wtorek, 15 października 2013

39. I'm afraid

MUZYKA
Afraid




- Będę tęsknić.
- Kurde, Gośka, nie rycz.. To tylko pięć miesięcy. Zobaczymy się w lutym.

                Pożegnałam się z młodą panią Żygadło, po czym wyszłam z mieszkania. Po chwili siedziałam już w samochodzie Piotrka i jechaliśmy do Warszawy.

- Piotruś, nie jedź tak szybko. Pogoda nie jest najlepsza.
- Kochanie, idź spać. Marudzisz. Nie jadę szybko.
- Jedziesz.
- Dobranoc – powiedział, zachęcając mnie do zamknięcia się.

                Na złość Pitowi cały czas gadałam. Widziałam, że miał już dość, ale ja nie ustępowałam. Zamknęłam się dopiero, kiedy byliśmy już na Okęciu.

- Madzia.. Wstawaj – obudził mnie spokojny głos Piotrka. – Zaraz lądujemy.
- Mhm.. Jeszcze pięć minut.

                Przed lotniskiem czekał już na nas Bartek. Wraz z Piotrkiem spakował nasze walizki do bagażnika, po czym wyruszyliśmy w drogę do mieszkania.

- Co tam w Polsce się teraz dzieje?
- Generalnie to nic – uśmiechnęłam się do przyjmującego.
- A co u Zbycha i Asi?
- Nie wiem. Nie rozmawiam za bardzo z nim. A z Michalską to już w ogóle.
- Aha.. Rozumiem niewygodny temat?
- Trochę. Lepiej opowiadaj co u Ciebie? Jak tam z Martą.

                Po pół godziny byliśmy na miejscu. Nasze mieszkanie znajdowało się drzwi w drzwi z mieszkaniem przyjmującego. Chłopaki szybko wnieśli nasze bagaże na górę, po czym umówiliśmy się na wieczór na jakiś spacer.
                Kiedy tylko wyszłam z łazienki od razu poszłam się położyć. Mimo, że spałam w samolocie, to byłam nadal zmęczona. Ubrałam bieliznę i jakieś wygodne dresy i położyłam się spać. Po chwili poczułam, jak Piotrek kładzie się obok mnie i przytula się do moich pleców.

- Kocham Cię – wyszeptał mi do ucha.
- Ja Ciebie też – odpowiedziałam prawie śpiąc, po czym całkowicie odpłynęłam.

                Obudziłam się wieczorem. Piotrek już wstał, co wywnioskowałam po tym, że z salonu dobiegały glosy chłopaków. Wstałam, założyłam Piotrkową bluzę, po czym udałam się do siatkarzy.

- Stwierdziliśmy z Kurasiem, że dzisiaj odpuścimy sobie jakikolwiek wypad na miasto.
- Mhm – odpowiedziałam jeszcze zaspanym głosem. – Chcecie jakiejś herbaty, albo kawy?
- Usiądź. Ja zrobię.
- Jak pierwsze wrażenia? – zapytał Bartek.
- Trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo przespałam cały dzień. Ale wiesz? Cieszę się, że Ty też tu grasz, Piotrek nie będzie się czuł osamotniony, mi będzie raźniej, kiedy wiem, że w każdej chwili mogę do Ciebie przyjść.
- I do Marty. Rozmawiałem z nią po południu i przyjeżdża do mnie raczej na stałe.
- Naprawdę? Bardzo się cieszę. Ty będziesz miał przy sobie dziewczynę, a ja będę mieć z kim pogadać.

                Chwilę później wrócił Pit z gorącą herbatą dla wszystkich. Usiadł koło mnie na kanapie, po czym objął mnie ramieniem. Posiedzieliśmy wspólnie jeszcze jakąś godzinę, po czym Bartek wrócił do siebie.

                Dni mijały szybko. Zdecydowanie za szybko. Nim się obejrzałam był już koniec listopada. W tym czasie Marta przeprowadziła się do Bartka, chłopaki królują w Serie A, a ja czasem wpadam na ich treningi.

- Kochanie… - usłyszałam nad sobą głos Piotrka.
- Tak?

Podniosłam się z kanapy, by zrobić mu miejsce. Po chwili usiadł naprzeciw mnie, złapał moje dłonie i popatrzył mi głęboko w oczy.

- Pobierzmy się.
- Słucham?
- Weźmy ślub. Tu, we Włoszech. Przed świętami. Pojedźmy do Rzymu, do Ambasady, weźmy Bartka i Martę na świadków. Nie chcę dłużej czekać.
- Jesteś pewien, że wytrzymasz ze mną do końca życia?
- Jak niczego innego.
- Ok. Zróbmy to.
- Naprawdę?
- Tak!
- Kocham Cię – wyszeptał mi do ucha, po czym wziął mnie na ręce i obrócił wokół własnej osi.
- Ja Ciebie też.

                W najbliższy wolny weekend pojechaliśmy z Piotrkiem do Rzymu. Bartkowi i Marcie jeszcze nic nie powiedzieliśmy, bo nie chcieliśmy zapeszać. Urzędnik wcisnął nas, w i tak napiętym już grafiku, na 15 grudnia. Kiedy wróciliśmy do Maceraty od razu poszliśmy do Kurasia i Marty.

- Mamy do Was sprawę – zaczął od razu Piotrek. – Tylko niech To zostanie tajemnicą…

                Kiedy wtajemniczyliśmy ich w cały plan, bez wahania się zgodzili. Obiecali, że będą milczeć jak grób, co nas bardzo ucieszyło.

- W takim razie jeszcze raz dzięki i do zobaczenia jutro na treningu.
- Cześć. Trzymajcie się.

                Gdy weszliśmy do mieszkania, od razu poszłam pod prysznic. Byłam wykończona dosłownie wszystkim. Kiedy wyszłam z łazienki udałam się wprost do wygodnego łóżka. Jednak po drodze nagle zrobiło mi się słabo. Piotrek widząc, że coś jest nie tak, od razu zaniósł mnie do sypialni, zrobił ziołowej herbaty i przyniósł witaminy.

- Jak jutro nie poczujesz się lepiej, będziemy musieli jechać do lekarza.
- Już jest lepiej. Po prostu zakręciło mi się w głowie.

                Pokręcił głową i spojrzał na mnie z politowaniem. Cudem udało mi się do wygonić do łazienki. Jednak umył się baaardzo szybko, by w ekspresowym tempie znaleźć się obok mnie.

- Piotrek…
- Tak?
- Boję się.
- Wszystko będzie dobrze kotku..
- Ale nie… Bo chodzi o to, że boję się, że mogę być w ciąży..
- Jak to?
- Okres mi się spóźnia już czwarty dzień. Nigdy mi się to nie zdarzyło – w oczach pojawiły mi się łzy.
- Hej, spokojnie. Jeżeli będziemy mieć dziecko, poradzimy sobie. Zawsze będę przy Tobie – przyciągnął mnie do siebie, po czym ucałował w czubek głowy.
- Ja nie jestem gotowa na dziecko, Piotrek…

                Obudziłam się przed 10.00. Czułam się znacznie lepiej, niż wczoraj wieczorem. Kiedy weszłam do kuchni, żeby zrobić sobie kawy, zobaczyłam kartkę napisaną przez Pita. Z tego co zrozumiałam, wizyta u lekarza mnie nie ominie. Niestety…
                Po zjedzonym śniadaniu ubrałam się i postanowiłam pójść na spacer. Jednak nie było mi to dane, bo Piotrek wrócił do domu i od razu zabrał mnie do lekarza.

- Wszystko będzie dobrze – wyszeptał, kiedy zobaczył moją zmartwioną minę.
- Boję się. Piotrek, ja wiem, że chciałbyś być już ojcem, ale dla mnie to za wcześnie. Ok. Jeżeli faktycznie okaże się, że będziemy rodzicami, to się z tym pogodzę. Ale jeśli to był fałszywy alarm, proszę, nie starajmy się o dziecko. Jeszcze nie teraz.

                Widziałam, że na te słowa posmutniał, ale uszanował moją decyzję. Cieszyłam się, że mam go przy sobie.

- Miss Bartman! – usłyszałam głos lekarki.

                Weszłam do gabinetu razem z Piotrkiem. Zdecydowaliśmy, że od razu zrobimy badania USG, żeby nie czekać na wyniki krwi. Chcieliśmy mieć to już jak najszybciej za sobą.
                Wyszliśmy z gabinetu po pół godziny. Od razu udaliśmy się do mieszkania. Po drodze nie odezwałam się ani słowem.
                Koło 14.00 Piotrek razem z Bartkiem udali się na popołudniowy trening, a Marta postanowiła do mnie wpaść. Starałam się zachowywać normalnie, ale nie potrafiłam. Dziewczyna widziała, że coś jest nie tak, jednak nie zadawała pytań.
                Kiedy chłopaki wrócili z treningu, postanowiliśmy we czwórkę wybrać się na jakiś obiad. Wszelkie rozmowy schodziły na temat ślubu. Póki co, nie mówiliśmy na razie nic o mojej ciąży. Najpierw sama muszę oswoić się z tą myślą.
                Po obiedzie poszliśmy na spacer, żeby spalić zbędne kalorie i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Do mieszkań wróciliśmy przed 22.00. Po krótkiej kąpieli od razu położyłam się spać. Jednak długo nie mogłam zasnąć. Cały czas dręczyła mnie dzisiejsza wizyta u lekarza. Tak bardzo bałam się, że nie będę umiała zająć się takim maleństwem. Lecz wiem też, że pokocham je najbardziej na świecie. Chcę, aby moje dziecko wiedziało, jak to jest mieć kochającą matkę. Matkę, która będzie zawsze, gdy zajdzie taka potrzeba. Która wesprze w trudnych momentach, ale i opieprzy, kiedy zrobi się coś złego. Jednak pokocham je tak, jak moja matka nigdy mnie nie pokochała. 

___________________________________________________________________
Tak. Możecie mnie zlinczować. Rozdział miał się pojawić wcześniej, ale nie miałam weny, by napisać cokolwiek, a dwa, że byłam na weekend w Opolu i niestety nie miałam dostępu do komputera. Także przepraszam. 
Jak widzicie, przyspieszyłam trochę akcję. Taki był plan. 
Następny rozdział pojawi się w bliżej nieokreślonym czasie, ale jeszcze w październiku. Przepraszam, że tak Was zaniedbuję, ale dopiero zaczął się rok akademicki i mam jeszcze masę załatwiania. 

Pozdrawiam, no_princess :*

PS. Dopiero teraz zorientowałam się, że piosenka nie ma linku.. Już jest to poprawione :D
Miłego czytania!

11 komentarzy:

  1. KC♥:p
    Nie przejmuj się jesteś jedną z tych które mają najbardziej zadbanego bloga:P nawet nie zorientowałam się że się "spóźniłaś" :P
    a, co do rozdziału to zajebisty ;p♥
    a, pan Żygadło już odpisał?:P, albo czy wgl wysłałaś już list?♥;p
    pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Żygadło, jak to określiłaś, jeszcze nie odpisał. Sądzę, że ma teraz ważniejsze rzeczy na głowie :)
      Dziękuję. Miło czytać takie słowa na temat swojego bloga.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. KOCHANA! Byłaś w Opolu i mnie nie odwiedziłaś?! Głupio pytać, ale PO CO? XD
    Po chorobę miałabym cię zlinczować? Nawet nie odczułam tego ile czasu minęło, bo moje tygodnie lecą tak cholernie szybko (skutki wracania z gimbazy po 18 -.-')

    Powinnaś wiedzieć co myślę o rozdziale, a jeśli nie to Ci powiem, że jest jak zwykle zajebisty :3
    Ale że jak to Madzia w ciąży? O.O Nie żebym się nie cieszyła, bo się cieszę, ale to nie trochę za wcześnie? Pomysł ze ślubem, niezły :D
    Dobra, kończę ten dziwny wywód, bo się biedna zanudzisz XD
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zanudzę się. Możesz być spokojna. Bardzo lubię czytać Wasze komentarze :)
      Byłam w Opolu! U przyjaciółki na urodzinach :D
      Dziękuję :) No.. W ciąży. Powiem tak. Na razie nic złego się nie wydarzy...

      Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. mam tylko nadzieję, ze Magda nie poroni jak już oswoi się z myślą, że zostanie matką, bo to byłby dla niej niesamowity cios .. wiem, ze ona sobie poradzi, że będzie cudowną matką, a Piotrek ojcem. :) Rozdział świetny !

    OdpowiedzUsuń
  4. O nieeeeeee, nieeeeeee, nieeeeeeeee. Dlaczego? Przepraszam, ale to takie strasznie oklepane, że nie mogę. Teraz poroni i będzie miała doła przez rok, czy zacznie rodzić na meczu i stworzą szczęśliwą rodzinę?
    Sory, sama nie lubię krytykować, ale nieee, no nieee. Tak bardzo lubiłam to opowiadanieeee. nananna
    p
    G
    Sorki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Cię zaskoczę mówiąc, że nie będzie tak, jak myślisz. Doskonale wiem, co dzieje sie na innych opowiadaniach. Uwierz mi, że znam to wszystsko na pamięć i liczę się z tym, że jeśli napiszę coś podobnego, to mogę stracić w Waszych oczach, czego bym nie chciała. Może jeszcze nie teraz, ale coś się wydarzy. Coś, co będzie miało duży wpływ na naszych bohaterów. Nie musisz przepraszać. Liczę się z każdą opinią. Te pozytywne uskrzydlają mnie, a te negatywne wywierają pozytywną presję, bym pisała coś co sięjeszcze nie pojawiło, lub pojawiło bardzo sporadycznie :)

      Usuń
    2. To się cieszę :) Bardzo trzymam kciuki za "coś innego" :)

      Usuń
  5. super super aaa super hehe Kinga

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoja odpowiedź na komentarz @G bardzo mnie zaciekawił, przez co cholernie podsyciłaś moją wybujałą wyobraźnię i już na samą myśl, co też możesz wymyślić mam gęsią skórkę. Wyczuwam wielkie boom, czekam z niecierpliwością :)

    http://people-will-hurt-you.blogspot.com/ - jeżeli masz ochotę, serdecznie zapraszam na nową część :)

    OdpowiedzUsuń