Hey There Delilah
Obudziłam się
wcześniej od Zbyszka. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni wstawić kawę w
ekspresie. W międzyczasie, kiedy kawa się robiła, poszłam się umyć i troszkę
ogarnąć. Gdy wyszłam z łazienki, Zibi już nie spał.
- A w ogóle, jak wakacje?
- Fajnie.. Piotrek wymęczył mnie za wszystkie czasy. Non stop chciał
gdzieś łazić.. Ja już drugiego dnia ledwo się do hotelu doczołgałam.
- Przynajmniej gruba nie będziesz – zaśmiał się.
- No.. W spodnie się powoli już nie mieszczę.
- W ciąży jesteś.. – widziałam, że Zbyszkowi humor się trochę poprawił.
- Tak. Ja i dzieci.. Wystarczy mi Piter. I Ty.
- I tylko spacerowaliście?
- No nie.. Nie tylko, jeszcze na koncert Michaela Buble poszliśmy…
Koncert miał być niespodzianką, ale ją rozgryzłam.. To co się działo w czasie
koncertu było niespodzianką.
- No. Słucham, słucham..
Nie
odpowiedziałam, tylko pochwaliłam się pierścionkiem. Zbyszek przytulił mnie z
całej siły.
- Tak się cieszę – wyszeptał mi do ucha.
Po wspólnym śniadaniu poszłam na zajęcia. Pięć godzin
wykładów zdecydowanie źle wpływało na mój nastrój. Dobrze, że miałam ze sobą
krzyżówki i znajomych z liceum w sąsiedztwie.
- Magda.. Daj jeszcze jedną kartkę – szeptał Kuba.
- Czekaj. Zaraz znajdę jakąś niezapisaną…. Mam. Trzymaj – podałam
koledze kartkę z krzyżówką.
Kiedy zajęcia się
skończyły, poszłam do mieszkania Zbyszka.
- Madzia, co planujesz na przyszły sezon?
- Ligowy? – przytaknął.
- Wyjeżdżam z Pitem do Włoch. Na cztery miesiące. A potem wracam.
- Acha.. I potem wracasz do Rzeszowa?
- Tak. Ale mieszkaniem nie musisz się martwić. Chcesz wyjechać?
- Będę znów grał w Jastrzębskim. Tu mi się wszystko z Nią kojarzy.
- Ejj.. jak chcesz, możesz nawet teraz rozwiązać umowę. Zaraz zacznie
się reprezentacja, pojedziesz do Spały. To mieszkanie będzie stać puste.
- Dzięki.. Nie chciałem robić nic bez Twojej wiedzy.
- Zibi.. Mną się nie przejmuj. Rób, co uważasz za słuszne. To Twoje
życie.
- Jakieś insynuacje?
- Tak! – uśmiechnęłam się. – Dupa do góry i weź się w garść. Michalska
nie jest jedyną laską na świecie.
- A nie mówi się głowa do góry?
- Wszystko jedno.
Kilka minut
później przyszedł Piotrek. Na dzień dobry dostał od Zbyszka reprymendę,
dlaczego tak długo zwlekał z oświadczynami, a ja doznałam szoku…
- Od grudnia?! – zapytałam z niedowierzaniem.
- Pierścionek miałem już wcześniej…
- Wow! Nie, no.. Szacun szwagier.
- To nie jest śmieszne. Chciałem, żeby było idealnie.
- I było – uśmiechnęłam się, po czym przytuliłam do Piotrka.
Wieczorem Zbyszek
jechał już do Spały. Piotrek stwierdził, że w weekend i tak ma wolne, więc spędzi
go ze mną. Cała sobota upłynęła pod znakiem pakowania Piotrka. Właściwie wiele
prywatnych rzeczy ze sobą nie brał, ale nie obyło się bez „Magda, uprasuj mi
koszulę..”, „Madzia, bo mi się guziczek urwał.. O patrz! Następny…”.
- Boże. Z Tobą gorzej jak z babą.
- Piotrek wystarczy.. A poza tym nie prawda, że ze mną gorzej niż z babą.
Moja mama, na przykład, pakuje się dłużej, jak gdzieś wyjeżdża.
- Tak. Tylko, że nie wiem, czy zauważyłeś, ale Twoja mama sama sobie
prasuje i szyje rzeczy… Co zrobisz, jak w Spale Ci się guziczek urwie?
- Poproszę… - zrobił zamyśloną minę. – O już wiem! Krzyśka poproszę..
Ona taki samodzielny jest i w ogóle. Albo Ziomka.. On jeszcze bardziej
samodzielny.
- Żebyś się przypadkiem nie zdziwił.
- A będziesz mnie odwiedzać? Chociaż na weekendy..
- Pewnie.
Wieczór
spędziliśmy na spacerze po Rzeszowie. Kiedy wróciliśmy do mieszkania Pita od
razu poszłam pod prysznic. On w tym czasie zajął się kolacją, za co byłam mu
mega wdzięczna. Przez to pakowanie tak zgłodniałam, że zjadłabym konia z
kopytami.
- Co powiesz na truskawki, a do tego jakieś wino? – zapytał, kiedy
wyszłam z łazienki.
- Jestem jak najbardziej za..
I takim oto
sposobem spędziliśmy romantyczny wieczór. Ostatni, przed wyjazdem Piotrka.
- Jeszcze wina?
- Po co mi wino? Mam Ciebie – powiedziałam, po czym zatopiliśmy się w
pocałunku.
Obudziłam się koło
9.00. Spojrzałam w stronę Piotrka, który już nie spał. Uśmiechnął się do mnie i
czule mnie pocałował.
- Mam propozycję. Nie wychodźmy dzisiaj z łóżka – wyszeptał między
pocałunkami.
- To jak pojedziesz do Spały?
- Spała poczeka, narzeczona nie – odpowiedział.
Kiedy kończyliśmy,
postanowiliśmy zjeść śniadanie. Po szybkim prysznicu postanowiliśmy zrobić
gofry.
- Nawet nie wiesz, jak będę za Tobą tęsknić. Będę do Ciebie codziennie
dzwonić.
- Piotrek.. Proszę, nie psuj mi teraz humoru… Nie chcę jeszcze myśleć o
Twoim wyjeździe.
- Dobrze – powiedział, przytulając mnie od tyłu i całując we włosy.
Zjedliśmy
śniadanie, po czym zdecydowaliśmy się jeszcze raz zajrzeć do walizek Piotrka, w
razie, jakby czegoś nie było. Po blisko dwóch godzinach sprawdzania doszliśmy
do wniosku, że wszystko spakowane.
- Musisz już jechać? – zapytałam, kiedy Piotrek zaniósł walizki do
samochodu.
- Niestety. Tak bardzo nie chcę Cię tu zostawiać. Najchętniej zabrałbym
Cię ze sobą.
- Pieprzone studia… - powiedziałam pełna niezadowolenia.
- Dbaj o siebie. Jak tylko będzie się coś działo, dzwoń. I nie płacz..
- Dlatego właśnie nie lubię pożegnań, kurwa.
Pocałował mnie, a
po chwili drzwi się za nim zamknęły. Zmierzałam w stronę salonu, kiedy ktoś
wszedł do mieszkania. Obróciłam się, by zobaczyć kto to. Nie zdążyłam jednak
nic powiedzieć, bo Piotrek od razu wpił się w moje usta. Po chwili zmierzaliśmy
już w kierunku sypialni, po drodze wyzbywając się zbędnej garderoby….
- Teraz już naprawdę muszę jechać – wyszeptał, kiedy nadzy leżeliśmy
wtuleni w siebie.
- Najchętniej nie wypuściłabym Cię z łóżka.
- Wiem.
Po chwili wstał i
zaczął się ubierać. Ja zostałam w łóżku i wpatrywałam się w umięśnione ciało
Piotrka.
- Kocham Cię.
- Nie wyjeżdżaj – wtuliłam się w niego.
- Wiesz, że muszę. Obiecuję, że nie długo się zobaczymy.
- To przecież cała wieczność.
- Damy radę.
Tym razem po
wyjściu z mieszkania, Piotrek już się nie cofnął. Wyglądając przez okno
widziałam, jak wsiada do samochodu, by następnie wyjechać z parkingu. Kilka
chwil później od razu zadzwoniłam do Gośki.
- Masz czas? – zapytałam.
- Jasne. W sumie.. Dobrze, że dzwonisz, bo musisz mi pomóc.
- Ja? W czym.
- Muszę zacząć rozglądać się za jakąś kiecką na ślub.
- Wiesz, że ja dobra w tym nie jestem. Nie znam się. Jedyna sukienka,
jaką miałam na sobie to ta, którą miałam na pogrzebie taty.
- Ojj. Nie marudź.
- Za ile mam być u Ciebie?
- Dasz radę za pół godzinki?
- Jasne.
Kiedy wchodziłam
do łazienki, żeby choć trochę się ogarnąć, dostałam SMS-a.
„Zmiana planów. Wpadacie do mnie, bo mi się samemu nie chce z Kacprem
siedzieć.”
„Będę za 15 minut”
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w dres i
pitową koszulkę i powędrowałam dwa mieszkania dalej.
- Puk, puk – powiedziałam wchodząc do mieszkania.
- Magda!
- Kacper, jaki entuzjazm – uśmiechnęłam się do młodszego Żygadło.
- No bo Hubert się ze mnie śmieje.
- Hubert! Mam naskarżyć Łukaszowi?
- Przecież nic nie robię. Chcesz coś do picia?
- Masz jakiś sok?
Po chwili
dołączyła też do nas Gośka, która przywlokła ze sobą chyba milion katalogów
ślubnych.
- Magda, czemu miałaś taki dziwny głos przez telefon? Jakbyś płakała –
zapytała na dzień dobry Gośka.
- Kochanie, chyba wiadomo, dlaczego. – wtrącił się Hubert.
Kowalczyk
popatrzyła na niego pytającym wzrokiem, po czym zwróciła swój wzrok na mnie.
- Luby pojechał do Spały. Ale aż tak źle to chyba nie jest, bo sąsiedzi
z dołu nie skarżyli, że ich zalało.
- Hahaha. Bardzo śmieszne. No zabawne. Naprawdę.
____________________________________________________________________
Jak obiecałam, tak zrobiłam. Jest wtorek, jest nowy rozdział. Jest cukierkowo, brak problemów (póki co). Mam nadzieję, że się Wam podoba.
Pozdrawiam, no_princess :*
PS. Mam pytanie. Czy to, że co rozdział wrzucam jakąś piosenkę (niekoniecznie wiążącą się z rozdziałem) ma jakiś sens? Słucha tego ktoś w ogóle? Bo jeśli nie, to nie będę umieszczać tych piosenek, których znalezienie, swoją drogą, kosztuje mnie trochę czasu. Jednak jeżeli ich słuchacie, to nie ma problemu, będę je wstawiać. Muszę znać tylko Wasze zdanie.