La La La
W południe wpadła
do mnie Gośka. Pit, pod pretekstem załatwienia czegoś dotyczącego naszych
wspólnych wakacji pojechał na miasto zostawiając nas same. Gośka zaczęła
opowiadać o tym, co działo się u niej przez te cztery miesiące.
- Po prostu się przyjaźnimy.
- GOŚKA! Ocknij się. Jeśli jakiś facet, zaprasza Cię na wakacje i to
nie byle jakie, bo we Włoszech, to kurwa, co to ma oznaczać? Że jesteś TYLKO
przyjaciółką?
- Magda!
- CO? Nawet nie próbuj się oszukiwać Gosia. Jeszcze wspomnisz moje
słowa…
26. kwietnia
- A teraz zostaną przyznane wyróżnienia za osiągnięcia sportowe –
powiedział dyrektor szkoły, po czym oddał głos wuefiście.
Pyrzak zaczął
wyczytywać nazwiska osób, które dostały nagrody. Kiedy Gośka wróciła na miejsce
znów zaczęłyśmy komentować wygląd niektórych osób. W pewnym momencie
zorientowałyśmy się, że kilku siatkarzy jest obecnych na sali. Wśród nich
dostrzegłam Igłę, który przyszedł ze swoimi pociechami, Achrema, Grzyba i
Piotrka.
- A teraz poproszę o zabranie głosu Tomasza Kamudę.
- Dziękuję Mirku. Witam absolwentów. Zapewne zastanawiacie się,
dlaczego tu jestem. Otóż… Jest na sali pewna osoba, która dokonała bardzo wiele
w sporcie. Może nie na skalę światową, czy ogólnopolską, ale tu, w Rzeszowie.
Zdziwiło mnie trochę, kiedy nie została wyczytana przez profesora Pyrzaka. Jak
pamięcią sięgam, nie było takiej sytuacji, by w tak krótkim czasie, jakim były
cztery miesiące, jakakolwiek drużyna z II ligi podniosła tak diametralnie swój
poziom. Teraz mamy szansę walczyć o miejsce w I lidze. Nie tylko dzięki niej,
ale przede wszystkim, dzięki niej. Chciałbym nagrodzić Magdalenę Bartman, za
zasługi dla rzeszowskiej siatkówki.
Nie za bardzo
wiedziałam, co się teraz wokół mnie działo. Trochę mnie zaskoczyło to
wyróżnienie. Chłopaki, siedzący prawie nad naszymi głowami zaczęli głośno bić
brawo i wiwatować. Igła, najgłośniejszy z całej szóstki, wszystko dokumentował
swoją kamerą. Zapewne by pokazać potem Zibiemu. Posłałam im wszystkim karcące
spojrzenie, na co zaczęli tylko głośniej wiwatować. Wstałam z miejsca i lekko
kuśtykając na prawą nogę podeszłam do Kamudy. Po odebraniu kwiatów, nagrody i
koszulki z podkreśloną cyfrą i moim nazwiskiem.
- Dziewiątka? – zapytałam zdziwiona trenera.
- Będzie łatwiej zapamiętać. A poza tym, dziewiątka i Bartman do siebie
pasują.
- Dziękuję.
Ze szkoły
wyszliśmy po 14.00. Pożegnałam się z Gośką i udałam się do chłopaków. Wszyscy
mi pogratulowali, by zaraz potem pożegnać mnie i Piotrka. To był dobry pomysł,
żeby wcześniej spakować samochód. Kiedy tylko wsiedliśmy do Audi Piotra
wyruszyliśmy w drogę ku rodzinnej miejscowości środkowego.
- A co, jeśli Twoi rodzice mnie nie polubią? – zapytałam w pewnym
momencie.
- Polubią. Z resztą nie będą mieli wyboru – uśmiechnął się.
Reszta drogi do
Żyrardowa upłynęła nam pod znakiem śpiewania radiowych hitów. Piotrek śpiewał zdecydowanie
lepiej niż Zbyszek. Nawet nie zorientowałam się, kiedy byliśmy już na miejscu.
- Widzę, że nie tylko my wpadliśmy z wizytą. Sandra też przyjechała.
- Ooo… Chociaż jedna znajoma osoba.
- Ejj. A ja? – oburzył się, wjeżdżając na podwórko.
Dom był ogromny.
Widać, że Państwo Nowakowscy włożyli wiele pracy w to, by tak wyglądał. Z
zewnątrz był kremowy. Dla kontrastu w oknach znajdowały się brązowe okiennice. Wszędzie
pełno kwiatów i drzewek ogrodowych. Po prawej stronie budynku znajdował się
taras, na którym stał ogromny stół z krzesłami. Kilka metrów dalej znajdował
się ceglany grill.
- Mamo? Tato? Sandra? – zapytał głośno Pit, kiedy weszliśmy do domu.
- Piotrek! Magda! Jak miło was RAZEM widzieć – przywitała nas Sandra,
podkreślając słowo „razem”.
- Cześć siostra. Rodziców nie ma?
- W pracy. Tata wróci późno w nocy, a mama powinna być za jakieś dwie,
trzy godzinki, bo ma dyżur w Warszawie.
- Czyli wszystko jasne. Chodź, pokażę Ci dom – zwrócił się do mnie i
wziął moją walizkę.
Po szybkim
prysznicu usiadłam koło Piotrka w salonie i wsłuchiwałam się w rozmowę
Nowakowskich.
- Cześć! – do domu wszedł jakiś mężczyzna.
- Mati! Siema – zwrócił się do niego Pit.
- Ty w domu?
- Na wakacje lecimy i z domu mamy bliżej na lotnisko.
- Wy? Czyli nasz Pit nie przyjechał sam.
- A no nie. Poznajcie się. Mateusz, to jest Magda, moja dziewczyna. A
to jest mój przyszły szwagier – przedstawił nas sobie Piotrek. – Przyszły
szwagier, jak go Sandra do ołtarza siłą
zaciągnie – dodał szeptem.
Poszliśmy spać
koło północy. Długo nie mogłam zasnąć. Wstałam po cichu tak, by Piotrek się nie
obudził i usiadłam na parapecie. Szczerze mówiąc, nie znałam powodu, przez
który nie mogłam zasnąć.
- Magda? – usłyszałam zaspany głos Pita.
- Śpij. Zaraz przyjdę.
- Co się stało? Czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogę…
Nie usłyszałam
odpowiedzi. Jednak za chwilę poczułam jak mnie obejmuje.
- Martwisz się czymś.
- Nie, wszystko w porządku. Po prostu nie mogę spać – uśmiechnęłam się
nikle i oparłam głowę o tors Cichego.
Kiedy obudziłam
się, Piotrka nie było obok mnie. Jednak po chwili przyszedł do pokoju. Dostałam
na powitanie delikatnego buziaka, po czym poinformował mnie o gotowym
śniadaniu. Ubrałam się, poszłam do łazienki się umyć i po chwili poszliśmy
razem na śniadanie. Kiedy weszliśmy do salonu przeszedł mnie dreszcz.
- Dzień dobry – zwróciłam się do kobiety.
- Mamo, to jest…
- Wiem, kto to jest Piotrku – weszła mu w słowo. – Miło Cię widzieć
Magdo – powiedziała oschle.
- Skąd się znacie? – zapytał nieco zdziwiony Pit.
Pani Nowakowska
krótko wyjaśniła Pitowi okoliczności naszego poznania, po czym usiedliśmy do
śniadania. Chwilę później dołączyła do nas Sandra z Mateuszem. Pan Nowakowski
odsypiał zarwaną noc, spowodowaną dłuższym dyżurem. Po śniadaniu wybraliśmy się
na spacer po Żyrardowie. Ubrałam się, a włosy związałam w luźnego koka.
Chwyciłam aparat i okulary i wyruszyliśmy z Piotrkiem na "podbój" Żyrardowa.
- A tu, jak byłem mały, chodziłem do przedszkola – wskazał na
nowoczesny budynek.
- Przepraszam, jaki byłeś? – zaśmiałam się.
- Mały. Przeliterować?
- Nie.. Po prostu myślałam, że się przesłyszałam – uśmiechnęłam się.
Na obiad
wybraliśmy się do pizzerii. Kiedy byliśmy na miejscu, Piotrek co chwilę był
zaczepiany przez fanów proszących o autograf, lub zdjęcie. Jakieś 20
minut później w spokoju zamówiliśmy swoje jedzenie. Po skończonym posiłku znów
wyruszyliśmy na „podbój” Żyrardowa.
- Twoja mama mnie nie lubi, prawda? – zapytałam w pewnym momencie.
- Czemu tak sądzisz?
- Bo widzę, jak zachowuje się w stosunku do mnie.
- Nie wydaje mi się, żeby Cię nie lubiła. Po prostu.. Ona taka jest.
Zawsze. W stosunku do Sabiny też na początku taka była. Mam musi po prostu się do
Ciebie przekonać. Musi się przyzwyczaić, że teraz najważniejszą kobietą w moim
życiu nie jest ona, tylko Ty. Teraz mama spada na drugie miejsce.
- Ona nie wierzy, że udało mi się wyjść z prochów, prawda? – mówiłam,
jakbym nie słyszała jego odpowiedzi. – Piotrek, nie oszukujmy się. Minie dużo
czasu, zanim ona mnie polubi. Jeśli w ogóle mnie polubi.
W ciszy doszliśmy
do domu Piotrka. Domownicy siedzieli w salonie i zawzięcie o czymś rozmawiali.
Przywitaliśmy się i poszliśmy do pokoju Pita.
- Chcecie coś na kolację? – do pokoju wszedł wysoki mężczyzna.
- Nie, jedliśmy na mieście. W każdy razie tato, poznaj moją dziewczynę,
Magdę. A to jest mój tata.
- Dzień dobry. Miło widzieć, że jest na świecie dziewczyna, która jest
w stanie uszczęśliwić mojego syna.
- Mi też miło pana poznać – uśmiechnęłam się szeroko.
Kiedy Pan Tomasz
wyszedł z pokoju Piotrek zaczął mnie całować. Na początku mu uległam, jednak
potem wyślizgnęłam się z jego objęć.
- Ejj.. Dlaczego? – zapytał oburzony, jednak po chwili pociągnął mnie w
swoją stronę tak, ze teraz leżałam na nim.
- Wytrzymaj te kilkanaście godzin, co? W końcu tutaj ktoś może
niespodziewanie wejść. I co wtedy?
W tym momencie Piotrek
obrócił nas tak, że teraz leżałam na plecach. On natomiast wstał z łóżka i przekręcił
klucz w drzwiach.
- Teraz już nam nikt nie przeszkodzi – wyszeptał mi do ucha, po czym
zaczął to, na czym mu przerwałam.
__________________________________________________________________
OK! Jestem po ciut dłuższej przerwie. Teraz rozdziały będą się pojawiać co kilka dni, gdyż właściwie codziennie pracuję i prawie w ogóle nie mam czasu i siły by cokolwiek napisać. Teraz jednak mam trzy jeszcze dwa dni wolnego, więc postaram się coś naskrobać na zapas. Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodoba :D
Chciałam Wam bardzo podziękować:
1. Za miłe słowa, które pisałyście pod ostatnim postem. Cieszę się, że doceniacie to, co piszę, że się Wam to podoba choć trochę. Dostałam kilka komentarzy, że mimo, iż Vesper już zakończyła opowiadanie, to się nie załamujecie, bo ja jeszcze piszę. Dzięki Wam, dostałam takiego kopa, że dokończenie 27. rozdziału zajęło mi jeden dzień, na co normalnie potrzebuję przyjamniej dwóch. DZIĘKI
2. Za ponad 70 tys. wyświetleń na Zawsze tam, gdzie Ty. Jestem mega zaskoczona, że pomimo, iż już dawno zakończyłam tamto opowiadanie, Wy nadal tam zaglądacie.
3. Mojemu osobistemu doradcy o pseudonimie dżastin za to, że pogania mnie do napisania nowego rozdziału :)
no_princess ;*
PS W dalszym ciągu przypominam o zakładkach INFORMOWANI i WASZE OPOWIADANIA.