sobota, 6 lipca 2013

28. Like a summer!

MUZYKA
Hollywood


Obudziła mnie głośna rozmowa dochodząca z kuchni lub salonu. Wyraźnie słyszałam, że głosy należały do Pani Beaty i Piotrka.

- Przykro mi to mówić synku, ale jej po prostu nie ufam.
- Bo co? Bo kiedyś brała narkotyki?
- Tak. I nie wierzę, że już nigdy nie weźmie. Piotrek, jestem psychologiem. Pracuję na co dzień z takimi ludźmi. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile razy ludzie wracali na odwyk, bo znów zaczęli ćpać. Nie wmówisz mi, że po wyjściu z kliniki Magda nigdy nie wzięła, nigdy nie wypiła… Tego się nie da uniknąć. Narkoman zawsze pozostanie narkomanem.
- Wiesz… Świetnie dogadałabyś się z Panią Bartman.

Czułam, jak moje oczy stają się wilgotne. Po chwili do pokoju wszedł Piotrek. Kiedy zobaczył, że zaraz wybuchnę płaczem, przytulił mnie z całej siły.

- Ciii.. Cichutko kochanie. Już dobrze. Chodź na śniadanie.
- Nie jestem głodna. Z resztą lepiej, jak zostanę w pokoju.
- Ja się Ciebie nie pytałem, czy jesteś głodna. Idziesz ze mną. Poza tym, nie możesz jej pokazać, że rusza Cię to, co mówi moja mama. Jasne? Wiem, że jesteś silna. Już nie raz to udowodniłaś.
- Nie jestem silna Piotrek. Gdybym była, nie zaczęłabym ćpać po tym, jak Michał mnie zdradził. Nie chciałabym się zabić, jak ukazał się tamten artykuł oraz jak pokłóciłam się z matką, z resztą nie pierwszy raz. Nie dałabym się zmanipulować gierkom Sabiny, kiedy chciała nas rozdzielić. Jestem słaba. Ja tylko sprawiam wrażenie silnej, bo życie nauczyło mnie, że nie mam matki. Że w wielu sytuacjach muszę sobie radzić sama, bo grono osób, którym całkowicie ufam jest bardzo wąskie. Nie jestem silna, Piotrek.
- Jesteś. Wierzę w Ciebie. Ty też musisz w siebie uwierzyć. Ok.? A teraz chodź na to śniadanie. Chyba, że na lotnisko chcesz pojechać głodna.

Uśmiechnęłam się nikle i przytuliłam do Pita.

- Dzień dobry – przywitałam się z domownikami, kiedy zeszliśmy na śniadanie.
- Cześć. Siadaj, bo Mati zaraz Ci wszystko zje – wyszczerzyła się Sandra.

Po skończonym śniadaniu wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż, a Piotrek w tym czasie zapakował do samochodu nasze bagaże. Kiedy byliśmy gotowi do wyjazdu pożegnaliśmy się z rodziną Piotrka, a Mateusz odwiózł nas na lotnisko.
Po kilku godzinach lotu wylądowaliśmy na Majorce. Wyspa przywitała nas niesamowitą pogodą. Jakieś pół godziny później wysiadaliśmy z taksówki przed hotelem, w którym mieliśmy się zatrzymać.

- Nie mogę uwierzyć, że mam Cię przez tydzień tylko dla siebie – mówi, kiedy zamyka drzwi pokoju.
- I pomyśleć, że byłam taka głupia i Ci nie wierzyłam.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę – zaśmiał się.

Po szybkim prysznicu postanowiliśmy ogarnąć jakieś fajne miejsca. Do plaży mieliśmy zaledwie 100 metrów, co mnie bardzo ucieszyło, bo nie miałam zamiaru za bardzo się ruszać.

- To co? Wracamy do hotelu, przebieramy się. To znaczy Ty się przebierasz w strój, bierzemy jakieś napoje i idziemy się opierdalać? – zapytał w końcu Piotrek.
- Jak musimy…

Po godzinie leżeliśmy na plaży i korzystaliśmy z niesamowitej pogody.

- Co powiesz na to, żebym wrzucił Cię do wody?
- Chyba śnisz, kochanie – odparłam i obróciłam się tak, by leżeć na brzuchu.

Po chwili poczułam, jak góra mojego stroju staje się bardzo luźna. Nim się spostrzegłam, sznureczek był całkowicie rozwiązany.

- Piter! Zawiąż go z powrotem!
- Nie.
- No weź!
- Jak pójdziesz ze mną popływać.
- No ale najpierw musisz mi zawiązać sznureczek!
- Ale pójdziesz? Pójdź! Proszę, proszę, proszę, proszę! - zapytał z entuzjazmem.
- Jak dziecko – westchnęłam. – Tak, pójdę.

Po chwili wchodziliśmy do ciepłej wody.

- I co? Aż tak źle? – zapytał Piotrek, kiedy byłam już po pas w wodzie.
- Ujdzie.
- Ja Ci dam ujdzie…

Po chwili poczułam, jak się unoszę. Popatrzyłam na Pita przerażonym wzrokiem, po czym oboje byliśmy pod wodą.

- Piotrek! Już nie żyjesz! Przez cały tydzień śpisz na podłodze! – zaczęłam krzyczeć, kiedy udało mi się wynurzyć.
- Ciiichoo… Nie musisz krzyczeć. Słyszę. Ale wiesz co? Będzie Ci smutno samej na łóżku. Ogroooomnym łóżku. I bardzo wygodnym. Nie uważasz, że wypadałoby wypróbować go we dwoje? – uśmiechnął się zadziornie. – Z resztą, coś mi obiecałaś, jak byliśmy u moich rodziców.
- Tak? Nie przypominam sobie.
- To ja Ci zaraz przypomnę – odrzekł, po czym zaczął mnie całować.
- No dobra. Coś tam sobie przypominam. Ale najpierw chcę coś zjeść.

W hotelu znaleźliśmy się pół godziny później. Zamówiliśmy jedzenie do pokoju, bo byliśmy zbyt leniwi, by zejść do restauracji. W czasie, kiedy czekaliśmy na kolację postanowiłam włączyć komputer i sprawdzić, co dzieje się w świecie. Przeglądając Facebooka na ekranie pojawił się skype’owy komunikat „Zibi dzwoni”. Bez namysłu odebrałam.

- Cześć Braciszku! – wykrzyczałam do ekranu.
- Cześć. Ja w sumie tylko na chwilę, bo nie chcemy Wam przeszkadzać. Chciałaś dowiedzieć się pierwsza, to się dowiadujesz.

W tym momencie do Zbyszka dołączyła Asia, która z dumą uniosła dłoń z pierścionkiem zaręczynowym.

- Piter! Zgodziła się! – krzyknęłam uradowana do Piotrka. – Spróbowałabyś się nie zgodzić… - uśmiechnęłam się do Michalskiej.
- Tak ładnie prosił, że aż żal było odmówić – odwzajemniła uśmiech.
- Kurde.. Nawet nie wiecie, jak się cieszę. Jezuu… Mój brat dorasta…
- A Co tam u Was? – zapytała Asia.
- A nic.. Dwadzieścia minut temu wróciliśmy z plaży i teraz czekamy na kolację.

Porozmawialiśmy jeszcze jakieś pół godziny, po czym zabraliśmy się za jedzenie.

- Piotruuuś…
- Tak?
- Będziesz mi robić codziennie takie jedzenie? To jest przepyszne – wskazałam na danie przede mną.
- Codziennie? To Ty masz zamiar się do mnie wprowadzić?
- Ojj. Zaraz wprowadzić. Na kolację chyba mogę wpaść…

Po skończonym posiłku po kolei poszliśmy pod prysznic. Kiedy Piotrek zwolnił łazienkę szybko do niej wskoczyłam. W międzyczasie Nowakowski poprosił służbę hotelową o zabranie naczyń.

- Cholera… - powiedziałam do siebie.
- Wszystko ok.?
- Nie wzięłam piżamy z walizki – odrzekłam.

Wyszłam w samym ręczniku, co nie umknęło uwadze Pita, który, swoją drogą, siedział w samych bokserkach. W mgnieniu oka znalazł się przy mnie. Czułam jego ręce na moich biodrach i oddech na karku.

- Jak dla mnie nie musisz się wcale ubierać – wyszeptał mi do ucha.

Po chwili zaczął całować moje ramiona. Obrócił mnie w swoją stronę, by wpić się w moje usta.

- Wcale nie miałam zamiaru się ubierać – wyszeptałam między pocałunkami.

Po chwili zmierzaliśmy już ku łóżku, by w jednej chwili pozbyć się mojego ręcznika i bokserek Piotrka. Pewnym, acz delikatnym ruchem wszedł we mnie. Przez moje ciało przeszła fala gorąca. Nasze ruchy stawały się coraz szybsze, coraz bardziej siebie pożądaliśmy. Wkrótce namiętny seks przeobraził się w dziki taniec naszych ciał, które wydawały się tańczyć w rytm naszych przyspieszonych oddechów i jęków.

Kiedy się obudziłam, Piotrek jeszcze spał. Postanowiłam, nie budząc go, umyć się i zejść do restauracji zamówić śniadanie. Wybrałam gofry oraz naleśniki z owocami i czekoladą (pieprzyć dietę!), a do tego sok pomarańczowy. Kiedy wróciłam do pokoju zobaczyłam Piotrka z telefonem przy uchu i chyba był lekko zdenerwowany. 

_________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM! 

Rozdział pisany baaardzo długo. W nagrodę na końcu troszkę pikanterii :) Mam teraz kiepski dostęp do Internetu, dlatego komentować zacznę dopiero od 10 lipca (wtedy będę mieć już Net w domu). Jednak czytam wasze opowiadania w miarę na bieżąco (raczej większość, aczkolwiek wszystkie zaległości nadrobię dopiero po 10 lipca). Nie wiem, kiedy pojawi się nowy rozdział, bo praktycznie codziennie pracuję, a w wolnym czasie załatwiam sprawy związane z przyszłymi studiami. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie i nie zlinczujecie mnie za dwa tygodnie bez rozdziału :)

Pozdrawiam, no_princess ;*

25 komentarzy:

  1. Bardzo się za Tobą stęskniłam i za Twoim opowiadaniem również :)
    No proszę, robi się coraz ciekawiej :D Warto było czekać.
    Mam nadzieję, że ich pobyt na Majorce będzie mega romantyczny i...aż mi słów zabrakło ;P

    Pozdrawiam, blueberrysmile :*

    OdpowiedzUsuń
  2. rozumiemy i również pozdrawiamy :)
    Rozdział bardzo mi się podoba ale końcówka jakaś taka niepokojąca, jestem ciekawa co się wydarzy, ale jakoś wytrzymam do tego 10 lipca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Wszstko okaże się już w następnym rozdziale.

      Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Yeah! Nadrobiłam! Warto było, naprawdę. Świetne opowiadanie! Powiem tylko jedno, czekam na kolejny!

    Zapraszam na siódemkę na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com, czyli co się stanie z małą Amelkę? Dziękuję za miły komentarz ;*

    Całuję, camilla.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba.

      Pozdrawiam, no_princess ;*

      Usuń
  4. rozumiemyy :) fajny rozdział, ciekawe kto na końcu zadzwonił :>
    czekam na nowy ;)
    pozdrawiam!
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny rozdziął oby mama Pita przekonała sie do Madzi. ciekawe co tak zdenerwowało troche Pita hmm. to czekam jak wrucisz:D Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Wszystko w swoim czasie.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Ahh jaka pikantna końcóweczka. Mam nadzieję, że mama środkowego przekona się do Magdy. Nie każdy ćpun jeszcze raz sięgnie po narkotyk.
    Niepokoi mnie lekko końcówka, bo ciekawa jestem kto zadzwonił do Piotrka i czemu ten też się tak zdenerwował.
    Zapraszam do siebie na NOWE ROZDZIAŁY
    kissmeslowley.blogspot.com oraz
    niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie lubię tej matki Pita jak cholera -.- Że też takiej babie udał się taki cudowny syn ;D Wybaczam te dwa tygodnie bez rozdziału za tą końcóweczkę ^^ Jestem ciekawa kto zadzwonił do Piotrka. Mam nadzieję, że to nic poważnego ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wredny babsztyl z matki Piotrka. -,- Podniosła mi ciśnienie kobieta . ;o Ważne, że gołąbeczki świetnie się bawią. :)
    Tak poza tym to ja Cassidy, czytałaś moje opowiadanie my-opportunities-in-volleyball.blogspot.com Długo nie dodawałam tam rozdziałów, blogger się zbuntowała, dlatego jeśli chcesz przeczytać losy Andżi i Zbyszka to są one tutaj http://with-you-my-love.blogspot.com Przekształciłam fabułe, ale mam nadzieję, że się spodoba.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem pod wrażeniem Twojego bloga, dlatego też nominowałam Cię do Liebster Awards.
    Szczegóły: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/07/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć ! Zaczynam nowe opowiadanie, jeśli I rozdział Cię zainteresuje to zapraszam, jeśli nie, to przepraszam za zawracanie głowy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. od takich informacji jest odpowiednia zakładka. Byłoby miło, gdybyś tam pisała o takich sprawach :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Pikanteria jak najbardziej wskazana ;)
    Pit jest wspaniałym i wyrozumiałym facetem. Dobrze, że wspiera Madzię. W przeciwnym razie dziewczyna mogłaby znowu utwkić w tym narkotykowym gównie po uszy. ;/
    Znowu będę się nimi jarać ;3 są uroczy ;3

    Pozdrawiam ciepło ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Jak znajdziesz czas i dostęp do kompa to zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Końcówka robi swoje bo już nie mogę doczekać się następnego ;)
    Mata Pita jest beznadziejna przynajmniej ja tak ja odbieram. Pit jest kochany, potrafi wesprzeć Magdę a ona jest jakaś taka nieciekawa ;/
    A jeśli znajdziesz już chwilkę i to może zaciekawi cię prolog w moim nowym blogu http://siatkoholikxd.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda mi jej, jak Piotrka mama mogła ją tak potraktować?
    Ciekawa jestem co go tak bardzo zdenerwowało.?
    Jesteś świetna, uwielbiam jak piszesz, potrafisz wciągnąć. Sama chciała bym tak pisać, oddaj mi chodź trochę tego :P
    Pozdrawiam :*
    Zapraszam http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/ and http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te miłe słowa. Jednak ja uważam, że nie piszę świetnie. Może to po prostu doświadczenie wynikające z pisania wcześniejszego bloga, a może po prostu moje chora wyobraźnia...?

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  14. Chyba każdy wie, z życia czy filmów, usłyszanych historii, że wtrącające się:kochana mamusia: to najgorsze zło na tym świecie, więc ja tam bardzo podziwiam Magdę, że nie wyskoczyła i nie wydarła się na tą całą mamusię. Ja bym się zapewne nie powstrzymała.
    To tylko życzyć ci udanego i zadowalającego wypoczynku :)
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń