- Madzia… Przepraszam. – zaczął Zibi, kiedy wróciłam do domu.
- Zostaw mnie. – rzuciłam i udałam się do siebie.
- Magda. Pogadajmy. Proszę.
W sumie, to Zbyszek miał rację. Powinniśmy chyba
pogadać. Nie robiliśmy tego od dwóch albo trzech tygodni. Co najwyżej zwykłe
„cześć”, chociaż i o to czasem było ciężko.
Wstałam z łóżka i zamaszystym ruchem otworzyłam
drzwi. Mój Brat stał oparty o ścianę. Dopiero teraz zauważyłam, że naprawdę jest
mu przykro. Że ta cała sytuacja bardzo się na nim odbiła.
- Właź. – powiedziałam sucho.
- Nie wiedziałem, że tak to się skończy. Ja naprawdę myślałem, że się
pogodzicie. Michał jest moim przyjacielem, a Ty moją siostrą. Nie chcę, żeby
między wami było źle. Tylko musisz mi mówić o wszystkim.
- Po prostu nie trzeba było się wpieprzać. Doskonale wiesz, że ja nie
chcę Michała widzieć. Miedzy nami nigdy nie będzie dobrze. Zrobił coś, czego
nie jestem mu w stanie wybaczyć. To, że ja straciłam przyjaciela, a przy okazji
chłopaka, to nie znaczy, że Ty też masz go stracić.
- Nie rozumiem.
- On… - zawahałam się na moment – po prostu o tym zapomnij – dodałam po
chwili.
- Co zrobił Misiek?
- Nic. Nie ważne…
Po tej rozmowie postanowiłam wyjść z domu. Poszłam do
parku. Tym razem bez deski. Musiałam przemyśleć trochę rzeczy. Zbyt wiele myśli
na raz gromadziło się w mojej głowie.
Na ławce siedziałam już kilka godzin. Nie
przeszkadzało mi nawet, że jest zimno. W parku właściwie nie było nikogo, ale
czego ja się spodziewam o 23.00? Jednak ktoś tu był. Jakaś para. Wyglądali,
jakby się kłócili. Dość długo im się przyglądałam, przypominając sobie moją
kłótnię z Michałem. Nie mogłam dłużej na nich patrzyć więc postanowiłam się
przejść.
- Teraz nie powiesz, że mnie nie widziałaś. – odezwał się głos zza
moich pleców.
Odwróciłam się gwałtownie, bo nie ukrywam, że się
przestraszyłam. Jednak moim oczom ukazał się Piter. Uśmiechał się tak uroczo,
że ciężko było się opanować i także się uśmiechnęłam.
- Co tu robisz? – zapytałam.
- To co Ty tu robisz?
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. W tym momencie
zorientowałam się, że jestem właściwie na drugim końcu miasta. Uśmiechnęłam się
do niego, jednak tym razem trochę smutno. Nie umknęło to jego uwadze.
- Chcesz pogadać? – zapytał.
Pokiwałam tylko głową. Po jakichś 15 minutach
siedzieliśmy u niego w mieszkaniu i piliśmy gorącą herbatę. Opowiedziałam mu
wszystko. Dosłownie wszystko. Nawet to, czego nie powiedziałam Zbyszkowi.
- Po prostu nie chcę, żeby przestali się przyjaźnić. – nie
powstrzymywałam łez.
- Co za ch… Dupek. Nigdy nie znałem Dzika od tej strony. Mam taką
ochotę mu przyłożyć…
- Piotrek. Daj spokój. Nie zmieniaj swojego stosunku do niego. Było
minęło. Trzeba zacząć żyć na nowo. Ja kiedyś dojdę do siebie. A nawet jeśli
nie, to ja nie muszę się z nim widzieć. A Wy gracie razem Reprezentacji.
Musicie się dogadywać.
- Ale Magda…
- Nie! Dziękuję Ci, że jesteś moim przyjacielem i że mogę Ci zaufać.
Nie mów o naszej rozmowie Zibiemu. Ok.? I zachowuj się tak, jak gdybyś o niczym
nie wiedział.
- Dobrze. Postaram się. –
powiedział, po czym mnie przytulił.
Było mi dziwnie przyjemnie. Ostatni raz czułam się
tak, kiedy byłam z Michałem. Magda!
Ogarnij się! Facetom kategoryczne NIE! Odsunęłam się od Piotrka, a po
chwili poczułam wibracje mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, po czym
odebrałam.
- Gdzie Ty jesteś? Jest po drugiej. – pytał zmartwiony Zbyś.
- U Pita. Nie martw się. Wszystko ok. Musiałam się wygadać.
- Magda…
- Powiedziałam mu to, co Ty już wiesz. – delikatnie skłamałam.
- Wrócisz na noc chociaż?
- Nie wiem. Nie czekaj na mnie. Klucze mam jakby co.
- OK.
Rozłączyłam się. Kiedy wstałam z kanapy, by opuścić
mieszkanie Piotrka, ten zatrzymał mnie.
- Jest za późno. Prześpij się u mnie.
- Wrócę. Nie chcę sprawiać problemu.
- Ja nie pytałem Cię o zgodę. Przecież Bartman wie, że tu jesteś. –
odrzekł z uśmiechem.
- Zawsze jesteś taki uparty?
- Tak!
Nie miałam wyboru. Musiałam zostać. Piotrek pożyczył
mi swoją koszulkę, w której wyglądałam jak w sukience. Moje metr siedemdziesiąt
osiem nic nie pomogło. Już kierowałam się w stronę salonu, by iść spać, kiedy Piter
złapał mnie w pasie, „zarzucił” mnie sobie na plecy i zaniósł do jego sypialni.
- Cichy! Ty idioto! Ja śpię na kanapie. Ty masz rano trening. Musisz
być wyspany. Ja do szkoły iść nie muszę.
- Ale ze mną nie ma dyskutowania. Śpisz u mnie w sypialni. A ja idę na
kanapę. Chyba, że chcesz, żebym spał z Tobą. – poruszał brwiami.
- Dobra. Śpimy tu oboje.
Zaskoczyła go chyba moja odpowiedź, bo popatrzył na
mnie niepewnie, ale nic nie powiedział. Ja za to już układałam w głowie plan,
by pójść na kanapę.
Kiedy wydawało mi się, że Piotrek już zasnął
delikatnie wstałam z łóżka.
- Dokąd to?
- Ja pierdolę, Piotrek. Idź spać.
- Nie, bo pójdziesz na kanapę. Obiecałaś mi coś.
- Nic nie obiecałam – to po pierwsze. A po drugie idę do toalety. Śpij
już i nie marudź.
Trochę naciągnęłam prawdę. Owszem szłam do toalety… ale
później idę do salonu… Jak planowałam, tak też zrobiłam. Po krótkiej wizycie w
łazience nakryłam się kocykiem i zasnęłam na kanapie.
Obudziłam się przed 11.00. Jednak nie tam, gdzie
zasnęłam, czyli w salonie. Widocznie Nowakowski obudził się w nocy, zobaczył,
że mnie nie ma i zaniósł z powrotem do sypialni. Wstałam, ubrałam się i poszłam
do kuchni. Na stole leżała karteczka z informacją.
„Jestem na treningu. Klucze wiszą na korytarzu, więc
jakbyś chciała iść, to nie krępuj się. Jak będziesz głodna (a wiem, że będziesz,
bo Bartmany zawsze są) w lodówce powinnaś coś znaleźć.
PITER :D”
Miał rację. Byłam potwornie głodna. Otworzyłam
lodówkę. Znalazłam jajka, więc postanowiłam zrobić sobie jajecznicę. Kiedy
nakładałam sobie jedzenie na talerz usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Chwilę
później pojawił się wielki nieobecny, czyli Piter.
- Już wstałaś?
- Jest prawie w pół do dwunastej. To logiczne, że już nie śpię.
- No wiesz. Długo nie mogłaś zasnąć i wstawałaś w nocy.
- Zibi nic nie mówił, że nie wróciłam do domu?
- On? Nawet nie zaczął tematu.
- To ok. Dzięki. Będę lecieć.
- Już?
- No.. Tata i moja mamuśka przyjeżdżają. Trzeba pokazać, jaką to
przykładną dziewczynką jestem. Cześć.
W mieszkaniu byłam
pół godziny później. Rodzice już siedzieli i popijali kawę ze Zbyszkiem i Asią.
- Wróciłam! Cześć tata! – rzuciłam mu się na szyję.
- Córciu.. Jak Ty wyrosłaś.
- Przez dwa miesiące? – uśmiechnęłam się szeroko.
Wbrew krążącej
wszędzie opinii, Leon Bartman był wspaniałym ojcem. Owszem, wymagającym, ale
tylko dlatego, byśmy co raz wyżej stawiali sobie poprzeczkę i próbowali ją
przeskoczyć. Tata zawsze wspierał mnie i Zibiego w naszych decyzjach. Doceniał
nas.
- Cześć. – zwróciłam się do matki.
- Córeczko… - zaczęła smutno.
- Nie nazywaj mnie swoją córką. – powiedziałam sucho.
- Ale Madziu…
- Nie mów tak do mnie. – zaczęłam powoli podnosić głos.
- Słońce, spokojnie. – próbowała uspokoić mnie Asia.
- Nie. Nie będę spokojna.
Jak ona miała
czelność zwracać się do mnie per córeczko. Nie oszukujmy się. Nigdy mnie tak
nie traktowała.
- Myślałam, że później kończysz szkołę. – zmieniła temat matka.
- Nie byłam w szkole.
- CO?! Wiedziałam. Wiedziałam, że tak będzie.
- Ale co będzie?
- Że przestaniesz chodzić do szkoły. Że wrócisz do tego wszystkiego.
- Myślisz, że poszłam ćpać gdzieś pod most?
- Tak. Tak właśnie myślę.
- To Cię uświadomię. Nocowałam u przyjaciela.
- Nie wiedziałam, że mam córkę dziwkę.
Nic nie
powiedziałam. Wybiegłam z mieszkania. Byłam wkurwiona. Od zawsze wiedziałam, że
mnie nie lubi. Ale nigdy nie pomyślałabym, że nazwie mnie dziwką. Po moim
policzku spływały łzy. Co raz częściej się zastanawiałam, czy ze sobą nie
skończyć. Teraz moja matka dała mi kolejny powód, by to zrobić.
Usiadłam na ławce
przed budynkiem, w którym mieszkaliśmy. Chwilę później poczułam czyjąś dłoń, na
moim ramieniu.
- Seba? – zdziwiłam się.
- Wracam od Gośki. Co się stało? – zapytał troskliwie.
- Nic. Po prostu muszę się wypłakać. – przytulił mnie.
- Zostać z Tobą? – zapytał, jednak odmówiłam.
Kiedy odchodził
musnął swoimi wargami delikatnie mój policzek, co mnie zaskoczyło.
Chciałam być teraz sama. Jak ona mogła nazwać mnie szmatą. Fakt, powiedziałam to, żeby ją trochę wkurzyć, ale ta kobieta przesadziła.
Chciałam być teraz sama. Jak ona mogła nazwać mnie szmatą. Fakt, powiedziałam to, żeby ją trochę wkurzyć, ale ta kobieta przesadziła.
- Magda! – usłyszałam w oddali. – Madziu, kochanie. Już dobrze. – Asia
przytuliła mnie do siebie.
- Powiedz, że to jest zły sen i zaraz się obudzę. – płakałam i nie
próbowałam się przed tym bronić. – Powiedz mi, dlaczego nie mogę mieć
normalnego życia, normalnej rodziny. Kochającej matki.
- Nie wiem, skarbie. Ale obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Pamiętaj,
że zawsze masz mnie, Zbyszka, tatę i chłopaków. Nie zostawimy Cię.
Po długich
namowach Asi zgodziłam się wrócić do mieszkania. Nie chciałam jednak nikogo
widzieć i od razu udałam się do siebie. Położyłam się na łóżku i od razu
usnęłam.
- Madziu, kochanie. My już jedziemy. – obudził mnie delikatnie Tata.
- Przepraszam, że tak wyszło. Obiecuję, że kiedyś to odrobimy. –
wymusiłam uśmiech.
- Nie przepraszaj. Nie masz za
co. – przytulił mnie z całej siły, po czym szepnął – Następnym razem przyjadę
sam.
- Kocham Cię Tato.
_____________________________________________________________________
Po pierwsze, witam Was serdecznie.
Po drugie, mamy piąteczkę. Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie taka nijaka ta piąteczka.
Po trzecie, na "Zawsze tam, gdzie Ty" nie będzie dziś rozdziału, bo nie dam rady go napisać. Prawdopodobnie jutro lub w piątek. Przepraszam, że zawiodłam tych, którrzy czekają na niego dziś.
Po czwarte, jeśli chcecie zareklamować swojego bloga, wpisujcie się do zakładki "Wasze opowiadania". Będzie mi łatwiej ich szukać i wracać do nich, niż przeglądać komentarze pod każdym postem. Będe wdzięczna, jeśli podążycie za moją radą.
Pozdrawiam, no_princess :*
zacznę od tej "matki" Magdy...Pogięło ją?! nie zna sytuacji, a nazywa swoją córkę dziwką? W pizdu (za przeproszeniem!) z taką mamusią...:/ Wkurzyłam się! No ale ochłońmy...Pit, ale cudnie, że Magda mogłą mu się wygadać, potrzebowała tego i znalazł się ktoś, godny tych zwierzeń. Czyżby rodziło się między nimi coś więcej?:) I jaki troskliwy, przenosił ją z powrotem do łóżka,,,No miód, malina. Rozwalił mnie tekst, "jeśli będziesz głodna, a Bartmany zawsze są" :D no i ten Seba, całujący w policzek..ciekawe, ciekawe. No i dobrze, że Asia wspiera Magdę, tak trzymać!
OdpowiedzUsuńnieźle, nieźle, czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój sytuacji :)
pozdrawiam ciepło
In my head :*
Dziękuję :) Nie powiem, czy między Pitem a Magdą coś będzie. Może tak.. Może nie.. Tak samo nie powiem, czy Magda będzie kręcić z Sebą.. Wszystko jest tajemnicą nawet dla mnie.
UsuńPozdrawiam :*
Kurcze, w sumie nie wiem co myślec o tej sprawie z Miśkiem. Tzn, czy lepiej, żeby Magda opowiedziała wszystko Zibiemu, czy lepiej, żeby zostawiła to dla siebie. Fakt, że mogłaby wtedy nadszarpnąć ich przyjaźń, postawić to pod znakiem zapytania... ale czy nie potrzebuje teraz bratniego wsparcia?
OdpowiedzUsuńKochany przyjaciel Pit :) Wysłuchał, doradził, podroczył się :)
ale ta mamuśka... az sie we mnie zagotowało, jak przeczytałam to, co powiedziała o Magdzie... Dziwka?! Nie, nie powinna nazywać siebie matką, a Magde tytułować swoją córką. Nie zasługuje na to.
Jak dla mnie wcale nie nijaka ta piąteczka, a genialna :)
Pozdrawiam ;*
naranja-vb.blogspot.com
Dziękuję :) Cieszę się, że się podoba. Temat Miśka powróci jeszcze nie raz - tyle mogę obiecać...
UsuńPozdrawiam :*
Wyczuwam, że między Madzią a Pitem się coś ten teges :D Zachowanie matki zostawię bez komentarza -.- Cieszę się, że na twoim blogu Asia jest taką przyjemną, sympatyczną i pomocną osobą :) Pozdrawiam i zapraszam w piątek na nowy rozdział :p
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie, bo jest jeszcze Seba... :)
UsuńPozdrawiam i dzięki za zaproszenie, na pewno skorzystam :D
Jeżeli według Ciebie jest to nijaka piąteczka...to ja nie potrafię sobie wyobrazić jak wyglądałaby ta świetna ;) Pisałam Ci już jakiś czas temu, że uwielbiam Ciebie oraz Twojego blogi i to się nie zmieniło, a wręcz pogłębiło.
OdpowiedzUsuńJa chcę brata Bartmana! ;DD Taki troskliwy i w ogóle tylko och...ach!
Pit jest dla mnie jak "przytulasek", on jest jak nieoszlifowany diament, bo niby taki spokojny, ale jak przyjdzie co do czego to pokazuje się prawdziwy przyjaciel, który skoczy za Tobą nwet w ogień. Taka wizja bardzo mi się podoba ;)
Miło, że Asia tak dba o Magdę :)
Szkoda, że jej mama ma do niej taki stosunek. Mam nadzieję, że choć trochę owa sytuacja się poprawi.
Czekam z niecierpliwością na szósteczkę! Pozdrawiam, blueberrysmile :*
PS. Zapraszam do mnie! :))
Nie umiem pisać świetnych rozdziałów. Nie wiem, może mam zbyt niską samoocenę... Ale dziękuję za pochwałę.
UsuńCo do rozdziału to myślę, że wszytko wyjaśni się za kilka rozdziałów, ale nie wiem dokładnie co w mojej głowie siedzi :D
Pozdrawiam :*
Świetne ! Uwielbiam opowiadania tego typu. Świetnie piszesz, dobrze się czyta oba Twoje opowiadania :) Oby tak dalej ! :) I nie narzekaj, że niby ''nijaka'' :D Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że podobają Ci się moje opowiadania.
UsuńPozdrawiam :D
wspaniale piszesz. tak jak "zawsze tam gdzie Ty" , zazdroszczę talentu ; )pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPozdrawiam również
Już nie pierwszy raz spotykam się z Pitem-Najlepszym Przyjacielem. Strasznie podoba mi się taka wizja opiekuńczego Nowakowskiego. A Bartman? Pozazdrościć takiego brata!
OdpowiedzUsuńAsia jest świetna. Wydaje mi się, że może trochę zastępować jej mamę, która, nie ma co się oszukiwać, w ogóle nie zasługuje na to miano. Żeby nazwać swoją córkę dziwką?! W głowie się to nie mieści.
:) Pit w tej roli sprawdza się bez zarzutów. Chyba każda chciałaby mieć takiego brata. Chociaż na swojego nie mam co narzekać :P Co do Asi... No cóż, ktoś musi być jak matka, skoro ta prawdziwa nie potrafi nią być :)
UsuńPozdrawiam :D
"Bo Bartmany tak mają"- przy tym padłam. Dodaję do obserwowanych :>>
OdpowiedzUsuńDzięki C:
Usuń