażeniem Twojego bloga, dlatego też nominowałam Cię do Liebster Awards.
OdpowiedzUsuńSzczegóły: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/07/liebster-awards.html
Cześć ! Zaczynam nowe opowiadanie, jeśli I rozdział Cię zainteresuje to zapraszam, jeśli nie, to przepraszam za zawracanie głowy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńod takich informacji jest odpowiednia zakładka. Byłoby miło, gdybyś tam pisała o takich sprawach :)
UsuńPozdrawiam.
Pikanteria jak najbardziej wskazana ;)
OdpowiedzUsuńPit jest wspaniałym i wyrozumiałym facetem. Dobrze, że wspiera Madzię. W przeciwnym razie dziewczyna mogłaby znowu utwkić w tym narkotykowym gównie po uszy. ;/
Znowu będę się nimi jarać ;3 są uroczy ;3
Pozdrawiam ciepło ;*
naranja-vb.blogspot.com
PS. Jak znajdziesz czas i dostęp do kompa to zapraszam na nowy rozdział :)
Dzięki! :D
UsuńPozdrawiam :*
Końcówka robi swoje bo już nie mogę doczekać się następnego ;)
OdpowiedzUsuńMata Pita jest beznadziejna przynajmniej ja tak ja odbieram. Pit jest kochany, potrafi wesprzeć Magdę a ona jest jakaś taka nieciekawa ;/
A jeśli znajdziesz już chwilkę i to może zaciekawi cię prolog w moim nowym blogu http://siatkoholikxd.blogspot.com/
Pozdrawiam ;)
Szkoda mi jej, jak Piotrka mama mogła ją tak potraktować?
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co go tak bardzo zdenerwowało.?
Jesteś świetna, uwielbiam jak piszesz, potrafisz wciągnąć. Sama chciała bym tak pisać, oddaj mi chodź trochę tego :P
Pozdrawiam :*
Zapraszam http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/ and http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/
Dziękuję za te miłe słowa. Jednak ja uważam, że nie piszę świetnie. Może to po prostu doświadczenie wynikające z pisania wcześniejszego bloga, a może po prostu moje chora wyobraźnia...?
UsuńPozdrawiam :*
Chyba każdy wie, z życia czy filmów, usłyszanych historii, że wtrącające się:kochana mamusia: to najgorsze zło na tym świecie, więc ja tam bardzo podziwiam Magdę, że nie wyskoczyła i nie wydarła się na tą całą mamusię. Ja bym się zapewne nie powstrzymała.
OdpowiedzUsuńTo tylko życzyć ci udanego i zadowalającego wypoczynku :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Dzięki! :D
UsuńPozdrawiam :*