niedziela, 20 października 2013

40. I do

MUZYKA
Marry You




Następne dni upłynęły pod znakiem treningów chłopaków, meczy i „przygotowań” do ślubu. 15 grudnia zbliżał się nieubłagalnie. W sobotę pojechaliśmy do Rzymu. Na miejscu byliśmy już koło 12. Zameldowaliśmy się w hotelu, po czym na 16 pojechaliśmy do Ambasady.

- Dzień dobry ponownie. Czy to wszystkie osoby, jakie się zjawią? – zapytał urzędnik.
- Tak. Możemy zaczynać?
- Oczywiście. Jak wiecie, nie mamy zbyt wiele czasu, więc trochę przyspieszymy tak zwaną ceremonię. Dobrze?
- Ok.
- W takim razie proszę podpisać tu i tu – palcem wskazał miejsce, gdzie wraz z Piotrkiem musieliśmy złożyć nasze podpisy. – A świadkowie tu oraz tu.

                Po podpisaniu papierów założyliśmy sobie obrączki.

- Na mocy nadanej mi przez Państwo Polskie ogłaszam Was mężem i żoną. Za jakieś piętnaście minut powinni Państwo dostać akt ślubu. Ten dokument zostanie wysłany także do Polski, więc tym nie musicie się martwić. A teraz przepraszam, ale niestety muszę już iść. Wszystkiego dobrego.

                Po wyjściu z kancelarii udaliśmy się na obiad. Bartek z Martą dale nie dowierzali, że pobraliśmy się z Piotrkiem.

- Bartek, Marta.. Chcielibyśmy Wam jeszcze o czymś powiedzieć. Tylko ani słowa nikomu..
- Jasne. Będziemy milczeć jak grób.
- Spodziewamy się dziecka… - powiedziałam prawie szeptem.
- Jezu! Naprawdę? To wspaniale! – Marta wpadła w entuzjazm.
- Tylko proszę, nie mówicie nic nikomu. O wszystkim wiecie tylko wy. I mam nadzieję, że to się nie zmieni.
- Ale później już nie ukryjesz brzuszka – Marta się uśmiechnęła.
- Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie na jaw później niż prędzej – powiedziałam smutno.
- Ejj. Nie cieszysz się?
- Bartek.. To jest trochę skomplikowane.. Nawet trochę bardziej, niż mogłoby się wydawać. Nie pytaj, proszę, dlaczego. Po prostu to jest trudna sytuacja dla mnie i tyle. Dlatego tym bardziej wolałabym, żeby to pozostało tajemnicą. Ok.?
- Ok.

                Po obiedzie i deserze poszliśmy na spacer po Rzymie. Wieczorem jest przepiękny. Chodziliśmy zarówno głównymi, jak i bocznymi uliczkami. Dopiero przed 23.00 wróciliśmy do hotelu.

- Wiesz.. Cieszę się, że im powiedzieliśmy.
- Ja też. Kocham Was. Ciebie i naszą kruszynkę.
- My też Ciebie kochamy – pocałowałam go. – Piotrek.. Nie mówmy na razie nikomu. Ani o ślubie, ani o dziecku. Powiemy, jak wrócisz z Włoch do Polski.
- Jeśli tego chcesz, pani Nowakowska..
- Boże.. Tak ciężko będzie mi się  przyzwyczaić..
- Sądzę, że część chłopaków, a w szczególności Igła, to już dawno nas przed ołtarz wysłali… Raz podsłuchałem, całkowicie przez przypadek, jak mówił o nas Nowakowscy. Także tego.. Nie będzie zbytniego szoku – uśmiechnął się, po czym pocałował mnie we włosy. – Idziemy spać?
- Mhm..

                Rano, po śniadaniu postanowiliśmy wracać do Maceraty. Na szczęście chłopaki nie mieli żadnego meczu, bo w innym wypadku trener by ich nie puścił i musielibyśmy odwoływać ślub.
                Właśnie zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Nie patrząc, kto dzwoni odebrałam.

- Halo?
- Kopyta ci palo! – usłyszałam po drugiej stronie głos Łukasza.
- Ziomek!
- Tak. To ja. Co u Ciebie? Co u was? Nie odzywasz się za często.
- Jakoś tak wyszło.. Właśnie wracamy z Rzymu.
- Co robiliście w Rzymie?
- Wybraliśmy się, żeby trochę pozwiedzać.. Piotrek i Bartek mieli wolny weekend, więc się wybraliśmy we czwórkę.
- Mhm.. Na święta przyjeżdżacie do Rzeszowa? Czy tylko Żyrardów?
- Jeszcze nie wiemy. A co?
- A nic. Nie wiem, gdzie mam dać Wam prezenty.
- Łukasz..
- No co? Święty Mikołaj do grzecznych dzieci zawsze przychodzi.
- Ale ja nie jestem grzeczna. Widziałeś się ze Zbyszkiem? Co u niego?
- Chodzi ostatnio przybity.. Znaczy jak mecz graliśmy to był. Chyba znowu coś z Aśką nie tak.
- Wiedziałam, że jak do niej wróci, to się na tym przejedzie. Ale on jak zawsze wie lepiej. W ogóle co tam u was? Ciebie i Anki?
- Nijak. Przeszkadzało jej to, że poświęcam więcej czasu Kacprowi i Hubertowi, niż jej. Dałem sobie z nią spokój.
- Przykro mi.
- Mi nie. Wolałem ją zostawić, niż się męczyć. Dla mnie ważniejsi są moi synowie. Dobra. Nie rozmawiajmy o niej. Kiedy planujecie ślub?
- CO?! Spokojnie.. Przecież dopiero co byłeś na jednym.
- Ale to był ślub syna. Tam musiałem zachować jakieś pozory. A ja chcę się zabawić!
- To sobie poczekasz…

                Kiedy zakończyłam rozmowę z Łukaszem byliśmy już w połowie drogi ze stacji do Maceraty.

***

- Bartek..
- Tak?
- Mam wrażenie, że coś jest nie tak z Magdą.
- Czemu tak sądzisz? – zapytał zdziwiony przyjmujący.
- No bo która kobieta nie cieszyłaby się z tego, że jest w ciąży?
- Kotek, ja nadal nie ogarniam, do czego zmierzasz.
- Powiem wprost. Wydaje mi się, że albo Magda jest chora, poważnie chora i jest ryzyko, że nie donosi ciąży… albo to nie jest dziecko Piotrka.
- CO!? Ty sobie jaja robisz prawda? Dobry żart.
- Nie Bartek. To wydawałoby się nawet logiczne. Jak myślisz. Dlaczego ona nie chce, żebyśmy komukolwiek mówili?
- Marta.. Znam trochę Magdę i wiem, że ona nie zdradziłaby Pita. Kto jak kto, ale nie ona. Magda miała trudne dzieciństwo i to jest pewnie powód, dla którego ciężko jej jest się oswoić z myślą, że będzie mamą. Ok.? Nie snuj jakichś dziwnych historyjek. Proszę.
- Ok.

Magda:

                Kiedy tylko weszliśmy do mieszkania znów zadzwonił telefon. Tym razem jednak Piotrka. Po blisko pół godzinie Piter skończył rozmawiać. W tym czasie zdążyłam wziąć prysznic i zaczęłam przygotowywać obiad.

- Właśnie dzwoniła mama i mówiła, że jak nie przyjedziemy na święta, to nas wydziedziczy.
- Chyba Ciebie. W końcu to Ty jesteś jej synem – uśmiechnęłam się
- Nie, nie, nie.. NAS wydziedziczy. To są jej słowa. I się nie kłóć – odwzajemnił uśmiech. –  Co robisz? – zmienił nagle temat.
- Obiad.
- To widzę. Ale tak konkretnie.
- Co powiesz na kurczaka z ryżem i sosem koperkowym?
- A mówiłem Ci już, że jesteś Aniołem?
- Jeszcze nie.
- Kocham Cię, mój Aniele…

                Po zjedzonym obiedzie usiedliśmy wygodnie na tapczanie i włączyliśmy film z laptopa. Niestety włoska telewizja nie za bardzo nam odpowiadała.

- Nadal nie mogę wierzyć, że to zrobiliśmy – powiedziałam, patrząc się na obrączkę.
- A jednak cuda się zdarzają…
- Cuda, powiadasz? Jak tak, śpisz dzisiaj na kanapie.
- Ejjj! Czemu?
- Bo cuda są rzadkością..

                Wieczorem, po zjedzonej kolacji, postanowiłam położyć się wcześniej. Piotrek zaoferował, że po kolacji chętnie posprząta, na co od razu się zgodziłam. Po szybkim prysznicu położyłam się, wygodnie w łóżku.

- Na pewno mam spać na kanapie? – usłyszałam nad uchem głos Piotrka.

                Pokiwałam przecząco głową, po czym poczułam jego dłoń na moim biodrze.

- Piotrek..
- Tak?
- Światło możesz zgasić. Ciemności się nie boję.

                Obudziłam się przed 9.00 Piotrek od godziny był już na treningu. Ubrałam się i poszłam do kuchni zjeść coś na śniadanie. Postawiłam na płatki, które ostatnio stały się nieodłączną częścią mojego jadłospisu.
                Kiedy zjadłam, usłyszałam pukanie do drzwi. Zaniosłam brudną miseczkę do kuchni, po czym poszłam otworzyć.

- Cześć. Wchodź. Napijesz się czegoś?
- Soku poproszę. Ty też się nudzisz?
- Szczerze? Marta, ja wstałam pół godziny temu. Nawet jeszcze się nie ogarnęłam całkowicie.
- No co Ty? Nie wyglądasz – uśmiechnęła się.
- Taa. Jasne. Może okularów potrzebujesz?
- Nie wygram z Tobą?
- Nie. Ogarnę się i idziemy gdzieś na miasto? Nie mam zamiaru spędzić pół dnia w mieszkaniu.
- Jasne. To za pół godziny się spotykamy, bo ja w takim razie muszę się przebrać i wiesz. Takie tam malowidełka na twarz położyć.
- Spoko.

                Zakupy, kawa na mieście, spacer i kilka godzin mija jak z bicza strzelił. Wróciłam do mieszkania z kilkoma torbami ciuchów.

- Wróciłam!
- To dobrze. Obiad gotowy.
- A co dobrego przygotował mój.. Mąż?
- Pieczeń w ciemnym sosie. Do tego serwuję dziś pyszne puree ziemniaczane oraz buraczki mamy. Masz ochotę?
- Nawet nie wiesz, jak wielką… 

____________________________________________________________________
OK. Z okazji 40. rozdziału,  życzę Wam wytrwałości w czytaniu tego... "czegoś". Abyście z każdym rozdziałem cieszyły się tak, jak ja z każdego komentarza.  Jesteście tak niesamowite, że uzbierało sie już blosko 725 Waszych komentarzy. WOW! Do tego 85 tys wyświetleń. Kocham Was! <3
Przedmowa już jest, teraz można walić konkretami :) Rozdział taki jakiś.. Nic się w sumie nie dzieje. Nuda, jak flaki z olejem. Ale to już same ocenicie ;) 
Ostatnio zauważyłam, że liczebność komentarzy spadła.. :( Nie jestem z Tych, którzy wstawiają rozdział, jeśli uzbiera sie jakaś ilość komentarzy, bo równie dobrze mogłabym powiedzieć, że ma być 100 Waszych komentarzy, inaczej nie wstawię rozdziału. Ale nie będę Taka.. Powiem tak. Jeśli Wam się podoba, komentujcie. To cholernie motywuje. Kiedy wiem, że mam dla kogo pisać, rozdziały powstają w trzy - cztery dni. Także to od WAS zależy, jak często będą rozdziały :)

Pozdrawiam, no_princess :*

PS. Wiem, że tego nie przeczytasz, ale... Forza Łukasz! ;)

26 komentarzy:

  1. Podoba, i to bardzo ;)
    Masz dla kogo pisać, uwierz... ;) choć komentuje tu chyba pierwszy raz :p ale będę robić to częściej, obiecuje! Rozdział genialny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny i nie mogę się już doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam naszieję, że domysły Marty nie są prawdziwe;)
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny! Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudnie ;) Tak się cieszę, że się pobrali, no xD
    Pozdrawiam i duuużo weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem czemu, ale mam złe przeczucia, a nie lubię takich mieć :( chcę żeby wszystko było jak najlepiej ! rozdział świetny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziwne przeczucia względem czego? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no mam wrażenie, że wydarzy się w opowiadaniu za chwilę coś niedobrego . :( że komuś coś się stanie czy coś ..

      Usuń
    2. Już przewidujesz czarne scenariusze? Spokojnie. Daj jeszcze bohaterom czas. Niech pocieszą się swoim szczęściem :D

      Usuń
  8. Powiem Ci tak. Po pewnym czasie jakoś mi tak ten twój blog uciekł i o nim zapomniałam ale oczywiście wszystko nadrobiłam i Ci powiem, że nieźle się pozmieniało od momentu w, którym ostatni raz tu zajrzałam. Fajnie, że Magda jest szczęśliwa z Pitem i wszystko im się układa ;) Ale niech już powiedzą o tym, że wzięli ślub i spodziewają się dziecka. Przecież nie mogą tego w nieskończoność ukrywać. Jak zwykle czekam na więcej i zapraszam do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za szybko? Od początku historii w opowiadaniu minęły już trzy lata :) Też mam nadzieję, że jeszcze nie raz zaskoczę :D

      Usuń
  10. Fantastycznie piszesz i dla mnie jest w sam raz :) Cieszę się że wzięli ślub i spodziewają się dziecka :) Pozdrawiam ze Szczecina Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  11. GENIALNY po prostu kocham cie za tego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie tylko ty zauważasz spadek komentarzy :( U mnie jest podobnie.
    Ja tam mam mimo wszystko podobne przypuszczenie co Marta. Dziwi mnie to, że Magda jest taka zamknięta w stosunku do wieści o dziecku. To mnie martwi trochę :(
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*
    Ps. Jeśli masz ochotę to zapraszam na nowy na http://add-me-wings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Dotarłam! Nuda? ale jaka nuda, po prostu normalne życie szczęśliwych małżonków! WŁAŚNIE! Szybki ślub. Nie za szybk? W sensie ja chcę że by oni byli razem ale powinni to celebrować, uroczystość powinna być bardziej podniosła itd. W urzędach też takie mogą być, a nie, że wpadli jak po przysłowiowy ogień i cześć..
    Hm. Nie dziwię się, że Magda martwi się ciążą, skoro jej stosunki z własną matką całe życie były gorsze niż złe. Teraz pewnie zastanawia się, czy podoła temu wszystkiemu, ale ja wierzę, że z pomocą Piotrka będzie najcudowniejszą Mamą dla swojej kruszynki:)
    Wszystkiego najlepszego na 40! ;) pisz dalej, bo Twój blog to moja obowiązkowa pozycja! ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. in my head.. Kto powiedział, że nie będzie hucznego wesela? Wszystko w swoim czasie :)
      Dziękuję :*

      Usuń
  14. świetny czekam na następny Kinga:*

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy pojawi się nowy rozdział ? :* już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że do jutra się wyrobię. Możliwe, że jeszcze dzisiaj, ale to dopiero za jakąś godzinkę :) Miał być wcześniej, ale miałam urwanie głowy na uczelni i się trochę przedłużyło :)

      Usuń