MUZYKA
Wszedłem do
mieszkania. Bardzo się zdziwiłem, kiedy okazało się, że drzwi były otwarte.
Jednak kiedy udałem się do salonu zagadka rozwiązała się sama.
- Mama? Tata? Co tu robicie?
- Przyjechaliśmy Cię synuś odwiedzić. Wiem, że na święta i tak
przyjedziesz. Ale tak dawno się nie widzieliśmy. Na święta też na długo nie
przyjedziesz, bo przecież musicie się do meczu przygotować. Opowiadaj, co u
was?
- Nas? – zdziwiłem się trochę, bo nie mówiłem rodzicom o Madzi.
- No u Ciebie i Sabinki.
Wiedziałem, że o
to zapyta. W skrócie opowiedziałem jakże fascynującą historię, o której tak
naprawdę nie miałem ochoty mówić. Po długiej rozmowie poszliśmy spać.
***
Zbyszek
długo nie mógł zasnąć. Leżał w łóżku wpatrując się w sufit. Spojrzał na swoją
dziewczynę.
- Asia, a co, jeśli Magda.. Jeśli ona się nie obudzi?
- Nawet tak nie myśl. Rozumiesz? Madzia jest silna. Wyjdzie z tego.
Zobaczysz.. Za parę dni będziemy z nią rozmawiać i się śmiać.
- Boję się.
- Wyjdzie z tego. Chodź spać. Musisz być wypoczęty.
Objął Asię
ramieniem i zasnęli wtuleni w siebie.
Piotrek:
Sobota, a co za
tym idzie poranek nie należał do najłatwiejszych. Łóżko nie chciało wypuścić
mnie ze swych objęć, a ja musiałem wstać. Rodzice jeszcze spali, więc
wykorzystałem okazję wolnej łazienki i udałem się pod prysznic. Kiedy po pół
godzinie wychodziłem już umyty usłyszałem, jak ktoś krząta się w kuchni.
- Cześć mama. Wyspaliście się z tatą?
- My tak. Ale Ty chyba nie.
- Miałem ciężką noc.
- Zrobię Ci kawę. Siadaj. Masz na dzisiaj jakieś plany? Bo my z tatą
byśmy się na spacer wybrali.. I nie chcemy Cię zostawiać samego. Chyba, że
chcesz iść z nami.
- Zaraz do szpitala jadę.
- Do szpitala? Synku, coś się stało?
- Siostra przyjaciela jest w bardzo ciężkim stanie. Każdą wolną chwilę
spędzamy u niej, a przy okazji wspieramy Zbyszka i jego rodzinę.
- Zbyszka? Bartmana? – przytaknąłem. – On ma siostrę?
- Ma. Jest siedem lat młodsza, ale zachowuje się i wygląda na starszą.
Jest niesamowita..
Po chwili dołączył
do nas też tata i wspólnie zjedliśmy śniadanie. Rodzice wybrali się na
zaplanowany spacer, a ja udałem się do Magdy.
***
Podczas śniadania
u Bartmanów właściwie prawie nikt się nie odzywał. Panowała dziwna atmosfera.
- Jak tylko Magda się obudzi, wraca do Warszawy – odezwała się nagle
mama Zbyszka.
- Nie, mamo. Magda zostaje w Rzeszowie, ze mną, Asią, chłopakami.
- Synku, ja wiem, że kochasz swoją siostrę, ale to my jesteśmy jej
rodzicami, nie wy. I to my z tatą zadecydujemy, gdzie Magda będzie mieszkać.
- Ja już zdecydowałem, Jadziu. Madzia zostaje tutaj.
- Ale Leon, Zbyszku, Asiu. Czy wy nie widzicie, że Rzeszów ją
zniszczył? Zarzekaliście się, że tu będzie lepiej. Że zacznie na nowo żyć i co?
Gówno.
- Nie mamo! To Warszawa ją zniszczyła i ludzie, którzy ją otaczali!
- Nie unoś się! Jestem Twoją matką!
- Co z tego, że jesteś moją matką, jak nie potrafisz nią być dla
Madzi?! Mam już dość słuchania, jaka to Madzia jest zła, że jest ćpunką,
alkoholiczką! Kurwa starczy! To jest Twoja córka! Powinnaś być z niej dumna, że
walczyła z nałogami! Udało jej się wygrać! Każdemu może zdarzyć się chwila
słabości. Z jednej strony, nie dziwię się Magdzie, że chciała się zabić. Gdybyś
mnie tak traktowała, jak traktujesz ją, też miałbym dość! Czasem zastanawiam
się, nad tym, co powiedziała mi raz Magda. Faktycznie ją kochasz? Czy tylko
udajesz, żeby nie sprawić przykrości tacie? Bo mam wrażenie, że to drugie. Nie
wiem w ogóle po co tu przyjechałaś. Doskonale wiesz, że jak Magda się obudzi,
to nie będzie chciała Cię widzieć! To Ty ją zniszczyłaś i brak Twoich uczuć
wobec niej!
Wybiegł z mieszkania
na klatkę. Wreszcie wyrzucił z siebie to, co dręczyło go od dawna. Po chwili
poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Zbyszek, nie powinieneś tak się unosić. To Twoja matka.
- Wiem, tato. Ale musiałem to z siebie wyrzucić. Już nie daję rady.
- Rozumiem Cię, ale to nie jest powód, żeby się unosić. Nam wszystkim
jest ciężko.
Wrócili do
mieszkania. Zibi już się nie odezwał. Nie chciał wszczynać kolejnej awantury.
Po śniadaniu wszyscy udali się do szpitala.
Kiedy weszli do
budynku spotkali doktora Mazurczaka.
- Dzień dobry. Czy mógłbym zamienić z Państwem słówko?
Wszyscy zgodni
przytaknęli i udali się do gabinetu lekarza.
- Na początku chciałem powiedzieć, że Magdalena powoli wraca do
zdrowia. Jest już stabilna. W ciągu najbliższych dni będziemy wybudzać ją powoli ze śpiączki.
- Jakiej śpiączki? – wystraszył się Zbyszek.
- Spokojnie. Jest to śpiączka farmakologiczna. Czyli taka, którą
kontrolujemy my. Utrzymujemy Magdę w takim stanie, żeby nie przemęczać jej
organizmu, który jest jeszcze bardzo słaby. Druga sprawa. Magdzie będzie
potrzebny psycholog. Próba samobójcza nie jest czymś normalnym. Poza tym,
psycholog pomoże jej dojść do siebie psychicznie i wrócić do rzeczywistości.
- Dziękujemy. Możemy już do niej iść?
- Tak. Proszę.
Pożegnali się z
lekarzem i skierowali się ku sali, w której przebywa Magda. Po chwili dołączył
do nich Piotrek.
Siedzieli,
wspólnie rozmawiali. Zbyszek przez cały czas starał się unikać rozmowy z matką.
Nadal był zły. Nawet na nią nie spojrzał. Po kilku minutach Państwo Bartman
opuścili szpital.
Iwona weszła do
klasy. Kiedy tylko uczniowie ją zauważyli wszystkie rozmowy ucichły. No, prawie
wszystkie.
- Klaudia, Agata.. Przeszkadzam wam? Nikt was tu nie trzyma. Możecie
iść.
Ku zdziwieniu
całej klasy obie dziewczyny opuściły pomieszczenie.
- Wiadomo, co z Magdą? – zapytał Sebastian.
- Tak. I bardzo liczę na Waszą pomoc. Magda wzięła narkotyki.
Podejrzewamy, że załatwiła je od kogoś, kogo zna. Jeśli wiecie, kto mógłby
handlować, dajcie znać. To naprawdę ważne.
W tym momencie do
klasy wszedł Krzysiek.
- Cześć. Mam dobre wieści. Magda powoli wraca do zdrowia. Jest jeszcze
co prawda nieprzytomna, ale jej stan jest już stabilny. I wszystko zmierza ku
temu, że niedługo odzyska przytomność.
Uczniowie
odetchnęli z ulgą. Po chwili głos zabrał Sebastian.
- Ja chyba mogę pomóc, jeśli chodzi o prochy.
- Kurwa, co ty robisz? Wydasz ich
– wyszeptał ktoś obok.
- Nie obchodzi mnie to – zwrócił się Sebastian do kolegi z ławki. –
Mogę nawet teraz to zrobić.
- Mógłbyś?
- Tak.
- Ok. To ja pójdę z Sebą – zaproponował Ignaczak.
Po chwili szli już
korytarzem do odpowiedniej sali. Chłopak zapukał do jednej z klas, a po chwili
wyszło z niej dwóch jego kolegów. Nie zauważyli stojącego za nimi Ignaczaka.
- Dzięki stary. Myśleliśmy, że nie wytrzymamy z Kraśnikową.
- Któremu przyszło do łba, żeby sprzedać Magdzie dragi?
- Aa… O to chodzi. Chciała, to kupiła.
- Ale nie pomyślałeś, że możesz mieć kłopoty i to poważne. Oboje
możecie je mieć – do rozmowy włączył się Libero.
We czwórkę udali
się do gabinetu dyrektora. Kiedy został on we wszystko wtajemniczony wezwano
policję.
Przy rozmowie cały
czas obecny był Sebastian.
- Czy Pan też jest w To zamieszany? – starszy sierżant zwrócił się do
Sebastiana.
- Nie.
- Ale wiedział Pan, że koledzy owszem.
- Tak.
- Czy wie Pan, że przeciw Panu może być także wytoczony proces karny?
Za ukrywanie handlarzy narkotykami.
- Tak. Zdaję sobie z tego sprawę.
- Na razie dziękujemy. Może Pan wrócić na lekcje. Natomiast Panowie Wierzbicki
i Siorczak pójdą z nami.
Piotrek:
W szpitalu byłem
koło 11.00. U Magdy siedzieli już Zbyszek z Aśką. Przywitałem się z nimi, po
czym usiadłem koło Michalskiej.
- I niedługo zaczną ją wybudzać – zakończył swój monolog Bartman.
- Jak dobrze.. A z tym psychologiem już coś myślałeś?
- Tak. Ale nic nie mogę wymyślić. Magda nie zaufa komuś mowo poznanemu.
Nie potrafi… Chociaż czekaj.. Asia, pamiętasz Kubę? Tego mojego kuzyna..
- No pamiętam. Ale Zibi, czy to na pewno dobry pomysł?
- Tak Asia. Magda mu ufa. On jest dla niej jak drugi ja.
Naszą rozmowę
przerwał mój telefon. Żeby nikomu nie przeszkadzać wyszedłem na korytarz.
- Tak?
- No cześć Misiaczku…
- Kto mówi?
- No nie mów, że nie poznajesz.. To ja. Sabina!
- Powiedziałem Ci, że masz do mnie nie dzwonić.
- Ale misiaczku, wróciłam do Rzeszowa! Chciałabym się z Tobą spotkać.
- Ale ja nie chcę. Cześć. I nie mów do mnie „misiaczku”.
Lekko zdenerwowany
wróciłem do Bartmanów. Szybko zauważył to Zibi.
- Co jest? – zapytał.
- Nigdy nie zgadniesz, kto dzwonił.
- Sabinka? – przytaknąłem. – Ta to ma tupet.
- Wróciła do Rzeszowa i chce się spotkać.
- Ale chyba się nie zgodziłeś..
- Żartujesz? Chyba bym musiał na głowę upaść, żeby się zgodzić. Jeszcze
nie zapomniałem, dlaczego ze mną była.
Nagle do sali wpadł
lekko zdyszany Ignaczak. Na jego twarzy malował się uśmiech.
- Igła Król. Powtórzcie.
- Po chuj?
- Wiem, skąd Madzia miała prochy!
- Igła Król! – powiedzieliśmy chórem, lekko się przy tym śmiejąc. – A teraz
mów wszystko, jak na spowiedzi.
Kiedy powiedział o
całym zajściu w szkole, Zbyszek odetchnął z ulgą. Asia i ja z resztą też. W końcu, kto by nie cieszył
się z tego, że osoba, po części przez którą Magda walczy o życie zostanie
ukarana…
- Zbyszek…
_____________________________________________________________________
Wróciłam po długiej nieobecności. Nie wiem, co to jest to na górze. Jakieś takie bez ładu i składu, ale same oceńcie :)
Jeśli chodzi o komentowanie Waszycho opowiadań, to mam problem z bloggerem i nie moge nic skomentować. Czy Wy też macie taki problem? Czy tylko ja? Jeśli nie skomentuję Czyjegoś opowiadania, nie martwicie się. Przeczytałam na pewno. Po prostu blogger mnie chyba nie lubi :(
U siebie także nie mogę dodać komentarza, ale bądźcie pewne, że czytam wszystkie komentarze za każdym razem.
Dziękuję za nominację do Liebster Award. Zobaczę, co z tym faktem da się zrobić, aczkolwiek nic nie obiecuję :D
Dzisiaj BVB vs. Real. Jaki wynik obstawiacie? Mi osobiście to zwisa, bo z każdym przeciwnikiem Bayern w finale sobie poradzi :D
Pozdrawiam, no_princess ;*