Tunnel Vision
- Piotrek? Coś się stało? – zapytałam.
- Tu jesteś! Myślałem, że uciekłaś – odetchnął.
- Oczywiście, bez bagaży, telefonu, dokumentów. Uciekłam. Rozgryzłeś
mnie.
- To gdzie byłaś? Wystraszyłem się, kiedy się obudziłem, a Ciebie nie
było. Czemu nie odbierałaś? – przytulił mnie do siebie.
- Poszłam do restauracji i zamówiłam śniadanie. Chyba, że chcesz być
głodny.
- Nie wiesz, że telefon nosi się przy sobie?
- A co jeśli się ładuje? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Już nic nie
odpowiedział, tylko jeszcze raz mnie przytulił. Po piętnastu minutach nasze
zamówienie „przybyło” do pokoju.
Wszystkie kolejne
dni wyglądały tak samo: śniadanie, plaża, obiad, plaża, kolacja i upojna noc.
Ewentualnie czasem jakieś zwiedzanie wyspy, albo nurkowanie z rybami. Nie
chciało się nam wracać do Polski. Jednak matury się za mnie nie napiszą, a za
Pita Spała nie pojedzie na Ligę Światową i Mistrzostwa Europy…
- Zostajemy u rodziców? Czy od razu wracamy do Rzeszowa? – zapytał
Piotrek, kiedy byliśmy już na Okęciu.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, żebyśmy zostawali. Żebym JA
zostawała.
- Kochanie, co Ty mówisz? Moi rodzice Cię lubią. Może mama tego nie
okazuje, ale uwierz mi, że tak jest.
- No nie wiem…
- To chociaż zostańmy do wieczora, a potem wrócimy do domu. Ok.?
- Ok.
Kiedy przyjechał
po nas Pan Tomasz, szybko wsiedliśmy do samochodu. Piotrek zaczął z entuzjazmem
opowiadać o naszych wakacjach. Właściwie nie dał mi dojść do słowa, bo tak się
ekscytował.
- Czaisz tato!? Byłem jakieś dwa metry od… W sumie nie wiem, co to
było, ale było fajne!
- No, to chociaż Wy wypoczęliście. My z mamą dopiero urlop w lipcu
będziemy mieć.
- A coś planujecie? – dopytywał się Piotrek.
- Nie wiem… Myślimy nad Maderą, ale to tylko takie gdybanie. Może
znajdziemy coś ciekawszego z mamą.
- Madera? Brzmi świetnie – wtrąciłam się do rozmowy.
- Też mi się tak wydaje, ale Beata, to Beata. Zmienia zdanie, jak ja
rękawiczki.
Po godzinie byliśmy
już na miejscu. Piotrek przełożył nasze bagaże do swojego samochodu, w czym mu
trochę pomogłam, po czym udaliśmy się do domu na kawę i ciasto. Bardzo się
zdziwiłam, kiedy Pani Beata przyjęła mnie ciepło.
- Pani nie wierzy, że stanęłam na nogi, prawda? – zapytałam, kiedy
byłyśmy same.
- To nie tak, Magda.
- A jak? Słyszałam, jak rozmawiała pani z Piotrkiem, przed naszym
wyjazdem. Dlaczego tak trudno zrozumieć, że się zmieniłam?
- Wiem, że nie powinnam wrzucać Cię do jednego worka wraz z innymi ludźmi,
którzy wyszli z odwyku. Ale wiem, jakie są realia. Przez trzy miesiące byłam
Twoim psychologiem w ośrodku. Zamieniłyśmy zaledwie kilka zdań i to ja przeważnie
mówiłam. A miało być na odwrót. Miałam kilku takich pacjentów jak Ty, strasznie
skrytych w sobie. I za każdym razem kończyło się tak samo. Widziałam ich z
powrotem w ośrodku, bo nie wytrzymali i znów zaczęli ćpać. Nie mówię, że jesteś
taka sama. Ale nie powiesz mi, że po wyjściu z ośrodka nigdy nie wzięłaś, nie
wypiłaś...
- Owszem. Przez 9 miesięcy wypiłam jedno piwo.
- A prochy? Bo naprawdę, nie jestem w stanie uwierzyć, że nie
próbowałaś do tego wrócić. Miałaś wspaniałe życie i prochy je zniszczyły.
- Nie. Nie próbowałam wrócić. Jednak wzięłam. Raz. Zdecydowanie
śmiertelną dawkę. Próbowałam skończyć. Ze wszystkim. Ze sobą. Gdyby nie szybka
interwencja przyjaciela Piotrka, nie rozmawiałaby Pani teraz ze mną. Może Pani
życie było usłane różami, ale nie moje. Od dziecka wychowywałam się praktycznie
bez matki, która traktowała i dalej traktuje mnie, jak… Właściwie w ogóle mnie
nie traktuje. Przyłapałam mojego chłopaka na zdradzie, straciłam większość
przyjaciół. Tylko nieliczni się ode mnie nie odwrócili. W internecie ukazał się
artykuł, który wyraźnie dawał do zrozumienia, że jestem dziwką, była Piotrka
próbowała robić wszystko, żebyśmy się rozstali – po moich policzkach zaczęły
spływać łzy. – Jeśli to ma być wspaniałe życie, to ja dziękuję, ale nie chcę
tak żyć.
Zalana łzami
wybiegłam przed dom, gdzie Piotrek rozmawiał o czymś ze swoim tatą. Jak tylko
mnie zauważył przytulił mnie z całej siły. Siedziałam wtulona w niego przez
jakieś 20 minut.
- Wracamy do Rzeszowa? – odezwał się w końcu.
Nie odezwałam się,
tylko lekko pokiwałam głową. Kiedy szliśmy się pożegnać z rodzicami Pita
rozdzwonił się mój telefon.
- Cześć tato!
- Cześć córcia. Co u Ciebie? Jak wakacje?
- No właśnie wróciliśmy jakieś cztery godzinki temu z lotniska, i teraz
właśnie będziemy jechać do Rzeszowa.
- I starego ojca nie odwiedziłaś nawet?
- Oj… Zaraz tam starego! Rodzice Piotrka zmusili nas, żebyśmy zostali
chociaż chwilkę. A ja od wtorku mam matury i muszę się jeszcze trochę pouczyć.
Poza tym Spała wzywa chłopaków – uśmiechnęłam się do słuchawki.
Porozmawiałam z
tatą jeszcze pięć minut, obiecałam, że w końcu zawitam do Warszawy, po czym
dołączyłam do czekającego na mnie Pita i weszliśmy do domu. Szybko pożegnaliśmy
się z jego rodzicami. Widziałam, że Pani Beacie chyba było trochę przykro.
- Przepraszam – wyszeptała mi do ucha, kiedy się ze mną żegnała.
Uśmiechnęłam się
tylko delikatnie, po czym poszłam pożegnać się z Panem Tomaszem. Kiedy w końcu udało
nam się wyjść z domu (bo Pani Nowakowska postanowiła zadbać o dobre żywienie
syna) wyruszyliśmy w stronę Rzeszowa.
Po pięciu
godzinach spokojnej, ale i wesołej jazdy dotarliśmy do domu.
- Zibi! Aśka! Jestem! – krzyknęłam na całe mieszkanie.
Co z tego, że było
już po północy. Jak ja wracam, to wszyscy mają wiedzieć. Dziwię się, że nie ma
żadnego transparentu na moją cześć.
- Madzia! – na powitanie, jako pierwszy, wyskoczył Zibi.
Jak tylko się ode
mnie odkleił zaczął oglądać moje dłonie.
- Co tak oglądasz moje ręce? – zapytałam w końcu.
- A nie.. Nic – odparł lekko zawiedziony.
- Lepiej mów, gdzie masz Aśkę.
- Właśnie próbuje wstać. Nie wiem, jakie są postępy, bo jestem tu.
- Dobry wieczór - usłyszałam za sobą zaspany głos Michalskiej. – Cześć.
Gdzie zgubiłaś Piotrka?
- Pojechał do siebie.
- No to opowiadaj, jak było.
Zaczęłam powoli
mówić o wakacjach, pomijając kilka pikantniejszych szczegółów. Kiedy skończyłam
zaczęły się pytania o rodziców Piotrka. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że
Jego tata jest mega sympatyczny.
- A przyszła teściowa? – dopytywał Zibi.
- Twoja? Nie wiem. Nie znam – odgryzłam się.
- Twoja głuptasie.
- Ok – powiedziałam trochę niemrawo.
- Madzia, coś nie tak?
- Nie o to chodzi. Po prostu bardzo przypomina matkę. Jej stosunek do
mnie – posmutniałam.
Nie chcąc dłużej
rozmawiać o mamie Pita, zmieniłam temat na wakacje przyszłych Bartmanów.
Zaczęli opowiadać o wszystkim. Mnie jednak zaciekawił wątek samych zaręczyn.
Kiedy po godzinie skończyli opowiadać postanowiliśmy iść spać. Wakacje
wakacjami, ale trzecia w nocy to nie przelewki.
Kilka dni później
chłopaki jechali już do Spały. Z Asią obiecałyśmy naszym facetom, że w wolnej
chwili do nich przyjedziemy. Kiedy w końcu nasze kochane marudy już pojechały
mogłyśmy odpocząć. Wybrałyśmy się na zakupy, które zaowocowały, w moim
przypadku, duuużą ilością bluz, T-Shirtów, szortów, dresów długich i ¾ oraz
kolejną parą trampek. Asia postawiła na bardziej kobiece stroje, głównie
sukienki i szpilki, jednak jeansy też się tu znalazły.
Następnego dnia
czekała mnie matura ustna z angielskiego. Kiedy tylko znałam wyniki,
zadzwoniłam do Piotrka, żeby się pochwalić wynikiem 100%. We wtorek matura
ustna z polskiego, którą zdałam na 90% oraz dzień później ostatnia już matura,
pisemny angielski.
- Gosiaczku, będę tęsknić –zwróciłam się do przyjaciółki. – Baw się
dobrze.
- Też będę tęsknić. Dwa tygodnie we Włoszech… Tak się cieszę.
- A Ty masz ją pilnować i o nią dbać – powiedziałam do Huberta.
- Obiecuję.
Miałam przeczucie,
że we Włoszech stanie się coś ciekawego. Widziałam to w oczach młodego Żygadło,
który był zapatrzony w Gośkę. Pożegnałam się z przyjaciółmi, po czym wróciłam
wolnym krokiem do mieszkania.
____________________________________________________________________
Niespodzianka... Pit martwił się o naszą Magdę! :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba. czekał na wstawienie od wtorku, ale nie miałam za bardzo jak wstawić. Wszystkie zaległości odrobiłam i jestem z Waszymi opowiadaniami na bieżąco. Nie komentuję, bo na to już nie miałam czasu. Ale już następne rozdziały znów zacznę komentować :)
Po wspaniałych wygranych z USA teraz czas na Bułgarię. Będzie trzy do jaja? BĘDZIE! Od 19.00 trzymajmy wszyscy kciuki! :D
Pozdrawiam, no_princess ;*
Rozdział się bardzo podoba :D Mam nadzieję, że mimo wszystko, mama Pita zmieni swoje nastawienie do Magdy.
OdpowiedzUsuńGo Polska ;)
Pozdrawiam! :)
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzyżby Zibi przeczuwał, że Pit się Magdzie oświadczy?
Czekam na następny.
Zapraszam do siebie: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/07/siodemka.html
Pozdrawiam
:) Dzięki.
UsuńPozdrawiam
Boże chyba przegramy ten mecz. Boże, boże,boże. No po frytkach już.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Cudo-wny. Taki czysty miód, tylko ta matka mnie trochę irytuje. No ale cóż. Będzie dobrze skoro już przeprasza.
Zapraszam do siebie niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com (NOWY ROZDZIAŁ)
Pozdrawiam Anka
Niestety przegraliśmy... D:
UsuńDziękuję.
Pozdrawiam również :)
fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńa niestety mecz.. koniec z marzeniami do final six.. :(
http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
zapraszam.. :)
Dzięki.
UsuńNo mówi się trudno. Teraz musimy budować formę na ME :D
Pozdrawiam
Cudowny rozdział, Pit jaki zmartwiony i w ogóle :D
OdpowiedzUsuńA czuje że pani Nowakowska zastąpi niedługo jej matkę, na pewno się dogadają :D
Pozdrawiam :>
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam
To ja się tak bałam, że coś się stało, a tu Pit tylko wystraszył się brakiem Magdy obok. Uff ;) Dobrze, że Magda wygadała się Pani Nowakowskiej, co leży jej na sercu i ta już wszystko wie :) Myślę, że są w stanie się dogadać ;) A Zibi chyba już myślał, że Piter pójdzie w jego ślady i oświadczy się bohaterce ;p
OdpowiedzUsuńNie udało się, bywa. Takie już jest życie. Trzeba wyciągnąć wnioski i odbudować formę na ME :)
Pozdrawiam ;*
A jednak wszystko w porządku :D Zobaczymy. Wszystko w swoim czasie.
UsuńChyba wykrakałam z tym trzy do jaja... Tylko szkoda, że nie dla nas... :(
Pozdrawiam :*
Pitt to się z lekka słodki i zazdrosny oraz zaniepokojony o Madzię robi, ale to tylko dla nich lepiej :D Coś mi się zdaje, że Piotrek też kolorowo nie miał, ale na pewno lepiej niż Magda w dzieciństwie ;) Ach te pikantne szczegóły, a ja już tu się na nie przygotowuję, rozbudzam wyobraźnię, a tu figa z makiem :P
OdpowiedzUsuńNie lubię tak :/
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Pożyjemy, zobaczymy :)
UsuńPozdrawiam :*
jejujejujeju... na wstępie przepraszam, że się tu nie odzywałam ;* obiecuję poprawę!
OdpowiedzUsuńtyle się dzieje!
Piiiituś <3
no i wyczuwam ciekawy ten pobyt w słonecznej Italii ;)
Całuję ;*
K.
Nie szkodzi. Mnie też długo tu nie było :D
UsuńPozdrawiam :*
Świetny rozdział, czego zresztą można się było spodziewać :))
OdpowiedzUsuńOby z mamą Piotrka załapały lepszy kontakt. Mnie zastanawia reakcja Zbyszka po jej powrocie. Czyżby Pit coś szykował? :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział : fighting--for--happiness.blogspot.com
Dziękuję :) Zobaczymy...
UsuńPozdrawiam :D
Ale ta matka Pita mnie denerwuje. Może w końcu przekona się do Magdy.
OdpowiedzUsuńA rozdział w całości oceniam celująco.
Pozdrawiam :)
Może...
UsuńPozdrawiam :)
Super rozdział. :)
OdpowiedzUsuńMoże mama Pita też w końcu da szansę Magdzie w końcu to dziewczyna jego syna.
No i te oglądanie dłoni dziewczyny przez Zbyszka. Czyżby nasz Pituś miał jej się już oświadczyć?:D
Całuję ;*
Dzięki.
UsuńMoże kiedyś... :)
Pozdrawiam :*
Wróciłam. Przepraszam za zaległości....
OdpowiedzUsuńKurde! Myślałam, że na tych wakacjach jej się oświadczy, zresztą widać jak ją oglądali, w sensie Magde, w sensie Zibi i Aśka, patrzyli na jej dłonie, czyli cholera jasna miał się oświadczyć, a tego nie zrobił????
Mama Pita...Dobra. Niechże kobieta się ogarnie i przestanie taka być dla dziewczyny, miejmy nadzieję wkrótce narzeczonej, swojego syna. Dobrze, że poczuła się źle, przez to, jaka była i co jej o sobie powiedziała Migda., Niech ją zeżre poczucie winy. Głupia. Nie cierpię jej!!
Gosia młody Żygadło - bajka! Niech Pit się ogarnie i też świadczy Magdzie.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie, po dłuuuuższej nieobecności.
ściskam.
Nie musisz przepraszać :)
UsuńMoże kiedyś się wyjaśni, o co chodziło z tym sprawdzaniem dłoni :D
Spokojnie.. Może kiedyś się zmieni :)
Pozdrawiam :*
super rozdział oby mama Pita wkońcu przekonała sie do Madzi:DKinga
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze :))
OdpowiedzUsuńZ tym telefonem, to myślałam, że o coś gorszego chodziło :P
Mam nadzieję, że wszystko się będzie dobrze układało :D
Pozdrawiam, blueberrysmile :*
Dzięki! :D
UsuńPozdrawiam, no_princess ;*
co tu dużo pisać.. jak zwykle super :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepne! :)
Pozdrawiam, Agnieszka :*
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam również :*
Mamusia Pita w końcu zrozumiała, że zrobiła źle. Miłość syna jest najważniejsza, nie jakieś głupie domysły. W dodatku niepotwierdzone...
OdpowiedzUsuńRozłąka będzie trudnym czasem, ale wiem, że dziewczyny sobie poradzą. Już z Aśką na pewno obmyślą plan jak najczęstszych spotkań z ich ukochanymi :))
Pozdrawiam ;*
naranja-vb.blogspot.com
Zapwewniam, że jeszcze wiele się wydarzy... :D
UsuńPozdrawiam ;*
Oczekiwałam również oświadczyn. Pfu, wróć. Ja chcę oświadczyn! A mama jak to mama, nie chętnie oddaje swojego synka w ręce innej kobiety :D Ale wróćmy do Piotrka. Niech oj lepiej weźmie przykład ze Zbyszka i leci do jubilerskiego, no! Już, tutaj, teraz!
OdpowiedzUsuńChyba obejdzie się bez komentarza "rozdział cudowny", bo to chyba oczywiste! :)
Całuję i zapraszam do siebie na nowy rozdział. :)
Całuję, camilla. ♥
:) Może kiedyś będą, a może w ogóle..? Zobaczymy. Wszystko w swoim czasie :)
UsuńPozdrawiam :*